Masakra. Cięzko było mi dotrwać do końca mimo ciekawego początku, później niezłej wyprawy na Kronos. Od powrotu na Enterprise - dramat i systematycznie spadanie filmu (nie statku) w dół. Końcówkę oglądam bez emocji, na pół otwartych oczach. Oprócz beznadziejnej historii nie podobają mi się Pine i Pegg w tym filmie, dodatkowo te przygłupawe rozwiązania jak kopanie rdzenia. I na końcu zmartwychwstanie... Gdzie te Star Treki ze Stewartem....
Dobrze, ze w połowie filmu zajęłam się pożyteczniejszymi rzeczami. Aktorzy drętwi a dialogi rodem z filmów dla gimbazy. Całość nudna i szkoda, że skopali taką klasykę.