PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=521206}

W ciemność. Star Trek

Star Trek Into Darkness
2013
7,1 86 tys. ocen
7,1 10 1 85568
6,4 30 krytyków
W ciemność. Star Trek
powrót do forum filmu W ciemność. Star Trek

KHAAAAAAN! 8/10

ocenił(a) film na 7

Zacznę od tego, że nie jestem fanem Star Treka. Nie widziałem serialu ani filmów z wyjątkiem
tego z 2009 roku, który spodobał mi się na tyle, że z przyjemnością czekałem na Into Darkness.
Z całego uniwersum i „Gniewu Khana”, na którym się film w dużej mierze wzorował znałem
tylko pewne szczególiki pojawiające się w tym filmie, m.in. kim są Klingoni i, że ich Imperium
nie lubi się z Federacją, orientowałem się mniej więcej, że główny antagonista z filmu to słynny
Khan, chociaż zupełnie nie znałem jego historii i motywów postępowania. Oczywiście słynne
„KHAAAAAN” oryginalnego Kirka było mi znane, podobnie jak „śmierć” Spocka w takich a nie
innych okolicznościach (scena przy szybie). No i Tribblesy też mi się gdzieś obiły o uszy. Tak,
więc moje przemyślenia bazują tylko na tym co zobaczyłem dzisiaj na ekranie oraz na pewnych
szczególikach, które znałem wcześniej. Dlatego nie mam takiego spojrzenia jak zapewne
część fanów uniwersum. Bardziej oceniam film jako kontynuacje Star Treka z 2009 roku, niż
film, który pochodzi z dobrze rozwiniętego uniwersum z dużą ilością fanów. Jednocześnie
jestem w stanie zrozumieć tych, którzy uniwersum znają i kochają. Mnie pewnie ta sama
rozpacz będzie czekała, kiedy Hollywood w końcu nakręci Mass Effecta.

Przechodząc do samego filmu to zacznę od tego, że mi się on podobał. Nieco mniej niż
„pierwsza” część, ale wciąż czuję się usatysfakcjonowany tym to otrzymałem. Przede wszystkim
podoba mi się strona techniczna filmu. Efekty stoją na bardzo wysokim poziomie i co
najważniejsze ich estetyka i dokładność pozwala się nimi cieszyć. Dokładnie wiem co się
dzieje na ekranie, nie będąc zalewanym rzeką efektów typu Transformers, gdzie tysiące rzeczy
dzieje się na razi i tysiące rzeczy jest w ruchu, przez co nie wiem na co patrzeć. Tutaj pewne
rzeczy są albo ruchome albo stateczne i co najważniejsze, wyglądają prawdziwie. Przykładowo
scena, kiedy Kirk i Scotty biegną korytarzami pełnymi bieli i szkła, Enterprise zmienia w tym
czasie swoją pozycje, a to powoduje, że wspomniana dwójka musi dostosowywać się do
nowej sytuacji, nie raz biegnąc po czymś, co było wcześniej ścianą. W tego typu scenach łączy
się prawdziwe elementy z efektami komputerowymi co tworzy razem efekt, jakby wszystko się
działo naprawdę, a nie było tylko wymysłem komputerów. W Nowej Trylogii Star Warsów było
bardzo widoczne, że na wszystko, nawet na zejście ze schodów używano blue screena i przez
to wszystko wyglądało strasznie sztucznie. Oprawa dźwiękowa w filmie też stała na wysokim
poziomie, szczególnie odgłosy w przestrzeni kosmicznej (nie dbam o to, że fizycznie nie
powinno ich być). Jeśli chodzi o aktorów to za dużo do powiedzenia nie mam. Byli jak w
ostatniej części. Aktora grającego Kirka chyba już nigdy nie polubię, natomiast Scotty i McCoy
prezentowali się najlepiej. Trochę szkoda, ze Sulu i Chekov dostali tak mało czasu
ekranowego. Widać było, że Kirk i Spock są zdecydowanie głównymi postaciami i załoga jest
tylko po to, żeby robić za tło. Uhura miała swoje momenty, ale liczyłem na więcej scen z jej
udziałem. Przynajmniej dostała super scenę z Klingonami. Co do nowych nabytków trochę
rozczarował mnie Benedict jako Khan. Był tylko ok i nieco przeszkadzało mi, jak każde swoje
zdanie wypowiadał właściwie w taki sam sposób. Za bardzo chciano podkreślić, że jego słowa
są ważne i przez to zastosowano efekt, gdzie mówimy powoli i głośno, żeby widz zrozumiał, jaki
Khan jest potężny, bezwzględny, władczy i co tam jeszcze chciano osiągnąć. Carol Marcus czy
jak jej tam było wypadła najgorzej w moich oczach, ale głównie dlatego, że ogólnie słaby był
pomysł na jej postać. Wydawała się ona jakby zbędna w tym filmie. Myślałem przez pewien
czas, że ona nagle okaże się jakimś szpiegiem Khana i pozwoli mu uciec, ale jej rola
ograniczyła się głównie do tego, żeby pokazać jaki jaki jej ojciec jest zły i przygotować ją na
romans z Kirkiem w kolejnej części. Raczej to tego dojdzie, skoro cała załoga wybiera się na
misje typu „Deep Space” na 5 lat. Spock ma Uhurę, więc Kirk musi dostać jakąś laskę dla
siebie, bo inaczej penis mu wybuchnie. Tak, więc Carol, którą już widział w bieliźnie jest
potencjalną kandydatką. Dobrze chociaż, że w Into Darkness było zbyt mało czasu, żeby już
teraz rozwinać ich romans.

Fabularnie wszystko funkcjonowało tak, jak na film rozrywkowy tego typu przystało. Nie
spodziewałem się dostać niczego niesamowitego i innowacyjnego, więc jakoś nie
rozczarowałem się tak bardzo. Co prawda bardziej mi się podobały motywy głównego złego w
Star Treku z 2009 roku, ale patrząc w perspektywie całego Into Darkness jestem w stanie
machnąć ręką na wiele rzeczy. Pewne głupoty fabularne były zjadliwe i nie chciało mi się nimi
przejmować, inne trochę bardziej mnie zajęły. Za sprawą szybkiej akcji nie wszystko dawało
się tak łatwo wychwycić i chyba o to chodziło twórcy. Skoro wszystko dzieje się tak szybko, to
nie zwracajcie uwagi na niedociągnięcia fabularne. Jest to jakiś sposób, muszę przyznać,
dlatego bardzo krytykować nie będę, tylko krótko napiszę, co mi przeszkadzało. Nie do końca
kupiłem motywy głównego złego. Z jednej strony chciał on zemsty i zabijał niewinnych ludzi, a z
drugiej pod wieloma względami mogłem go zrozumieć, dlatego trochę żałuję, że chciano go
głównie przedstawić jako najgorszą osobę na świecie. Dla mnie on nie był ani biały ani czarny,
tylko zatrzymał się pośrodku. Aż tyle złego jemu i jego załodze nie wyrządzono, żeby na przykład
nie starał się jakoś dogadać z Kirkiem. Powiedzmy po załatwieniu Marcusa poprosiłby Kirka,
żeby on jakoś uwolnił jego załogę z tych inkubatorów i zostawił ich na jakiejś planecie, a on
odpowie za swoje grzechy przed sądem wojskowym na Ziemi. Kirk wiedział, że jego załoga
jest Bogu ducha winna i, że za zemstą Khana stoi Marcus, który chciał go zlikwidować, aby nikt
się nie dowiedział o jego planie wojny z Klingonami, więc może poszedłby na takie coś. W
końcu Kirk tak słucha regulaminów, że jest chyba jedyną osobą z którą się można dogadać.
Oczywiście pisząc to mniemam, że Khan serio chcę jak najlepiej dla swojej załogi i stawia ich
wyżej od zemsty. Bo jakby nie patrzeć, osoba na której chciał się zemścić najbardziej, czyli
Marcus zginął z jego ręki, więc nie mam pojęcia na kim on by się chciał dalej mścić. Na całej
Ziemi? Za co? Że jakiś dupek chciał wojny z Klingonami? Khan niby był bystry, więc powinien
to zrozumieć.
Kolejną kwestią, której nie bardzo rozumiem i która jest zapewne głupotą fabularną jest
kwestia 72 torped w których byli ukryci ziomkowie Khana. Marcus nie wiedząc o tym, że w
torpedach są ludzie, oddał je Kirkowi, aby ten rozwalił planetę(całą czy tylko miejsce gdzie jest
Khan?) na której jest Khan, aby w ten sposób wywołać konflikt z Klingonami, którzy wbrew
wiedzy Kirka tam byli oraz załatwić przy okazji Khana, który znał jego plan. Dlaczego, więc mu
dał aż taką ilość torped? Nie mógłby mu dać na przykład 3 torpedy i to tylko, aby mieć pewność,
że Kirk na pewno trafi w planetę? 72 torpedy to przesada, szczególnie, że chwilę później
dowiadujemy się, że Marcus zepsuł silniki Enterprise, aby go unieruchomić, a potem
całkowicie zniszczyć statek, likwidując dzięki temu kolejne dowody przeciwko sobie. Po co więc
Admirał, który chcę doprowadzić do wojny z Klingonami umniejsza swój arsenał? Może
pozostałe torpedy mogłyby mu się jeszcze przydać, ale widać o tym nie pomyślał.
Były jeszcze rzeczy, które nie miały sensu, jak krew Khana lecząca Tribblesa, mimo że ten nie
ma ludzkiej krwi (lol) czy zupełne zignorowanie wątki Klingonów, którzy zginęli z rąk Khana i
innych (w końcu powinna być z tego wojna!), ale nie chcę mi się już tego wymieniać. Warto
jeszcze na koniec wspomnieć o zabiegu, który zastosowali twórcy przy śmierci Kirka. Jest to
coś, co można kupić albo znienawidzić. Jako, że Nero w pierwszej części nowego Star Treka
zmienił timeline to pewne wydarzenia się albo zmieniają albo nie istnieją. Dlatego w oryginale,
który znam tylko z pewnych scen Kirk tłucze Khana, a Spock ginie, tak tutaj jest na odwrót.
Spock tłucze Khana, a Kirk umiera. Mnie to nie przeszkadza, bo nie mam więzi z oryginałem.
Dla zwykłego postronnego widza pewnie też nie będzie to ważne, aczkolwiek fani serii mogą
być wkurzeni.

Mam nadzieje, że w trzeciej części albo dostaniemy więcej Klingonów albo jakąś inną rasę.
Szczególnie liczę na Borgów, jako, że Enterprise wybrało się na daleką misję i mogliby poznać
i walczyć z tą rasą.

ocenił(a) film na 9
Skaza

"Raczej to tego dojdzie, skoro cała załoga wybiera się na
misje typu „Deep Space” na 5 lat. Spock ma Uhurę, więc Kirk musi dostać jakąś laskę dla
siebie, bo inaczej penis mu wybuchnie" Ostre i mocne:-)
Mam nadzieje że zrobią jakiś nowy serial osadzony w uniwersum Star Trek.

Co do filmu w uniwersum Mass Effect, może nie będzie to jakiś gniot, jak będzie dobry reżyser i się postara morze być całkiem niezły film, też jestem fanem Mass Effect, posiadam wszystkie trzy części, całą trylogię.

ocenił(a) film na 9
Skaza

Em... A w którym to odcinku Spock ginie??? (fanka-maniaczka, uwielbiająca dramatyczne sceny xD)

ocenił(a) film na 5
LiannaMadej

Spock ginie w "Star Trek 2: Gniew Khana".

ocenił(a) film na 9
Caruzel

Dzięki :)

ocenił(a) film na 9
Skaza

A co do tych torped - może Marcus wiedział? Może liczył na to, że nie dojdzie do rozmów, tylko zacznie się strzelanina i kłopotliwa załoga Khana zginie razem z kapitanem?

ocenił(a) film na 7
LiannaMadej

Może wiedział, chociaż mam wrażenie, że Khan coś wspomniał, że on ich tam ukrył, ale 100% pewności nie mam. Aleeee... Gdyby Marcus o tym wiedział to a) mógłby ich wykończyć wcześniej, bez potrzeby wysyłania ich na Enterprise, mógłby wziąć jakiegoś speca od torped, powiedzieć mu, żeby wyciągnął zamrożonych, a potem załatwić go, żeby nie było światków, b) szkoda niszczyć dobre torpedy, nawet jeśli się chcę pozbyć niewygodniej załogi Khana, wojna blisko, każda torpeda się liczy, nawet jak w środku ma zamrożonego gościa.

ocenił(a) film na 9
Skaza

Carol Marcus - widzę, że nie tylko ja podejrzewałam ją o bycie szpiegiem i zimną s*** xD Jak lubię dziewczynę Spocka, tak tej tutaj nie znoszę xD

ocenił(a) film na 6
Skaza

Ja tylko żałuję, że nie było tej zielonej typki z pierwszej części, z którą Kirk figlował przed odlotem ;)

ocenił(a) film na 9
ciosina

O tak, ona by była lepsza :)