Ostatnio zastanawiałem się nad momentem kiedy to Pippin na polecenie Gandalfa wznieca
ogień, a wtedy to zapalają się kolejne ogniska aż do Rohanu by dać sygnał tamtejszym
władcom.
I teraz tak sobie myślę że w sumie nawet mały oddział wroga w liczbie powiedzmy pięciu,
mógłby spokojnie zabić tych 2-3 strażników siedzących przy stosie i wzniecić ogień by wywołać
chaos. Wtedy to strażnicy z obu sąsiednich posterunków rozpalili by swoje ogniska i wtedy
wołanie o pomoc dotarłoby zarówno do Rohanu jak i Gondoru to mogłoby wywołać niemały
zamęt.
W związku z tym mam dwa pytania, pierwsze czy zgadzacie się z moją logiką a drugie dla tych
co czytali książkę, czy ta scena w ogóle tam była a jeśli to tak czy wyglądała jak w filmie czy była
opisana inaczej?
Ale ci strażnicy nie byli wrogami Gondoru, tak samo jak nie byli nimi Pippin i Gandalf, więc dlaczego ich zabijać? A chyba żaden wróg nie rozpaliłby stosów sygnałowych Gondoru... chyba że byłby naprawdę tępy.
"wołanie o pomoc dotarłoby zarówno do Rohanu jak i Gondoru" - jak miałoby dotrzeć do Gondoru skoro z niego to wyszło? Stosy rozpalono w Minas Tirith w Gondorze. ;]
1. Zabijać po to aby samemu rozpalić sygnał.
2. Rozpaliłby aby zmylić Gondor i Rohan wysyłając fałszywy sygnał o pomoc której tak naprawdę nie potrzeba
3. Dlatego że strażnicy z jednej i z drugiej strony widzieliby ogień myśląc że wyszedł on z drugiej strony. Strażnicy od strony Gondoru myśleliby że to Rohan wysyła sygnał o pomoc a straznicy od strony Rohanu myśleliby że to Gondor wysyła prośbę o pomoc. Z tego co pamiętam to stosy były tak ustawione że z jednego posterunku były widoczne tylko 2 sąsiadujące więc nie widzę uchybień w mojej teorii.
Zabić strażników z Gondoru czy Rohanu? Jeśli z Gondoru to byłoby bez sensu, bo to Gondor potrzebował pomocy, a nie Rohan.
I w ogóle jaki miałby być tego cel, bo nie bardzo rozumiem co masz na myśli. Wysłanie obu armii po to, by się spotkały "po drodze" czy jak?
Zabić strażników siedzących przy danym stosie. Nie mówię w tej chwili o sytuacji w filmie. Chodzi mi o przypadek ogólny, że mogłyby te stosy zostać zapalone w wrogich celach. A celem mogłoby być chociażby tak jak mówisz sprowokowanie do wysłania armii albo chociaż jakichś oddziałów na pomoc a w tym czasie wróg mógłby uderzyć np. na Meduseld.
Ok, ale gdy armia wyruszała do walki, zawsze w mieście jakaś część zostawała do straży. Cóż, może i nie mieliby szans z całą armią wroga... Ale po pewnym czasie zapewne nadeszłaby pomoc od sojusznika, do ktorego dotarł sygnał. Lub gdyby armie się spotkały to pojęłyby, że coś jest nie tak. Połączyłyby siły i wtedy byłyby dwie armie przeciw jednej.
Sauronowi nie chodziło o zdobycie jakiegoś tam miasta, ale o zniszczenie całej ludzkości.