Władca Pierścieni: Powrót króla

The Lord of the Rings: The Return of the King
2003
8,4 553 tys. ocen
8,4 10 1 553205
8,1 64 krytyków
Władca Pierścieni: Powrót króla
powrót do forum filmu Władca Pierścieni: Powrót króla

Nie rozumiem

ocenił(a) film na 8

Nie rozumiem jak Peter Jackson mógł tak zmienić treść książki. Rozumiem kilka momentów - chciał ulepszyć akcję, zaciekawić widza. Film bardzo mi się podobał. Teraz jestem świeżo po przeczytaniu całej trylogii. Usunął wiele postaci (Beregond, Tom Bombadil ?!, brat Drzewca, nie wiadomo po co dodał nowych (Lurtz), całkowicie przekształcił koniec, zmienił zachowania i wygląd głównych bohaterów. Nie wiem dlaczego on to zrobił, gdyż książka wydawała mi się równie ciekawa jak film. Najbardziej rażąca była moim zdaniem śmierć Sarumana, a co wy sądzicie?

ocenił(a) film na 10
lemur44

Powiem jak ja to widzę :)
Gdyby wszystkie trzy części miałyby być sfilmowane dokładnie - kawałek po kawałeczku, nie omijając ani jednego szczegółu (specjalnie wyolbrzymiam), to powstały by nie trzy filmy po trzy godziny a co najmniej sześć filmów być może jeszcze dłuższych.
Jackson moim zdaniem dość sensownie powycinał niektóre fragmenty - zrezygnował z wątkow, które nie miały większego wpływu na rozwój wypadków. Np. taki Tom Bombadil - była to tylko jedna z wielu przygód hobbitów podczas drogi do Rivendell. Beregond też nie był istotną postacią. Brata Drzewca sobie nie przypominam, zapewne masz na myśli Żwawca, ale bez niego nie zmienil się główny wątek fabuły.
To samo tyczy sie zakończenia. Owszem, posządki w Shire były ważnym wątkiem, ale nie na tyle ważnym, żeby jego obecnośc, czy też nieobecność zmienila sens historii. Taka śmierć Sarumana musiała wytłumaczyć jego dalsze list
Ja tez nie rozumiem sensu zmieniania zachowania bohaterów, wątek Faramira za przeproszeniem spi*przyli.
Podoba mi się jednak historia Aragorna i Arweny. Była przecież opisana w Dodatkach (co z tego, że ją trochę zmienili), a sprawia, że film, zwłaszcza druga i trzecia częśc, mimo wspaniałej książki, nie są bezustanną "sieczką" i mozolnym marszem do Mordoru. Dzięki temu każdy może znaleźc tam coś dla siebie, film jest łagodnijszy.
Pomijając wszystkie za i przeciw, najbardziej żałuję "Dwóch Wież", które w najmniejszym stopniu przypominają powieśc. Tu rzeczywiście twórcy mogli przystopować i wykorzystać raczej wątki ksiażkowe (Haldir? Ucieczka wszystkich do Helmowego Jaru? Wątek Faramira? Brak Szeloby?).
Oczywiście szkoda wszystkich pominiętych i dodanych scen, ale ja sądzę, że w znacznej mierze "obróbka" książki nie wyszla jej na gorsze (pomijam wyżej wymienione wątki), czasami nawet na dobre (Aragorn i Arwena)

ocenił(a) film na 8
stokrotka12

Masz bardzo dużo racji, ale akurat gdyby dodali wątek Toma Bombadila nie pogniewałbym się ;-) Mówisz, że najbardziej zmieniono ''Dwie wieże'' mi się jednak wydaje, że największej obróbce uległa część pierwsza. Zmieniono całą księgę pierwszą (60-letni Frodo, czas jaki minął od odkrycia magii pierścienia a wyruszeniem z Shire, jak Sam i Frodo spotkali Pippina i Merrego, Bree, Kurchany (tego trochę żałuje) oraz postać, która wiozła powiernika do Rivendell, księga druga jest odwzorowana prawie bez zarzutu, no może oprócz wątku Boromira, którego Tolkien ukazuje jako rycerza doskonałego z honorem i gotowego na poświęcenie dla przyjaciół, który dopiero przy Rauros zostaje omotany, natomiast Jackson jako człowieka od początku opętanego przez pierścień. Wątek Aragorna i Arweny był według mnie po prostu nudny, ale przyznaję Ci rację że niezbędny. Jednakowoż wciąż nie mogę się zdecydować - czy bardziej podoba mi się książka czy film. Jedno co mi się rzuca w oczy - głównymi bohaterami książki nie są Aragorn czy Gandal lecz hobbici (wszyscy czterej). Cała druga część jest ukazana z perspektywy niziołków, o Legolasie lub Gimlim do końca wiemy nie wiele.

ocenił(a) film na 10
lemur44

Hmm, może masz rację co do tej pierwszej części, ale mimo wszystko nie rzuca mi się to w oczy tak bardzo jak "Dwie Wieże". Kurhany pominięto, bo ich wątek był w znacznej mierze powiązany z Bombadilem, choć rzeczywiście ich brakuje. W Bree rzeczywiście dość niekorzystnie przedstawili jakże miłą gospodę, w filmie pełną groźnie wyglądających zalanych i zaniedbanych ludzi. Szkoda też piosenki Froda.
Najbardziej mnie razi wykryty spisek, a raczej jego brak, no i Arwena zamiast Glorfindela, ale jakoś musieli zacząć love story ;)
Jakoś tak mi się po prostu wydaje, że mimo zmienienia wielu rzeczy, dość logicznie i spójnie przedstawiono ucieczkę hobbitów (bo, jak już słusznie zauwazyłeś/łaś księga druga została sfilmowana niemal bez zarzutu), i nie rażą te odstępstwa od książki. W drugiej części część wydarzeń jest, moim zdaniem, którego nikomu nie chcę narzucać, może nie tyle wciśnięta na siłę, co wyjęta z kontekstu. na przykład taki Haldir - domyślam się, że miał zastąpić Szarą Drużynę, tylko dlaczego nie mogli się w tym trzymać powieści? To było jednak dość istotne - Halbarad przywiózł Aragornowi dar Arweny i słowa od jej ojca o ścieżce umarłych. Tymczasem proporca w ogóle nie ma, a o ścieżce umarłych przypomina Aragornowi sam Elrond, nie wiadomo po co przybyły bez żadnego kłopotu i trudu aż z Rivendell. Na dodatek przywozi mu Andurila, którego ten powinien mieć już właściwei od Bree. O ile podobna zamiana bohaterów w przypadku Glorfindela i Arweny nie jest rażaca i da się ją pominąc, to tutaj jest wręcz niewybaczalna.
Dylemat związany z wyborem między książką a filmem pozostawiam Tobie. Ja poradziłam sobie z nim tak, że traktuję te dzieła jako dwie osobne rzeczy, obie uwielbiam, każdą w inny sposób ;D

ocenił(a) film na 8
stokrotka12

Moim zdaniem to nie Haldir jest najbardziej przeszkadzającym elementem filmowej trylogii, ale oprócz początku, Elronda i miecza Aragorna razi mnie trochę zakończenie - ostatnia bitwa bez Merry'ego, całkiem ciekawe porządki w Shire, pochówek Theodena, miłość Faramira i Eowiny (pokazany w jednej scenie w dodatku w rozszerzonej wersji), czy aspekt Legolasa i Gimliego zwiedzających Farngorn i pieczary). Jedynie dobrze pokazana jest księga druga części pierwszej, w każdej pozostałej można znaleźć całą masę błędów, ale myślę że nie ma za bardzo sensu by to robić. Film widziałem już ponad 20 razy zanim przeczytałem powieść i jak dotąd uważałem go za jeden z najlepszych obrazów jakie kiedykolwiek powstały, dopiero po lekturze zacząłem mieć wątpliwości. Z drugiej jednak strony może dobrze że Jackson zmienił wiele - bez tego ludzie którzy przeczytali wcześniej książkę mogliby nie być aż tak zafascynowani filmem.

ocenił(a) film na 10
lemur44

U mnie i film i książka należą do stałego repertuaru, film oglądam przynajmniej raz w miesiącu, a do książki wracam tak często jak tylko się da :)
Jak na mnie film jest "jednym z najlepszych obrazów, jakie kiedykolwiek powstały", bez względu na zgodność z powieścią :)
Polecam inne dzieła Tolkiena - "Hobbita", "Silmarillion", "Niedokończone Opowieści" i "Dzieci Hurina", a także, trochę nieświadomie, "Księgę Zaginionych Opowieści" - pierwsze trzy tomy "Historii Śródziemia", niestety w Polsce niemal niedostępne i kosztujące niebotyczne pieniądze (jestem w trakcie czekania na angielską wersję, za parę dolarów) :D
Miłej lektury!

ocenił(a) film na 8
stokrotka12

Dziękuję Ci, ale ''Hobbita'', ''Dzieci Hurina'' i 'Niedokończone opowieści'' mam już za sobą, a co do ''Sillmarilliona'' - jestem w trakcie mimo że zrobiłem sobie przerwę w czytaniu. Mam nadzieję, że wszystkie pozostałe książki zostaną wkrótce sfilmowane, a Jackson jakkolwiek nie zmieniałby ich treści podejmie się tego :)

ocenił(a) film na 10
stokrotka12

wiesz co ci powiem leepszy taka świetna ekranizacja niż żadna :D chodz też jestem świeżo po przeczytaniu trylogi i mam mine WTF gdy nie było wątku Sarumana z badziorami który opanował shire!

ocenił(a) film na 9
stokrotka12

Ja odniosłam wrażenie, że w porównaniu z książką Faramir zachowuje się dosyć dziwnie w filmie :)
Mnie jednakże zabrakło reżimu w Shire, upiorów Kurhanów i rozwiniętego wątku Faramira i Eowiny. Dwa ostatnie z tych punktów to szczegóły, ale moim zdaniem przedstawienie sytuacji w Shire dodałoby jeszcze filmowi wartości.

ocenił(a) film na 9
annas_filmweb

Tak - postac Faramira zawsze najbardziej razila mnie w filmie. W ksiazce byl to moj ulubiony bohater, ktory od pierwszych chwil zyskal moja synpatie. W filmie byl taki... dupowaty, malo charyzmatyczny, podporzadkowany, jakby nie mial wlasnego zdania.
Niemniej uwazam, ze jest to jedna z najlepszych adaptacji w historii kinematografii. Cala trylogia jest rewelacyjna, dostarcza niezapomnianej rozrywki, a i potrafi wycisnac kilka lez.
Film, ktory na zawsze zapisal sie na katrach historii kina.

ocenił(a) film na 9
rafkulak

Mnie bardzo podobały się zarówno trylogia książkowa, jak i filmowa, tylko żal mi, że w tej drugiej nie ma moich ulubionych rzeczy z książki, ale to normalne, kiedy ogląda się film stworzony na podstawie książki :)

stokrotka12

Mam na płytach całą trylogię w wersji rozszerzonej, to znaczy z dodatkowymi scenami, które zostały wycięte w oryginale. Nie jest ich niewiadomo jak dużo, ale zawsze to coś.
W tych wersjach jest przedstawiona m.in. śmierć Sarumana.

ocenił(a) film na 10
lemur44

To jest adaptacja ksiaznki a nie jej filmowa kalka gdyby nie cięcia fabuły własny punkt widzenia reżysera film by nie trzymał tępa akcji po prostu by nudził.

ocenił(a) film na 8
wilku004

Książka sama w sobie jest ciekawa, więc mi się nie wydaje żeby było aż tak źle. Jedyny problem mógłby być z jej długością.

ocenił(a) film na 10
lemur44

Touaj nie o długośc chodzi ,ksiazke czyta sie zupełnie inaczej niz oglada film trzeba tutaj i tutaj innymi środkami zainteresowac czytelnika i czy też widza.

lemur44

Wiele zmian względem książki wyjaśnia sam Peter Jackson w materiałach dodatkowych w edycji rozszerzonej na blue ray, nie wiem jak z wersjami dvd. Wyjaśnienia te wydają mi się dość logiczne - polecam :)