Wizualnie wygląda to pięknie, natomiast fabuła wydaje się wyrwana z szerszego kontekstu. Choć epicki rozmach jest podobny,
w przeciwieństwie do poszczególnych części "Gwiezdnych wojen" ten film nie tworzy pewnej fabularnej całości, powiązanej
z innymi filmami, ale w miarę zamkniętej. Oglądamy po prostu środkową część pewnego większego filmu. Nie znając pierwszej
części tracimy mnóstwo czasu na połapanie się, o co w ogóle chodzi. Nie znając ostatniej, wychodzimy z kina z wrażeniem,
że ktoś brutalnie urwał opowieść w pół słowa.
Ale w sensie technicznym ten film jest rzeczywiście monumentalny. A zagrany całkiem przyzwoicie, ze świetną muzyką.
tego akurat nie da się zmienić
To jest jeden film w 3 częściach, inaczej nie da się zrobić, bo jest to podzielona na 3 części historia powieści "Władca Pierścieni". Po prostu kiedyś wydawca tak zarządził, żeby dzieło Tolkiena podzielić na 3 części i tak mamy do dzisiaj... ale to jedna powieść, nie 3.