Star Trek Into Darkness
Reżyser powinien zająć się kręceniem seriali a nie filmów fabularnych.
Star Trek widać to wyraźnie ma być przekształcony w Star Wars, reżyserze Abrams konwencje się Panu pomyliły albo w ten sposób na ukatrupieniu znakomitego serialu chce Pan wskoczyć na krzesełko reżysera kolejnej części Gwiezdnych Wojen.
O ile pierwszy „nowy” fabularny Star Trek mógł się podobać wiadomo amator
można przymknąć oko na pewne niedoróbki, przegięcia itd. itp.
Przy drugim podejściu do tematu wymagania są jednak dużo większe i co tu kryć nie spełniono żadnego z nich.
Abrams nie tworzy na nowo uniwersum Star Trek on je po prostu konsekwentnie zarzyna jak
prosię.
Zero jakiejkolwiek inwencji, pomysłu, oryginalnego podejścia do tematu po prostu kradzież
pomysłów i gotowych rozwiązań zero własnej licentia poetica.
Część dialogów w filmie jest na poziomie najgorszych oper mydlanych lub gorzej filmów o amerykańskich nastolatkach robionych dla amerykańskich nastolatków.
Bzdura goni bzdurę i bzdurą pogania niektóre rozwiązania fabularne są żywcem zerżnięte
z kina akcji lat 80. made in USA.
Podtytuł Into Darkness to jakaś kpina, ten „film” to wesoła komedyjka
Aktorstwo też pozostawia wiele do życzenia w sumie najlepiej wypadł Benedict Cumberbatch.
Kapitan Kirk jest po prostu odpychający zwykły pies na baby i o ile w pierwszej
części posiadał nieco szelmowskiego uroku bohatera powieści łotrzykowskiej to obecnie
nie posiada go wcale.
Postacie Uhury i Spocka irytują i jeszcze ten ich
SPOILER
„romans” rozpisany w
scenariuszu i zagrany zupełnie bez polotu sceny z ich udziałem przypominają te z „Miodowych
lat”.
SPOILER
Jedynym sposobem, aby uratować serię jest zmiana na stanowiskach reżysera i scenarzysty.
Na oczach fanów bezlitośnie morduje się kultowy serial SF w imię? No właśnie w imię,
czego?
Dobrze napisane,pytasz w imię czego?
Systematycznego i programowego ogłupiania widza
W takim razie cel został osiągnięty oceny 9/10 i 10/10 na filmwebie dobitnie świadczą że ludzie dali się ogłupić.
Zawsze sądziłem że trzeba równać w górę a nie w dół, ale jak tu walczyć z równaniem w dół ?.
Abrams nie musi niczego i nikogo " ukatrupiać " żeby dostać stanowisko reżysera VII Epizodu Star Wars, gdyż już je ma ;)
poza tym, to nie Abrams pisał scenariusz filmu, więc wonty co do fabuły adresuj w stronę scenarzystów
humor, moim zdaniem, ratuje drętwość typowego SF, gdyby nie było humoru, akcji i ciekawych, moim zdaniem bohaterów, to nie byłoby czego oglądać.
Jeszcze w tym roku publicznie się odżegnywał że nie weźmie się za Gwiezdne Wojny po prostu sukces finansowy ST:ID dał mu lepszą pozycję jak reżysera GW.
Ale to gówno wyreżyserował po prostu dla fury $, sprowadził Star Treka do poziomu filmu akcji z Arnoldem Schwarzeneggerem, jak będę chciał obejrzeć film z Arnoldem S. to na niego pójdę natomiast po marce ST oczekuję że film nie będzie głupi jak nieszczęście.
Poza tym to tłumaczenie jest takie samo jak zbrodniarzy wojennych wojennych co to tylko wykonywali rozkazy, Abrams niczym płatny zabójca zamordował pewną markę za jeszcze większą kwotę zamorduje kolejną.
Clint Eastwood powiedział ze dzień w którym jako reżyser "pójdziesz na kompromis" z wytwórnią jest ostatnim dniem Twojej "artystycznej wolności" i pierwszym dniem w którym z "artysty" zamieniasz się w wyrobnika w kopalni.
Ciekawi bohaterowie ? chyba kpisz Waćpań toć tylko Benedict Cumberbatch jest w miarę intrygujący reszta bohaterów jest papierowa i płaska jak naleśnik.
Humor? powiedzmy mogę się zgodzić ale to za mało żeby dać temu potworkowi ocenę wyższą niż 4/10 lub 5/10.
Rozumiem, że od SF oczekiwałbyś dwugodzinnego filmu bez akcji, wypełnionego statycznymi konwersacjami o szczegółach natury technicznej? ;)
na szczęście, nudne i statyczne kino SF odeszło już do lamusa a ostatnie ciekawe resztki dobił rok temu Ridley Scott, swoim " Prometeuszem "
Abrams nie " zamorduje " marki Star Wars, gdyż jego Star Trek bardziej przypomina właśnie kino spod znaku przygody Lucasa, więc tam powinien się odnaleźć wręcz idealnie.
sorry ale nie obrażaj "prometesz'a" bo film jest dobry nawet bardzo dobry dla ludzi o otwartych umysłach bo pokazuje jedną z MOŻLIWYCH hipotez / teorii o stworzeniu człowieka.........chyba , że ludzie nadal chcą wierzyć , że powstali dzięki wszechmocnemu Bogu
Prometeusz to porażka i scenariuszowa c***nia, sorry, ale nie da się w ogóle poważnie traktować kogoś kto twierdzi że to bardzo dobry film.
Sorry, ale jeżeli ukazaną hipotezę stworzenia człowieka uwarzasz za ciekawą i jedną z możliwych, to sorry, ale... a co tak właściwie ona przedstawiała? ...jakiegoś kosmitę "praczłowieka", który wypijając jakąś dziwną czarną miksturę (przypuszczalnie ta sama,która znajdowała się na statku), rozcząsteczkował się wpadając do wody i w ten sposób prawdopodobnie zapoczątkował cały proces ewolucyjny na ziemi??? Sorry, ale do mnie to nie przemawia i jest po prostu głupie.
A co do samego "prometeusza", podpisuję się pod postem @Gieferg`a
Hipoteze ze zostalismy stworzeni przez wyzej rozwinieta cywilizacje a dokladniej ze zycie na ziemi zostalo przez owa cywilizacje zapoczatkowane ... a nie sam fakt "praczlowieka" i jego "rozczasteczkowanie" bo to akurat jest jakas tam wariacja jedna z miliona innych mozliwosci ...
Ok, jeżeli chodzi o samą teorię stworzenia człowieka przez jakąś wyższą inteligencję, to się nawet zgadzam,to jedna z wielu hipotez, czepiam się jedynie tego jak przedstawiono to w "Prometeuszu".
Wiesz, każdy ma swój gust ;)
lubię wszystkie części " Obcego ", poza czwórką ale uważam " Prometeusza " za jeden z najgorszych filmów, nie tylko SF, jaki widziałem: słaba fabuła, brak pomysłu na to, jaki film robimy, przez co mamy kilka filmów w filmie + niepotrzebne ohydności na ekranie / scena porodu / poronienia /, wszystko to składa się na słaby film.
Sam sobie przeczysz z jednej strony mówisz cytuję:
na szczęście, nudne i statyczne kino SF odeszło już do lamusa a ostatnie ciekawe resztki dobił rok temu Ridley Scott, swoim " Prometeuszem "
Z drugiej cytuję: "lubię wszystkie części " Obcego " "
Obcy - 8. pasażer "Nostromo" to patrząc z dzisiejszej Twojej perspektywy nudne i statyczne kino SF.
Problem w tym że o ile dzisiejsze kino SF jest doskonałe pod względem technicznym tak pod względem treści jest infantylne i dziecinne ale czemuż się tu dziwić skoro targetem produkcji made in Hollywood jest nastoletni analfabeta z getta etnicznego.
Stado proszę o wybaczenie filmwebowiczów ale inaczej tego nazwać nie mogę baranów która idzie na kolejne potworki typu:
Van Helsing (2004), The Island Of Doctor Moreau (1996), Rollerball (2002), Planet Of The Apes (2001), Battleship: Bitwa o Ziemię (2012), Green Lantern (2011), Sucker Punch (2011), 10.000 BC (2008) itd. itp.
To teraz porównajmy to "statyczne" kino SF:
Łowca Androidów, Odmienne stany świadomości, Ucieczka z Nowego Jorku, Mad Max II, Tron, Martwa strefa, Diuna, 1984, Starman, Obcy, Terminator itd. itp.
Popatrz w latach 80. można było kręcić filmy które nie były na poziomie przedszkola tak jak współczesny ST:ID.
Tamte filmy miały coś czego najnowsza odsłona ST nie posiada pomysł na film który został przekuty w dobry scenariusz, fabułę która ma sens, aktorów którzy (o.k. z wyjątkiem Arniego S.) potrafią grać czego o aktorach w ST powiedzieć nie można.
Od najnowszego filmu z serii ST oczekiwałem że widz nie będzie traktowany jak przedszkolak któremu będzie można sprzedać każdą bzdurę, ciekawej i intrygującej fabuły, postaci które nie byłyby papierowe.
SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER,
Dostałem za to żenująco głupią fabułę pojawia się nawet wróżka w postaci Spocka,
-Witam Panie Spock
- Witam Panie Spock
- Czy mógłby pan pomóc ? mamy problem z Khanem
- W zasadzie nie powinien pomagać
- Czy udało się Panu pokonać Khana ?
- Z wielkim wysiłkiem ale tak
Po cholerę się męczyć na rozwiązywaniem problemów zadzwońmy do wróżki Spocka on powie nam co robić.
Dalej prawa fizyki są inne dla załogi Enterprise-a a inne dla statku na którym przebywa Khan mimo że tu i tu nastąpiły poważne uszkodzenia statków to w stosunku do statku Khana prawa fizyki są już zupełnie inne.
Wskrzeszamy Kirka niczym naukowiec-filozof Wiktor Frankenstein swoje monstrum, aha i promieniowanie się kapitana Kirka nie ima taki to już świetny kapitan niczym Stirliz albo Hans Kloss.
Itd. itp.
i wiele innych kretynizmów których nie chce mi się nawet wymieniać.
SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER, SPOILER,
To że amerykanie są w stanie łyknąć każdą głupotę to rozumiem ale uważałem Polaków za mądrzejszych ale oceny filmu pokroju 9/10, 10/10 dla tego filmu to żenada.
"Rozumiem, że od SF oczekiwałbyś dwugodzinnego filmu bez akcji, wypełnionego statycznymi konwersacjami o szczegółach natury technicznej?"
Nie, ale od Star Treka oczekuję, że będzie Star Trekiem. Takie kultowe pozycje mają (miały) swój niepowtarzalny klimat. Dzisiaj nie powstają filmy kultowe, bo wszystkie są takie same. x-men, batmany, ironmany nawet szklene pułapki i bondy. Wszystkie te filmy są do siebie schematycznie tak podobne, że powoli odróżniają je tylko szczegóły takie jak imiona bohaterów.
Jeśli dla Ciebie konwencja starego Treka jest nie do oglądania, to wybierzesz sobie film, który będzie w Twoim guście. Dla fanów TOS albo TNG nowe filmy są nie do przyjęcia bo nie mają nic z serii. Jak ktoś chce robić filmy o kosmosie niech robi ale nie pod szyldem ST.
Podpisuję się pod tym. Jeszcze nie widziałam Into Darkness, ale trailery mnie odstraszają. Już ten z 2009 nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Tego wręcz się boję. Obejrzę dla zasady. Ale to nie to, co stare dobre TNG...mimo że bez niesamowitych efektów specjalnych.
jednyne, co w tych filmach dobre, to to, że przypominają o trochę zapomnianej starej serii. może dzięki temu, że fani ST kręcą nosem jakiś reżyser przeczyta parę opinii, przypomni sobie jak się robi dobre s-f i nakręci coś z klimatem...
bo sa fani i ortodoksi ja lubialem TNG itp ale mial wady wlasnei pewna topornosc fabuly i akcji itp za to nowe star treki to jest to czego brakowalo w starych a i tak malo tego jest nawet w tych nowych ! dalej niedosyt ale nie ze wzgledu an stare klimaty lecz wlasnie na to czego brakowalo mocno w seri star trek!
pewnie, że stare ST nie były idealne, ale jeśli dla efektów specjalnych mamy zrezygnować z tego co w serii najlepsze i najbardziej charakterystyczne, to ja wolę stary - niedoskonały ale i tak świetny klimat bez super efektów...
no wlansie ten klimat nie byl taki swietny moze sie sprawdzil w 1-2 filmach ale generalnie byl kaszanowaty:/ tak jak i w serialach masa odcinkow do d.. kilka swietnych i znowu padaka pomijajac rozwiazania fabularne totporne jak cholera:) ale dla upartego dalo sie to obejrzec:)
hm... kwestia gustu.
ale chodzi o to, że ST jest specyficzny i ma bardzo wielu fanów w takiej formie, więc jest niezbyt sensowne jego 'unowocześnianie'. Jeśli ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić film o podobnej treści ale dla widzów o nieco innych upodobaniach to ok, ale mógł go po prostu inaczej nazwać i nie wiązać z serią.
wszyscy byliby zadowoleni...
Uwielbiam sci-fi i najnowszym Star Trekiem byłem zachwycony. Fabularnie może faktycznie nie porywa, ale cała reszta i film jako całość jest dla mnie świetny. Zaznaczam przy tym, że starego Star Treka nigdy nie lubiłem.
Kostium SF robi tu tylko za scenografię, zresztą nawet zajawki reklamujące ten film określają go jako thriller akcji.
W kinie SF to właśnie fabuła jest najważniejsza bo efekty szybko przestają robić wrażenie przykład ? zachwyt nad Avatarem a później rozczarowanie.
Razi mnie idiotyczne zakończenie, sceny które na kilometr rażą swoją głupotą itd. itp. ale wiesz jeżeli piszesz iż:
"film jako całość jest dla mnie świetny" to przykro mi bardzo ale wyczuwam w tej wypowiedzi klakierstwo.
Całkowicie się zgadzam!!! Napisałeś wszystko co mi właśnie leżało na sercu :) Scenariusz to po prostu pompatyczny melodramat... Nawet żarty były słabe. Pierwsza część może nie jest czymś wybitnym, ale oglądałam ją kilka razy i się świetnie na niej bawiłam i uśmiałam nie raz, a to....? To są jakieś kpiny. Zaoferowano mi film którego grupą docelową są.. nastolatki? Ludzie szukający w filmie kosmosu, wybuchów i końca 'czegoś'? No po prostu jestem bardzo niemiło zaskoczona... I jeszcze Benedict który był najlepszy w filmie został całkowicie spłycony, jego postać pojawiała się stanowczo za rzadko, a przez to nie miała czasu by ukazać swoją złożoność - za to otrzymaliśmy obraz kogoś kto po prostu chce się zemścić i odzyskać swoich ludzi. Koniec. Można było tę postać niesamowicie rozbudować i stworzyć z niej coś na kształt chociażby np. Bane'a z Batmana. Wyszłam z kina bardziej wkurzona niż zadowolona czy zrelaksowana :)
I tylko oceny na filmwebie i IMDb są nieadekwatne do tego co reprezentuje sobą ST:ID.
Wiesz co mnie wkur.... niemiłosiernie? Kiedy taki krytyk amator nagle z komentowania filmu przechodzi do komentowania widza. Podzieliłeś się swoją opinią na temat tego filmu? Super. Tylko nie mieszaj się już do badania statystycznego widza. Nie dałem się niczemu ogłupić więc wypraszam sobie wyzywanie od baranów. Od tego typu kina nie oczekuję niczego więcej niż dobrej zabawy i świetnych efektów. Ten film mi to dał. Tak jak i kupa innych. Podobał mi się również humor jak i gra aktorów. A tak się składa, że kretynem nie jestem i na kinie trochę się znam. Jak zechcę pokontemplować oskarowe kreacje tudzież genialny scenariusz to wezmę sobie film z innej półki. Ktoś tu już dobrze tu napisał, jak oczekujesz od kina sc-fi, 2h dialogów bez akcji to po prostu idź na dramat czy zwykły obyczaj. Będziesz ukontentowany.
Skoro film ma tak wysokie oceny to znaczy że się sporej liczbie osób podobał. I dzięki Bogu bo znać, ze takich malkontentów jak Ty jest niewielu a filmy tego typu będą powstawać.
I uwaga, zdradzę wszystkim wielką tajemnicę - filmy robi się dla pieniędzy! Straszne....
Po pierwsze nie komentuję widza tylko że to byle jakim filmom sadza się oceny 9/10 i 10/10 i później z uporem maniaka wmawia się jakie te filmy są dobre również to robisz wmawiając innym jak to najnowszy Star Trek jest super tylko malkontenci się nie znają.
Chyba że masz na myśli film tak zły że nie wart ceny biletu kinowego to wtedy się z Tobą zgodzę najnowszy ST można swobodnie obejrzeć na dvd nic nie straci.
Po drugie film SF nie musi być głupi jak nieszczęście i kosztować milinów dolarów można zrobić ambitny film SF (ambitny nie znaczy że nudny dla przeciętnego widza) ot. np. Cube(1997).
Po trzecie właśnie chodząc na filmy które wymieniłem dajesz zielone światło kolejnym tego typu produkcjom o jeszcze niższych lotach i za chwilę nie będzie jak to pogardliwe nazwałeś cytuję: "Jak zechcę pokontemplować oskarowe kreacje tudzież genialny scenariusz to wezmę sobie film z innej półki."
Po prostu tych innych półek już nie będzie.
Po czwarte oceny filmu, Pearl Harbor(2001) też ma wysoką notę co nie zmienia faktu że film jest gniotem.
Po piąte gdyby kinomaniacy byli tak obeznani z kinem jak twierdzisz to nie zachwycaliby się czymś co kilka lub kilkanaście lat temu miało mistrzowskie wykonanie.
Ot np. "Drive" który został przez wielu uznany za niepowtarzalny, nowatorski, odkrywczy itd. itp. ale okazało się że lwia część nie wdziała pierwowzoru a raczej pierwowzorów
http://www.filmweb.pl/film/Samuraj-1967-31782
http://www.filmweb.pl/film/Kierowca-1978-10318
i wtedy okazuje się że Drive nie jest już tak genialny i nowatorski ale do tego potrzeba wiedzy filmowej której "co poniektórym" brakuje.
Najnowszy Star Trek to typowy odmóżdżacz i w porządku, widzę że wielu się podobał o.k. ale bądźmy szczerzy arcydziełem to on nie jest ot guma do żucia dla oczu.
Filmy coraz rzadziej oparte są na dobrym scenariuszu tylko na pomyśle jak najnowszy Star Trek a później moc efektów specjalnych, cwałująca do przodu akcja i może widz się nie zorientuje że dostaje odgrzewanego hamburgera.
Natomiast jeśli masz rację i większość lubi odgrzewane hamburgery to czy naprawdę jest co świętować ?.
Nie mam nic przeciwko kinu w stylu zabili go i uciekł jeśli
jest zrobiony z klasą jak np. stare Bondy z Connerym, Moorem, Brosnanem.
I uwaga, zdradzę wszystkim wielką tajemnicę - dawniej tez się robiło filmy dal pieniędzy ! tyle że miały lepsze scenariusze, grę aktorską, muzykę itd. itp. - I to jest dopiero straszne...
Znowu się zagalopowałeś. Ja do niczego nikogo nie namawiam. Wyraziłem swoją opinię. Rożnica między nami jest taka, że Ty oprócz wyrażenia swojej, wręcz z uporem maniaka próbujesz wszystkim obrzydzić ten film. A po co? Myślisz, że to coś zmieni? Że ludzie do kina przestaną chodzić bo Tobie się nie podoba kierunek w którym idzie gatunek sc-fi? Ja od dawna już nie oglądam amerykańskich komedyjek ale nie mam zamiaru w związku z tym robić krucjaty.
Ale po kolei:
1. Osobiście wolę takie filmy w 3D. Więc nie żałuję wydania tych 23 zł na ten film.
2. Był już taki komentarz ale widać ich nie czytasz. Nie wiem ile masz lat, ale pewnie już swoje masz. Dam Ci radę. Im szybciej wybijesz sobie z głowy porównania typu - stare klimatyczne filmy vs nowe, komercyjne kino tym lepiej dla Ciebie i dla nas (bo nie będziemy musieli Twojego narzekania czytać:) To są dwie inne bajki. Po prostu przyjmij to do wiadomości.
3. Jeśli naprawdę myślisz, że będzie mniej filmów z innej pólki tylko dlatego że powstają komercyjne produkcje dla mas to wybacz...nie mamy o czym dyskutować chyba. Bo piernik do wiatraka nigdy nic nie miał i mieć nie będzie. Wystarczy rozejrzeć się po różnego rodzaju festiwalach filmowych zeby zobaczyć że kino niekomercyjne ma się naprawdę dobrze. I tak zostanie, uwierz mi.
4. Tak prosto z beczki może - jebie mnie to jaką dany film ma note na filmwebie. Naprawdę. Dopóki sam nie zobaczę filmu to nie ma dla mnie żadnego znaczenia. A Peral harbor rzeczywiście gniot. Mimo wszystko nie mam zamiaru oceniać ludzi którzy dali mu 9 czy 10. Bo naprawdę mnie to po prostu wali.
5. Dlaczego próbujesz z każdego zrobić kinomaniaka który ma znać się na filmie, znać historię każdego filmu i miliard innych rzeczy? Co z casualowymi fanami kina? Co to - bezrozumni debile? Mam mnóstwo inteligentnych znajomych, którzy do kina chodzą z dziećmi na animacje, czy na jakieś inne popularne produkcje. I dobrze się z tym czują. Czyli, ze skoro ktoś nie zna historii powstania notabene świetnego Drive to już nie jest wartościowym widzem? Tak wynika z tego co napisałeś a to już dla mnie po prostu pieprzenie głupot.
6. Nikt nie mówi że Star Trek to arcydzieło. Ja powiedziałem, ze wg mnie jest bardzo dobry i nie żałuję wydanych pieniędzy na bilet. Ale nie uważam też że ma zajebisty scenariusz. Tak, to jest odmóżdżacz, po to się takie filmy robi. Moja subiektywna opinia.
7. Stare Bondy bla bla bla, aż żal dupe ściska jak się czyta takie komentarze. Powtarzam- pionowa krecha między kinem z zeszłego wieku a dzisiejszym. Dwie inne bajki. I im szybciej przestanie się je porównywać tym lżej się patrzy na świat. Uwierz mi.
A nowe Bondy Craigiem są świetne imho.
8. A propos tajemnic patrz punkt wyżej.
I tak na koniec. Nie chce mi się z Tobą dalej konwersować. Masz swoje zdanie i ja je szanuję. Widzę, że jesteś inteligentny facet, znasz się na kinie, masz jakiś tam gust i ok. Tylko proszę, przestań wpychać na siłę innym swoje przekonania bo jest to naprawdę irytujące.
Pozdrawiam
Postacie są faktycznie iryujące ale nie zgodzę się, że należą do nich Uhura i Spock. Spock to najlepsza postać tej serii jak narazie, a na Uhure przynajmniej można popatrzeć, bo przepiękna.
Bones, Scotty, Hikaru Sulu no i Pavel Chekov. Koszmarne!! Kirk mi nieprzeszkadza, ale bardziej przypomina zadufanego w sobie playboya a nie przywódcę.
Podobno ten reżyser będzie kręcił nowe gwiezdne wojny, więc skoro zniszczył taki film to co dopiero zrobi ze Star Wars. Chociaż nie, to nie wina reżyserii więc nie można obwiniać reżysera - to ewidentnie wina scenariusza. Bo w sumie film może być widowiskowy tyle że jak mówię scenariusz kuleje. To tyle.