Ogólnie film jest dobry pod warunkiem, że ktoś kto go ogląda nie czytał książki. W filmie jest bardzo dużo przekłamań. Widowiskowo nakręcone są efekty specjalne i za to duży "+"
kłamstwa to złe słowo...
Po prostu Jackson zrobił film na podstawie powieści Tolkiena. To jego film, nie Tolkiena, więc nie ma tu mowy o żadnych kłamstwach. A widziałeś może współczesną ekranizację Romea i Julii? Co byś powiedział, jakby ktoś nakręcił film, w którym Czarni Jeźdźcy jeżdzą na motocyklach, itd ? :) Albo co powiesz o filmach takich jak Gladiator, które też bazują na historii, ale luźno do niej nawiązują, zmieniają ją na potrzeby fabuły, indywidualnej wizji. To też wszystko kłamstwa? Nie. Na tym polega sztuka, każdy robi coś swojego.
w pewnym sensie...
W pewnym sensie masz rację, ale jeżeli Jackson podejmuję się ekranizacji takiej wielkiego dzieła jak "Władca Pierścieni" to powinniśmy wymagać by ta ekranizacja była jak najwierniejsza. A poza tym pierwsza część była nakręcona rewelacyjnie, natomiast po obekjrzeniu drugiej częścj byłem po prostu zdegustowany. Jackson postawił na efekty specjalne a nie na rzeczywiste przedstawienie akcji jaka występowała w książce. Mało tego. O ile w pierwszej części wszystko było prawie zgodne z tym co w książce, to w drugiej były straszne przekłamania w scenariuszu. Dlatego nazwałem to "kłamstwem"
Jacksona poniosło
To akurat prawda. Za bardzo odleciał, gdzieś tam w krainę swoich wizji :-)
NIe prawda
Nie zgadzam się z twoją wypowiedzią. Ja czytałemm Hobbita, 1,2 i 3 część. A film jest według mnie rewelacyjny !
ech...
wiesz... Pozwole sie nie zgodzic... to jest film... a to, ze nie do konca odzwierciedla Twoje wyobrazenia wyniesione po przeczytaniu ksiazki to nie znaczy ze jest klamstwem... Owszem nie wszystko jest zawarte i nie wszystko zgodnie z ksiazka, ale trzeba wiedziec ze filmy jest TYLKO oparty na ksiazce... nikt nie zapowiadal ze bedzie odzwierciedleniem tresci Tolkiena... wiec chyba klamstwo to zle slowo... moim zdaniem naduzycie :) ale pozdrawiam goraco :)
Dzięki
Może i rzeczywiście macie rację - Ty i Paweł, który również to mi zarzucił - ale taka była moja reakcja zaraz bo obejrzeniu filmu. Staram się opiniować filmy zaraz bo obejrzeniu może stąd takie czasem "drastyczne" opinie. Ślę pozdrowienia :)
ALE WY BZDURY PISZECIE. TOLKIEN NAPISAŁ "WŁADCE" WIEC NALEŻY SIE MU SZACUNEK W POSTACI DOKŁADNIE ODWZOROWANEGO FILMU ZGODNIE Z KSIĄZKA A FILM JACKSONA NIE JEST ADAPTACJA KSIĄZKI (A powinien być!!!) JEST NEDZNA IMITACJA, OBRAZEM REŻYSERA. JAKIM PRAWEM JAKSON ZESZMACIŁ TA OPOWIEŚC BO MIAŁ TAKA A NIE INNA WIZJE????LITOŚCI
Ludzie!! chcecie oglądać dokładnie to co było w książce?? ja nigdy w życiu bym nie chciała. I w sumie żałuję jednego-że Jackson sie nie odważył i nie zmienił zakończenia. Książkę uważam za niezwykłą, ale film to NIE JEST książka. Film traktuję jako coś zupełnie innego. Teraz pewnie się na mnie rzucą fani Tolkiena...=]
Pamiętam cytat wypowiedzi Petera Jacksona, znajdujący się niegdyś (długo przed premierą Drużyny Pierścienia) na oficjalnej stronie filmu. Dokładnych słów nie pamiętam, lecz sens był podobny:
"Wszystko co oferuję to interpretacja, która, taką mam nadzieje, wzniesie gatunek filmów fantasy na nowy poziom przygody i wiarygodności"
Film ten nie jest ekranizacją książki, nie jest nawet adaptacją, lecz *interpretacją*, co usprawiedliwia wiele zmian, chociaż część z nich wciąż pozostaje niepotrzebna (humorystyczne sceny).
Każdy z filmów Jacksona odbiega w mniejszy, lub większy sposób od konkretnych wydarzeń prezentowanych w książce, jednak, i jest to godne podziwu, reżyserowi udało się zachować wiele z przesłań i ducha powieści Tolkiena. Szczególnie czuć to (a nie widać!) w Powrocie Króla, gdzie mamy sporo zmian w stosunku do opowieści (niekonieczne na lepsze), gdy doświadczamy eukatastoficznego zwrotu historii w momencie zniszczenia Pierścienia. Peter nawet (nieświadomie, bawiąc się montażem) uchwycił wewnętrzną walkę Froda, wiszącego na skraju przepaści, pomiędzy przyjacielem i dalszym życiem a żądzą posiadania Pierścienia i śmiercią w ogniu piekielnym, między zbawieniem a potępieniem, podczas gdy Pierścień ostatnim wysiłkiem złej woli utrzymuje się na powierzchni lawy chcąc go ściągnąć i zgubić. Poddaje się i topi w ogniu wulkanu dopiero, gdy Frodo decyduje się na podjęcie walki i "nie puszcza", lecz podaje rekę przyjacielowi wybierając życie nad zgubna władzę.
Tym samym Peter nawet rozszerza znaczenie tej sceny w stosunku do powieści. Podobnie, gdy Gollum spada w przepaść z tkliwością obejmując swój Skarb, zdążając ku swej zgubie w ogniu - nawet gdy obejmuje go rozpalona lawa - Smeagol skupia się na Pierścieniu - chociaż na nic mu się nie zda ta władza - za chwilę ją straci - a jednak wyciąga rękę i chce jak najdłużej ją posiadać - ostatecznie i tak wymyka mu się z dłoni - a Gollum traci wszystko - i złudną władzę i życie.
Oczywiście większość widzów zauważy w tych scenach jedynie fajne efekty specjalne i przeczącą biologi i anatomii reakcją ciała Golluma na żar lawy, oraz prezentowaną po raz tysięczny scenę wiszącego nad przepaścią gościa... ale to ich sprawa i problem, że nie dostrzegają poezji i głębi pod warstwą wizualną filmu. Na szczęście Akademia ją dostrzegła.