Fajny film, może faktycznie nie tak klimatyczny jak stare "Treki", ale tą atmosferę we współczesnym filmie byłoby bardzo ciężko odtworzyć... Fajnie że to po części reebot "Gniewu Khana", z rozsądnymi zmianami - np pominięta została broń "genesis", syn Kapitana Kirka i inne akcenty z tamtego filmu... A w zamian dodano nowe - np. świetna postać grana przez Petera Weelera - fajnie znów było zobaczyć na ekranie aktora znanego z "Robocopa", jak wspomniałem nawiązania do 2 części starego kinowego "Treka" odgrywają tu ogromą rolę - i nie tylko widać to w parafrazie słynnej sceny pożegnania Kirka i Spocka ale nawet takie szczegóły jak słynny okrzyk "KHAAAAN" :), czy oczywiście sama postać głównego antagonisty (Nawiasem mówiąc Cumberbath, zagrał tego złoczyńcę nie gorzej niż Ricardo Montalban...), nareszcie też w końcu pojawiają się Klingoni (Czego trochę mi brakowało w poprzedniej części reebotu)... Efekty specjalne to najwyższa półka! A najlepsza jest finałowa scena walki Enterprise z Rilayantem... Tak wiem - ten statek w remaku nazywał się innaczej, ale dla mnie to po prostu Rilayant :) nad San Fransisco przyszłości... FX dużo lepsze niż w nowych "Star Warsach"... i chyba dotyczy to nie tylko efektów, ale i całego filmu... Po prostu czuć że Abrams bardziej kocha "Star Treka", niż "Gwiezdne Wojny"... I moim zdaniem z dwóch odświeżonych klasyków waśnie "Trek" wyszedł mu lepiej... na zakończenie pozostaje mi powiedzieć tylko - niech moc będzie.... ekhm :) Śmiało kroczcie tam gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek :D Pozdrawiam fanów uniwersum!