Nie jestem i nie bylem milosnikiem star trek i chyba nie bede. Film sam w sobie inny niz pozostalem, bardziej bazujacy na ludzkich epizodach i Spocku niz wczesniejsze czesci. W moim przypadku ocena jest wysoka dzieki 3D IMAX, bo efekty na duzym ekranie robia wrazenie. Podobal mi sie bardzo czarny charakter, swietnie wykreowany i zagrany. Spock jak zwykle zabawny i wrecz uroczy. Natomiast kompletnie nie przekonywuje mnie rola Kirka. Tak czy inaczej dosyc ciekawy pomysl, dobre efekty i pewnie niezla gratka dla wielbicieli StarTrek. Tak dodajac na koniec, spodziewalem sie troche lepszych efektow 3D.
Troszkę denna fabuła. Spodziewałem się czegoś lepszego. Gdy oglądałem sceny na ziemi czułem się jakbym był w kinie na 3 części GW. Budynki, bary i kosmici nic a nic nie przypominało sagę ST. Najbardziej mnie dobiły czapki wojskowe, które przypominały mi nazistowskie oddziały szturmowe. Kto to widział członków ST z czapkami. Może scenarzysta nigdy nie widział żadnego odcinka ST. xD
Walki w kosmosie także mnie rozczarowały. W ST 11 było tego więcej, a tu mamy może z 3 krótkie sceny, w których coś się dzieje. (ale nic nadzwyczajnego)
w zasadzie fakt . do tego star treka będe wracał zdecydowanie z duzo mniejszym natężeniem niż innych . nie ze film sam w sobie mnie rozczarował bo był bardzo dobry no ale ... wlasnie, jest ALE które ciężko zdefiniować . niby są klingoni, niby nimoy, niby tribble, niby znany i lubiany bad guy ... nie wiem, czegoś zabrakło . naprawde niewiele ale jednak . i tak mocne 8/10 .
Mam dokladnie to samo wrazenie. Co do kolegi wyzej, jak zobaczylem te nazi-czapki to zalamalem sie, klingoni w nowej odslonie tez mi sie nie podobali, poza tym jest fajnie. Od razu zaczalem sie z reszta zastanawiac co by wygralo w starcu Narada, Dreadnaught, czy Scimitar. Taka walke moglbym zobaczyć.
są rzeczy które naprawde są świetne . Benedict Cumberbatch jest poprostu niesamowity, szkoda ze tak mało czasu go widzimy, myślałem że będzie go więcej . lekko moze wkurvvic eksploatowanie nostalgicznych symboli treka do absurdalnego poziomu . scena w ktorej kirk prosi o pomoc wiecie kogo, zeby nie spoilerowac, buduje napięcie, czekamy co dalej a tu nagle ... JEBS! ni w cipe ni w oko kirk pyta mc coya co robi z tym tribblem . az sie zasmialem zamiast obgryzac paznokcie .
Nie jestem fanką Star Treka i poznałam go dopiero dzięki pierwszemu filmowi Abramsa. Jak na letni hit, to jest to świetny film, ale spodziewałam się czegoś innego. Po pierwsze, zwiastuny są bardzo mylące. Myślałam, że klimat będzie trochę "cięższy", a Cumberbatch odegra jednak większą rolę (choć i tak był świetny). Brakowało mi też głębszego tła do jego postaci. Co do sceny opisanej w poście wyżej - miałam tak samo:). Poza tym bardzo podobały mi się role Quinto i Pine'a. Do tego efekty specjalne robią wrażenie.
Jednak mimo, że jest tempo, nie da się nie zauważyć pewnych dziur logicznych.
Dla mnie to był lekki blockbuster, przypominający Gwiezdne Wojny.
po zwiastunach tez myslalem ze Cumberbatch będzie głównym punktem, zdecydowaną wiekszością czasu ekranowego . to był główny zawód . myslalem tez ze USS Vegenance będzie jego statkiem . wycisneli zaledwie pół szklanki z hektolitrów potencjału antagonisty . po trailerze myślałem że nie doczekam premiery . po filmie ... no cóż ... jak wyżej .
polecam pierwsze 10 filmów Star Trek'a. Są naprawdę dobre. Ten poprzedni St który oglądałaś (ST 11) był dość dobry, natomiast według mnie najnowszy nie dorównuje poprzednim wcale. Wspominając o tribblach, jak zobaczyłem że wstrzykują krew "podrasowanego" złoczyńcy do niego niestety od razu domyśliłem się zakończenia. W kinie wybuchłem śmiechem w trakcie tej sceny. Może byłaby to niespodzianka dla kogoś kto nie oglądał poprzednich części ST. Po co do martwego gryzonia wstrzykiwać "super" krew. ;D Jedyną niespodzianką było dla mnie zamiana Spoka z Kirkiem w rdzeniu.
przeeeeepraszam ... jegomość poleca filmy kinowe TNG również ? Serial był znakomity . niestety filmy kinowe z załogą picarda to dno i metr mułu . począwszy od generations który zabija dziurami logicznymi do pościgu na jakimś terenowym samochodzie z picardem jako uśmiechnięty redneck driver . star trek 1-6, jak najbardziej . ale nikomu nie polecaj filmów The Next Generation .
Nie wiem co Ci się w kinówkach ST NG sie nie podobało. Nemesis był świetny i First Contact także był całkowicie w stylu sagi ST. Może jedyny jaki mi się nie podobał był Rebelia. Trochę za bardzo z niego romansidło zrobili.
Into Darkness bardzo mi sie podobał . Jedyne co nieco raziło w oczach to naciągana scena ożywiana Kirka .. z drugiej strony ożywianie Spocka w "The Search for Spock" było jeszcze bardziej naciągane..
Co do samego filmu to cieszy mnie fakt że wreszcie pokazali jekie te statki są naprawdę kruche . O ile w poprzednich filmach ostrzelanie statku w najcięższym wypadku zawsze kończył sie jakimś przypadkowym przeleceniem przez barierkę na mostku kogoś z załogi. W nowej części wyssanie w próżnie podczas lotu w Warp.. wow. No i co najlepsze.. pokazano że sama Federacja nie jest bez skazy jak ją lubiano przedstawiać w serialach i filmach.
po obejrzeniu 1 części nowego star treka byłem bardzo sceptyczny. problem polegał na tym, że star trek jako saga nie mógł konkurować z fenomenem popkultury o nazwie Star Wars, a co za tym idzie nie mógł być tak dochodowy. Pierwsze "starożytne" star treki miały podtekst sci-fi oraz poznawczy. poruszały tematy bardziej naukowe niż Star Warsy, przez co nie docierały do każdego. dodatkowo powstawały w czasach innych, przez co zawarte w nich były inne przesłania - głównie pacyfistyczne oraz rasowe (widać to choćby po obsadzie załogi, gdzie mamy białoskórego, czarnoskórego, żółtoskórego, mamy kosmitę, mamy rosjanina - słowem naleciałość polityczna tamtych czasów. star wars był operą mydlaną z efektami i to w tamtym czasie się sprzedało. teraz prequele Star Treków też mają się sprzedać głównie poprzez efekciarstwo i żerowanie na całej wcześniejszej sadze. efektem tego mamy Spocka, który jest bardziej ludzki, niż w oryginalnej serii, choć to przecież jeden z motywów przewodnich pierwszych star-treków. Kirk wygląda niemal jak Han Solo. taki efekt czasów.
Nie twierdzę, że oryginalne star treki były idealne, ale mimo wszystko je polubiłem. star trek z 2009 roku obejrzalem raz i teraz pamietam jedynie jego efekty specjalne. na nowego star treka tez pojde, ale z nastawieniem, ze bedzie to fabularne dno, sequel żeru na popularności sagi oraz bajka nastawiona na efekciarstwo. Jesli tak się nastawię, to obejrzę z przyjemnością, ale po tygodniu zapomnę. Jesli bede w filmie szukal czegokolwiek głębszego, to na 100% zamęczę się na seansie na śmierć. a potem z sentymentem włącze sobie mkv'y ze starymi star trekami.
Nah.. nowy star trek to nie tylko efekty specjalne. Pomyśl że wydano by idealną kopie Gniew Khana - dostrzegł byś jakie to na chwile obecną tandetne . Samym zaś głównym wątkiem jest zemsta Khana na Kirku.
W nowej wersji Khanowi Kirk jest prawie totalnie obojętny - zaś jego cele zupełnie inne . Większym wrogiem dla Enterprise była akcja Federacji niż Klingoni i Khan.
Co do Spoka - przez prawie cały film jest on Spokowy - gubi się jak ktoś od niego chce okazania emocji . Najlepiej to widać na początku w rozmowie Kirka ze Spockiem wprzed zebraniem admirałów. Spock dopiero pokazuje emocja po śmierci Kirka .. tyle że to bardziej furia .
Co do opery mydlanej i tym czym był kiedyś Star Trek .. Nostalgia to miła rzecz , ale jeśli ktoś by ci to chciał sprzedać jeszcze raz tylko w innych kolorach , chyba byś się oburzył. Inna sprawa że Serial pozwala na lepsze poznanie bohaterów . 2 godzinny film takiego pola manewru już nie ma.
Oczywiście SPOJLERY;)
Rozleniwili się twórcy. Zamiast wymyśleć coś nowego idą na łatwiznę i przenoszą już nie tylko postać Khana, ale i konkretne sceny (choć nieco zmienione) do nowego filmu. Po co? Żeby zadowolić fanów i oddać cześć "Gniewowi Khana"? Nigdy nie przepadałem jakoś specjalnie za tą odsłoną, ale wiem, że uchodzi za jedną z najlepszych. Tylko, że "Star Trek Into Darkness" wykorzystując motywy z tamtego filmu powinien być bardziej zaskakujący i śmiały, aby mierzyć się z legendą.
Od strony realizacyjnej zaś film na pięć. Lubię styl Abramsa, nawet jeżeli czasem przesadza z sentymentalizmem i lans flarą. "STID" ma dobre tempo, humor, a kiedy trzeba powagę, ale niczym nie zaskakuje jeśli spojrzeć na poprzenika sprzed paru lat. Również aktorsko jest identycznie jak wtedy (czyli dobry), lecz już bez tego powiewu świeżości. Na szczęście są i nowe twarze (Cumberbatch, Eve, Weller), które świetnie się wpisują w atmosferę Star Treka.
Ogólnie seans udany, choć mam wrażenie straconej szansy. Ciekawie byłoby spojrzeć na Khana z nieco innej perspektywy, a nie znów czynić z niego psychola i wroga nr 1 Enterprise.
7/10