Zwlekający w nieskończoność, nigdy niczego nie dokonali... Żeby ubić jednego hobbita, dziewiątka nazgulów potrzebowałaby jakiejś godziny, może dwóch. W pierwszej części mieli Frodo i pierścien jak na tacy, ale musieli go otoczyć, pooglądac, wygdać się, a potem uciec przed pochodnią. Nazgulów świetnie podsumowuje scena, podczas której jeden z nich tradycyjnie bardzo dużo mówi i nic nie robi, gapi się... Aż w końcu zniecierpliwiona blondynka ucina łeb jego skrzydlatemu potworkowi, a następnie zabija samego nazgula. W końcu zsiadł po tym całym fruwaniu i miał pokazać jaki z niego "badass", a nie pokonał nawet jednej kobiety. Olalalala, z tymi nazgulami to jakieś nieporozumienie. A wiecie jak tropią zdobycz? Krzyczą z całych sił, żeby było wiadomo że nadchodzą.