Nie jestem zorientowany w temacie, ale o co chodziło z tym że Spock rozmawiał z drugim starszym Spock'iem?
Od razu-uwaga!Odpowiedź na twoje pytanie jest gigantycznym SPOILEREM,jeżeli miałbyś życzenie obejrzeć kiedyś stare Treki to lepiej nie czytaj tego ;p,po prostu obejrzyj .
Ogólnie W ciemność : Star Trek w dużym stopniu nawiązuje do Star Trek 2 : Gniew Khana.Tam również pojawia się ten sam antagonista i tam również dochodzi do sytuacji w której (o ile dobrze pamiętam) do uruchomienia rdzenia dodatkowego zasilania trzeba było wejść do napromieniowanego pomieszczenia.Stary Spock powiedział że Khan jest najgroźniejszym przestępcą z jakim flota miała do czynienia i że zapłacił wysoką ceną za jego powstrzymanie...ponieważ w drugiej części to on jest na miejscu Kirka,to on uruchamia rdzeń,to on ratuje załogę i to on ginie po drugiej stronie szybki.W alternatywnej wersji jednak widać,że bohaterem tragicznym jest kto inny ;p
No dobra ale na jakiej zasadzie on rozmawiał sam ze sobą ? Jakaś możliwość rozmowy w czasie? Czy po prostu nawiązanie autorów scenariusza bez logicznego sensu?
Nie rozmawiali w czasie. W "jedynce" (z 2009 roku) sie stary Spock chyba przeniósł jak dobrze pamiętam i tam już się spotkali.
Jak film ma wiele części to sie ogląda po kolei, chyba że widziałeś tamtą tylko coś ci umknęło :P
masz rację. w części z 2009 roku było wyraźnie powiedziane i pokazane, że w wyniku wciągnięcia statku Spock;a w czarną dziurę cofnął się o ponad 120 lat w czasie. Dlatego też mamy dwóch Spocków - jednego młodego z czasów obecnych i jednego starego z przyszłości.
aa czyli w części - w ciemnosc - mlody spock zapytal sie starego który już to przerzył tzn wiedział ze kirk wejdzie do rdzenia ze mlody spock zlapie khana w stolicy i wezmie jego krew zeby ozywic kirka ale jaja to dlatego powiezdial ze zlozyl przysiege ze nie bedzie ingerowal w losy mlodego spocka.. zakrecili to strasznie ale film ciekawy
To co przeżył stary Spock nie będzie już miało miejsca.Przez cofnięcie się w czasie przyszłość się zmieniła.
Nie do końca tak jest. Cofnięcie się w czasie spocka nie miało aż tak dużych konsekwencji. Problemem było pojawienie się Nero, który robiąc rozpierduchę w "obecnych" czasach zmienił losy głównych bohaterów i nie tylko
najlepiej będzie jak zobaczysz ten film. Moim zdaniem jest on lepszy niż "W ciemność Star trek".
No akurat nie, to co Spock wiedział o walce z Khanem wyglądało trochę inaczej niż to co się wydarzyło w nowym filmie. Ale nawiązanie do zakończenia "Gniewu Khana" było rzeczą, która mi całkowicie zepsuła końcówkę nowego filmu.
i dzięki temu akurat się upewniłem, że nota 4/10 była trochę przesadzona i muszę ją zaniżyć... Końcówka najniższych lotów i najwyższej głupoty.. jak znaleźć rozwiązanie sytuacji ? Zapytać samego siebie z przyszłości jak to rozwiązał :)
http://farm6.staticflickr.com/5217/5386637050_b0136c0c42_o.png
A nowe ST nie dzieją się tak czasami w alternatywnej rzeczywistości? ;-)
Mała rada - odpuść ST1 The Motion Picture - chyba że jesteś fanem ujęć lecącego Discovery w 2001: Odysei Kosmicznej - i ST5 The Final Frontier, który jest zdecydowanie najsłabszym z filmów.
No rzeczywiście, rada po byku. Odpuść najlepszy z sześciu filmów (TMP) bo jakiś kolo się na nim nudził.
A co w nim jest najlepszego? Piękne (i mówię to całkowicie szczerze) efekty specjalne? Wizualnie jest imponujący i z tym nie ma nawet jak specjalnie się kłócić. Szkoda tylko że fabuły w nim tyle co w średnio rozbudowanym epizodzie serialu, z tym że trwa ponad dwie godziny, a nie 45 minut jak odcinek serialu.
I żeby nie było. Ja osobiście lubię wszystkie filmy z serii. Łącznie z niesławnym Final Frontier. Nie wydaje mi się jednak żeby ktoś zachęcony filmami Abramsa dobrze bawił się na TMP. Chciałem po prostu oszczędzić komuś (prawie pewnego) zawodu i w konsekwencji być może nawet straty zainteresowania serią.
Ciągle jednak nie nazwałbym TMP najlepszym. Gniew Khana bije go na głowę. Undiscovered Country zresztą też.
Spotkałem się już z conajmniej kilkoma przypadkami ludzi, którzy sięgnęli po stare filmy po obejrzeniu pierwszego filmu Abramsa, zachwycali się TMP, a przy Gniewie Khana odpadli, nazywając go śmieszną tandetą. I wcale mnie to nei dziwi.
Undiscovered jak dla mnie drugi najlepszy. Od Gniewu Khana (którego fenomenu, obejrzawszy film cztery razy po dziś dzień nie pojmuję) wolę nawet Search for Spock. A najmniej z sześciu pierwszych lubię oczywiście Voyage Home.
"Nie wydaje mi się jednak żeby ktoś zachęcony filmami Abramsa dobrze bawił się na TMP."
To samo można w sumie powiedzieć o każdej innej części. Ze swojej strony mogę tylko doradzić omijanie szerokim łukiem filmów z Picardem, bo to nędzne popłuczyny chyba tylko dla fanów serialowego TNG.
Z tym że TMP jest świetny. I wara mi od First Contact, bo to ostatni naprawdę dobry film ze "starego" cyklu.
Jakkolwiek lubię Kirka, to jednak zawsze wolałem ekipę Picarda. Zresztą fimy ToSa i TNG to trochę dwie różne bajki.
"First Contact, bo to ostatni naprawdę dobry film ze "starego" cyklu."
Dobry jako środek nasenny.
To TMP jest środkiem nasennym. 40% filmu to ujęcia lotu przez V'Gera.
Zresztą - moja prawda jest mojsza, Twoja jest twojsza, a żadna nie jest lepsza. Dalsza taka dyskusja chyba nie ma sensu, bo najwyraźniej każdy z nas szuka w tych filmach czegoś innego.
Nazwanie filmów z Picardem "popłuczynami" to trochę przesada i mam nadzieję że nikt się nie zastosuje do Twojej rady.
Live long & prosper
" .. ponieważ w drugiej części to on jest na miejscu Kirka,to on uruchamia rdzeń,to on ratuje załogę i to on ginie" No właśnie on GINIE UMIERA więc jakim cudem trup przemawia ??? w kniewie khana przecież nie wskrzeszają spoka