Mówiąc w skrócie, jest to mniej więcej to samo co ostatnio, tylko lepiej. Zręczna reżyseria, dobrze napisane i zagrane postaci, spektakularne efekty, które nie rozpraszają. Ocenę zostawiam jednak taką samą (7.5/10), bo fabuła, oprócz tego, że znowu naszpikowana tanimi hollywoodzkimi patentami, jest po prostu nie na temat.
Poproszę więcej "explore new worlds" i "space, the final frontier" zamiast "hit him hard" i "smash his head in" następnym razem. Do trzech razy sztuka mam nadzieję.
Temu, kto odgadnie, jaki jest związek tytułu z czymkolwiek, należą się specjalne powinszowania.