W książce Tolkiena przyjecielami Froda są: Sam, Pipin i Rady.
W filmie pojawia się Merry zamiast Radego, czy ktoś może mie to wytłumaczyć??
Czytałam książkę i nie pamiętam, żeby pojawił się tam Rady..
Z tego co pamiętam, cały czas mowa była o Meriadocu.
Ktoś napisała że to jest błąd w druku
jeśli jest to bardzo rozległy <Rady>><<Radostek>>
Zależy jakiego tłumaczenia czytało się książkę, (oto tłumacze i ich wersje)
Maria Skibniewska
Arwena
Shire
Baggins
Bag End
Merry
Gamgee
Bree
Obieżyświat
Krasnoludy
Rivendell
Lothlorien
Hobbiton
Jerzy Łoziński
Aruena
Włość
Bagosz
Bagoszno
Rady
Gaduła
Bir
Łazik
krzaty
Tajar
Lotaloria
Hobbitów
Reżyserzy zawsze zrobią po swojemu...
Dzięki Bogu, że mam wersję Skibiniwskiej Bo ta Łozińskiego to jakaś tragiczna jest :/ Co to za tłumaczenia???? tragedia
Tłumaczenie Marii i Cezarego Frąc też jest bardzo dobre <polecam>. Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć skąd Łoziński wziął pomysł na zamienienie Rivendell na Tajar?:/ Chociaż może lepiej się nie zastanawiać;)
P.S. A tak ogólnie to witam, bo pierwszy raz jestem na tym forum;);)
Tajar to bardzo piękna nazwa i zarazem bardzo tajemnicza, a Rivendell to brzmi jak kolejna Angielska czy Amerykańska nazwa przeciętnego miasteczka
PS Witamy na forum WP:DW
Zapewne szukał oryginalnej nazwy. I mu całkiem wyszło.
I oczywiście witaj na filmwebie :D
Na szczęście, po pierwszym wydaniu fani Tolkiena zjechali Łozińskiego i większość nazw już jest w porządku (drugie wydanie). Niestety, miałem tego pecha, że dostałem właśnie jego drugie tłumaczenie, a wolałbym Skibniewskiej... Dalej został Łazik miast Obieżyświata, Starzyk, a nie Dziadunio i Dom o Złotym Dachu, zamiast Złotego Dworu w Meduseld :P
Też mam to wydanie:) Dlatego kiedy mam ochotę sobie poczytać wypożyczam wersję z tłumaczeniem Skibniewskiej, bo te zmiany imion momentami bywają męczące.
Ja też tak robiłem, ale mi bibliotekę z osiedla usunęli :P Bylo takie stare wydanie, a "Wyprawie" było coś z księżycem, na na "Powrocie Króla" Góra przeznaczenia i takie światło...
Witam, wydanie o którym mówisz to <<Czytelnik>> 1990; CiA-Book/Svaro - trzy tomy połozone obok siebie łacza się w jeden obrazek.
Kolejne wydania Skibniewskiej (oby żyła wiecznie!) tez mają poprawki- np. Cienistogrzywy zamiast Gryfa, Gadzi Język, zamiast Smoczego Języka, ale to raczej dopieszczanie, a nie radykalne zmiany. Jako ciekawostke polecam strone www.rozbrykanybalrog.zlotylas.pl gdzie fani przekładają na Łozińskiego Silmarilion... a po łozińsku brzmi on Klejnotowość... ;-)))))
Mam szczęście posiadać wydanie Skibniewskiej i cieszę się, że to pierwsze, na jakie trafiłam. Szczerze mówiąc, kiedy słyszę "BRACTWO Pierscienia" wszystko się e mnie wywraca. Wg mnie spolszczanie nazw własnych niemal zawsze wychodzi na szkodę powieści. (Wyjątkiem jest Pratchett).
Pozdrawiam:)
I Potter, gdzie nazwy się przyjemne dla ucha (świstokliki, zgredki i cała reszta). Bractwo Pierścienia jeszcze nie jest takie złe, Łoziński popełnił znacznie gorsze imiona i tłumaczenia :P
BRACTWO kojarzy mi się jako ogół spolszczeń, w tym kontekście.
W Potterku też +
(dzięki Bogu, Polkowski oszczędził nam "Garncarza";)
ale uczepiliście sie polskich tłumaczy...
Mnie się podoba streszczenie Łozińskiego bardziej niżeli Skibniewskiej
ale to już rzecz gustu
ktoś woli, np. Łazika niż Obierzyśwata
Zgadzam się. Oczy mi wyszły na wierzch, jak zobaczyłam te kalectwa tłumaczenia. Biedni czytelnicy, którzy niestety mają książkę z jego tłumaczeniem... Jak to brzmi Aruena, Bagosz, Tajar.... Jak z wiejskiej bajki. Straszne - *dziękuje za tłumaczenie Skibniewskiej*
Wolę tą 1 wersję czyli angielską (nazwy), chyba że Prathetta w którego książce jest wiele zabaw słowami ,a tu obieżyświat i tyle czyli bardzo dobrze.
Największy śmiech miałem jak kolega mi powiedział, że u Łazińskiego Helm's Deep to heŁmowy jar! Co to za kretyn? On chyba ani trochę nie orientował się w świecie Tolkiena :/
ja też właśnie czytam "Bractwo/Drużynę Pierścienia" Łozińskiego. no żal po prostu. nie wiem jakim cudem udało mu się przetłumaczyć Meriadoka (spolszczone) na Radostka?! na drugim miejscu w jego najbardziej wkurzających "przekładach" są u mnie krzaty. przeciez to żart jakiś! cały czas kojarzą mi się ze Zgredkami i takimi innymi stworzonkami. na trzecim Łazik, moim skromnym zdaniem to ujmuje powadi, dumy i męstwa Aragornowi. Obieżyśiwat jest o niebo lepszy. wnerwiają mnie też Bagoszowie i Bagoszno. reszta jakoś ujdzie, ale żałuję, że lata temu mój nieświadomy niczego brat ściągnął z półki księgarni tę wersję Trylogii :( (ech, w sumie to nie te szczegóły się liczą, a treśc oczywiście)
ej no bez takich
ja lubię oba tłumaczenia od jakiegoś czasu i proszę o nieobrażanie pana Łoźńskiego bo to takie trochę nie na miejscu
To nie jest obrażanie.
Poza tym prawdziwi fani Tolkiena mają rację: książka ze złym/beznadziejnym tłumaczeniem takiego dzieła to naprawdę żal. Pozbawia przyjemności lektury i ogólnego wyobrażenia. I jak tu się nie denerwować?
Tłumaczenie Łozińskiego też mi się nie podoba. Natomiast, czytałam gdzieś, że Tolkien zostawił "instrukcję" dla tłumaczy i wg niej tłumaczone powinny być nazwy, które hobbici rozumieją (tak więc Bag End - Bagoszno jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ jest to nazwa w mowie wspólnej) natomiast pozostawione jak w oryginale nazwy, które nie są w ich mowie (tak więc np. Rivendell nie Tajar, ponieważ jest w języku elfów). Zresztą i tak podziwiam tłumaczy za przetłumaczenie tego dzieła, bo to niełatwe (nie czytałam po angielsku, ale Tolkien używa tam też o ile wiem staroangielskiego i języków pokrewnych angielskiemu, a tego nijak nie da się na polski przetłumaczyć :/) :)
Ja niestety mam wersję Łozińskiego :/ ale na szczęście wydanie poprawione, gdzie zachowane są nazwy własne. Więc został tylko durny łazik i bractwo pierścienia :D Reszte czyta mi się ok.
Zarówno tłumaczenie Łoźińskiego jak i Skibniewskiej są bardzo dobe(czytałem
obie wersje) Oczywiscie mnie też zdenerwowało tłumaczenie nazw własnych
przez Łoźińskiego, ale w wydaniu poprawionym jest to prawie nie do
odczucia. A w wielu miejscach tłumaczenie Łoźińskiego jest nawet lepsze od
tego Skibniewskiej