Na wstępie zaznaczę, że jeszcze nie widziałem filmu :-)
Spotkałem się z wieloma oskarżycielskimi głosami, że to typowa holywoodzka strzelanina, że oczywiście musi być terrorysta, bo wszędzie teraz są terroryści. Ale przecież Star Trek (filmy, seriale) roją się od rożnego rodzaju terrorystów, buntowników, rebeliantów.
Z tą różnicą, że federacja zawsze ich nazywała buntownikami, rebeliantami, separatystami. Słowa "terroryści" używali tylko "Ci źli".
Na przykład Kardazjanie w odniesieniu do Bajoran. Kardazjanie - modelowy przykład totalitarnej dyktatury kładącej łapy na ziemi sąsiadów. A jak komuś się nie podoba, jak ktoś zaczyna się stawiać to jest bandytą i terrorystą.
Ciekawi mnie czy twórcy filmu, głównego złego zrobili terrorystą, bo na to jest teraz koniunktura, czy może to taki psikus, przewrotność? Obawiam się jednak, że to pierwsze.