Kto Waszym zdaniem jest najtragiczniejszą postacią tej części(choć i właściwie całej trylogii)? Moje typy: Grima i Boromir.
Ani Grima, ani Boromor nie wydają mi się jacyś wielce tragiczni. Ot pewien zdrajca który ostatecznie zginął i ukochany synek tatusia któremu całe życie żyło się dobrze, po czym skończył zabity na wojnie (chyba można używać tego słowa), w dodatku w obronie przyjaciół. - takie rzeczy się bardziej na chwalebne określa niż tragiczne. (pomijam drobny incydent z Pierścieniem)
Sama typowałabym na pewno Golluma.
(a jakby się uprzeć może nawet Saurona - w sumie w nieciekawą sytuację się w tej trzeciej erze wpakował)
(Elronda w sumie też - ale to dopiero po szerszym spojrzeniu na postać)
Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia,jak to w życiu bywa... Dla mnie Gollum to opętany manią pierścienia psychopata,który w sumie wiódł Froda i Sama na śmierć.A Sauron-mania władzy i wielkości.
Broniąc Boromira..typowo ludzka słabość i smutny tego skutek-śmierć.Tyle dobrego,iż poniósł ją w obronie przyjaciół,w ostatniej chwili odzyskując zmysły. Grima-samotnik z pragnieniem miłości(Eowena)przez,które dał się zwieść na manowce,do zdrady.Ginie,gdy próbuje zabić Sarumana(szkoda,że mu przeszkodzono).Myślę,że mocno pobłądził i nie umiał się z tego wyplątać.
Z Grimą zgodzę się, przekonałaś mnie.
Co do Boromira natomiast - nie lubię przypisywać mu jakiś wielkich słabości, czy (co gorsza, a z czym nie raz się spotkałam) uznawać za "pół-czarny" charakter. Całe życie dobre, śmierć bohaterska - nie lubię skreślać tego wszystkiego przez 2 minuty słabości.
A co do Golluma - tu się zgadzam - nie mam o nim innego niż twoje zdania, ale to właśnie jest w moim pojęciu pewien tragizm tej postaci - stał sie taki, a nie miał na to wszystko wpływu (pewnie szybko ktoś mnie uświadomi że miał - ale skoro nawet Gandalf nie chciał choćby tknąć Pierścienia, trudno wymagać by każda maluczka istota na Śródziemiu umiała się oprzeć jego mocy).
Spokojnie sobie żył, miał rodzinę, przyjaciół, a tu jeden dzień, jeden Sauron, i wszystko przepadło. Kolejne pół tysiąclecia w samotności, jakiejś mieszance miłości i nienawiści, ostatecznie utrata jedynego na czym mu zależało, pół wieku poszukiwań, pewnej tęsknoty - w końcu służba u tych, którym cały ten czas życzył jak najgorzej, ostatecznie - gdy już miał odzyskać Pierścień - śmierć.
Dla mnie charakter czy rola nie mają tu znaczenia na tyle, by odmówić Gollumowi tragiczności.
A Ty mnie do Golluma przekonałaś..właściwie,to kto wie,czy gdyby ten pierścień nie znalazł inny Hobbit,to pewnie stałby na miejscu Golluma...