to jedna z najbardziej tandetnych, ckliwych, patetyczny, amerykańskich scen w historii kina.
Być może lekko przesadzili z tymi pożegnaniami w porcie, ale tak Tolkien kończył książkę- Sam wraca do domu i mówi " ano, wróciłem" i nie ma w tym nic tandetnego.
przesadzili i to znacznie, a to ze podobnie wyglądało to w książce nie znaczy ze od razu musiało być w filmie
Puknij się w łeb kolego, chyba na tym polega ekranizacja żeby nakręcić film na bazie książki, a amerykańska to ona raczej nie była bo produkowali ten film głównie w niemczech i Nowej Zelandii skąd również pochodzi reżyser więc zanim zaliczysz szybki skok w wikipedię celem pojechania czegoś w elokwentny sposób doinformuj się jeszcze na temat czegoś o czym walisz te swoje smuty
to ty lepiej się puknij bo pleciesz bzdury
Kojarzysz film Lśnienie? mówi coś nazwisko Kubrick? Reżyser w tym film filmie celowo zmienił zakończenie, gdyż te w książce było zbyt cukierkowe, z resztą Lśnienie to nie jedyny przykład, niemal w każdym filmie na postawie książki reżyserzy robią jakie zmiany, mniejsze lub większe...
Poza tym zgodność z książka nie ma tu wielkiego znaczenia, chodzi to o reżysera i jego sposób przedstawiania danej sceny, Jackson akurat zrobił to w patetyczny ckliwy sposób
A co to filmu to jest on całkowicie nakręcony w hollywoodzkim stylu, z resztą przecież to amerykanie wyłożyli na niego kasę. Typowe amerykańskie kino robione dla hamburgerowców. Z niemiecką kinematografią to on ma tyle wspólnego co i z baletem.
Zakończenie zostało zmienione w dużym stopniu.
SPOILER!
W książce Frodo i reszta hobbiciej bandy nie zastaje swojego ukochanego Shire w takim stanie w jakim sobie je wyobrażali.
Shire opanowane jest przez Sharkey'a (Sarumana, który pod przebraniem uciekł ze zniszczonego Isengardu), a hobbici wszczynają powstanie mające na celu wyswobodzenie Shire'u z rąk zła :D
KONIEC SPOILERA!
Zakończenie filmu zostało i tak skrócone, bo materiału starczyłoby jeszcze na godzinę filmu. Jednak dobrze, że Jackson ominął kilka wątków, bo kto oglądnąłby film trwający 6 godzin? Tylko fani (w tym ja).
Trudno mi się wypowiedzieć, bo film jest tak rozwleczony, tak długi, a zakończenie tak nudne, że widziałem je chyba tylko 2 razy (a film oglądałem z 6). Tak czy siak, dla mnie o wiele lepiej byłoby gdyby film się kończył wraz z klęknięciem Aragorna przed Hobbitami.
A ja bym całkowicie zmienił zakończenie. Jest ono nudne, długie, mętne, i nie widać tam żadnej radości ani sielanki. A w książce była radość!
Radość, która przeplatała się ze smutkiem. Można to różnie interpretować. Mnie najbardziej zasmucił fakt że Elfy, Gandalf i powiernicy odpłynęli za morze.
Wg mnie radość jest na samym początku Powrotu Króla. Zniszczony Isengard itd. Tak powinno być w finale.
Od kiedy to kolego patos, tandeta i ckliwość jest amerykańska? Zawsze jak czytam takie głupie komentarze to się uśmiecham. Patos nie jest amerykański! To po pierwsze, a po drugie, ten film nie pochodzi z USA tylko z Nowej Zelandii. Teraz co. Napiszesz, że to najbardziej patetyczne zakończenie w historii Nowo Zelandzkiej kinematografii? Co za bzdury wypisujesz.
Nowa Zelandia tylko udostępniła swoje lokalizacje do kręcenia film i pochodzenie reżysera który jest do szpiku kości zamerykanizowany.
Nowej Zelandii której kinematografii jest niesamowicie nigdy nie byłoby stać na taki film. Dlatego to amerykanie wyłożyli pieniądze, większość producentów jaki aktorów to amerykanie i to w USA film miał swoją premierę
Co ty w ogóle za bzdury piszesz. Powrót Króla miał swoją światową premierę w Nowej Zelandii, a nie w USA. Co z tego, że kasę wyłożyli Amerykanie. To nie znaczy, że film jest ich. To w Nowej Zelandii powstały zdjęcia. Poza tym dlaczego wszystko "amerykanizujesz".? Najpierw patos jest Amerykański, a teraz nagle Peter Jackson także jest amerykański. Zabawny jesteś. Peter Jackson, akurat jest najmniej amerykański, bo wszystkie swoje filmy kręci z dala od Hollywood, za co wielki szacunek dla niego.
Peter Jackson pochodzi z Nowej Zelandia, zresztą przecież podałem w powyższym komentarzu ale film kreci typowo hollywoodzkie (z definicją tego co najgorsze) dla amerykańskich hamburgerowców a takie produkcje jak LOTR czy King Kong są tego najlepszym dowodem. To że Nowa Zelandia była zaangażowana w produkcje tego filmu to nie ma to większego znaczenia, bo wyszło jak wyszło - zakończenie typowo hollywoodzkie: patos, ckliwość, płacz bohaterów, sentymentalne pożegnanie...
Czyli twierdzisz, że wszystko co sentymentalne, ckliwe itp jest Amerykańskie? Jesteś śmieszny i niepoważny.
swoją drogą większość aktorów, a w każdym razie tych "głównych" pochodzi z Wielkiej Brytanii. Z tego co wiem, to z dziewięciu członków drużyny pierścienia aktor wcielający się w postać Aragorna pochodził z Ameryki. Podobnie jest z resztą obsady. Ten film nie byłby ekranizacją Tolkiena, gdyby wzięto do niego samych albo większość amerykańskich aktorów.
główni aktorzy
Elijah Wood - Cedar Rapids, Iowa, USA
Sean Astin - Santa Monica, Kalifornia, USA
Viggo Mortensen - Nowy Jork, Nowy Jork, USA
dobra, mój błąd, przepraszam :) mimo wszystko wielu aktorów jest tu z Wielkiej Brytanii :D
Nie masz nic lepszego do roboty niż trolować na forum WP ;)? Tyle lat, że też ci się to nie nudzi.
Cóż, zamierzeniem Jacksona było zekranizować "Władcę Pierścieni" jak najwierniej, dlatego zmiana zakończenia wprowadziłaby duży dysonans.
Już i tak rezygnacja ze stylizacji na legendę, zwłaszcza w przypadku bohaterów, sporo namieszała.
Generalnie masz facet rację. Niesamowicie wydłużone zakończenie, te pożegnania w porcie, te mimiki, zbliżenia twarzy, trochę żenujące jak dla mnie. Tak wogóle to LOTR 3(film) jest najgorszą z trzech ekranizacji. :]
Ach, zakończenie LOTRa to moje ulubione sceny w całej historii kina :D :D Prawie nigdy nie płaczę na filmach, ale w tym przypadku zawsze się wzruszam, żaden inny film nie wywołuje we mnie takich emocji :) To cudowne uwieńczenie niezliczonych trudów, przez które bohaterowie przeszli. Może to dlatego, że jestem kobietą, może dlatego, że całe moje serce należy do tego filmu i tematyki fantasy, a może dlatego, że właściwie lubię taki patos, który zawsze w jakimś stopniu jest obecny w świecie fantasy, bo czyż nie liczą się tu właśnie głownie heroiczne czyny?