Przed seansem jak prawdopodobnie większość obecnych na sali osób zastanawiałem się, jak wypadnie zderzenie nowego filmu z moim wspomnieniem Star Treka. Tylko ja porównywałem nie do filmu z 2009 roku, lecz do serialu sped ładnych kilku dekad, który to oglądałem jako dzieciak.

Efekt? Naprawdę wiernie oddany klimat, świetnie odwzorowana scenografia, choć na przestrzeni tych kilku dekad postęp w dziedzinie efektów specjalnych był ogromny. Tym którym spodoba się Star Trek W ciemność, proponuję by obejrzeli choć kilka odcinków "klasyki" dostępnej w sieci (serial z lat 60-tych, więc legalnie dostępny).

Wizualnie naprawdę dopracowane, szczególnie w mniej dynamicznych scenach efekt trójwimiaru jest imponujący.

Ciekaw jestem czy Wy (tu kieruję pytanie do osób, które oglądały stare części Star Trek) także bardziej doceniliście podejscie Spocka? Dopiero teraz doceniam jego zdolność łączenia logicznego rozumowania z jednak odrobiną emocji, co wynika z jego Wolkańskiej natury. Taki chłodny zdroworozsądkowy osąd przydałby się na codzień wielu z nas. Choć nie zamieram ani nikogo nie namawiam do wyzbycia się ludzkich emocji. ;)

Zachęcam jednak do obejrzenia najnowszej odsłony Star Trek, bo pozwala ona przypomnieć sobie klimat z młodości, a tym dla których będzie to pierwsze spotkanie z serią, pozwala zobaczyć kawałek klasyki. ;)