Wedlug mnie dosyć dziwne było, że tymi promieniami teleportacyjnymi potrafia na duże odległosci coś przenosic a nie mogli kapitana wyjąć z ten napromieniowanej komory.
Nie bede odrazu wypisywał wszystkiego co zauwazyłem dam wam szanse :P
Może jeszcze tylko napisze, że strasznie śmieszna była scena gdy podczas finałowej walki Spocka z Khanem dosyłają mu teleporterem wsparcie i wysłali.... drobna dziewczyne Panią Oficer :P Normanie padłem jak to zobaczyłem, Wielki statek, załogę można co najmniej w dziesiątkach liczyć i zamiast wysłać jakiegoś żołnierza, to musieli mu jego dziewczyne wysłać^^
Tak, Kirk mógł odpalić rakietę w planetę khana i tak, film mógłby się skończyć w 40 minucie. Tylko nie wiem, czy w ogóle zajrzałbyś wtedy na stronę filmu, nie mówiąc już o zakładaniu wątku ;P
Długo by wymieniać - począwszy od tego że Khan potrafił przenieść się błyskawicznie na Kronosa, to po zakoszeniu mu urządzenia ludzie nie potrafili przenieść za nim ani torpedy, ani nawet oddziału Marines i musieli wysłać okręt.
Następnie: okazuje się że można zostawić okręt na granicy strefy neutralnej i dolecieć do stolicy Imperium Klingońskiego promem, z prędkością podświetlną :) Co więcej, mając pokładowy komunikator można pogadać sobie "na żywo" z mechanikiem pijącym piwo setki lat świetlnych stąd, ale po wysłaniu informacji o schwytaniu terrorysty należy zgodnie z zasadami fizyki czekać na odpowiedź z gwiezdnej floty.
No i najgorsza wtopa: dwa okręty federacji wychodzą z warp na orbicie ziemi (podana w filmie odległość to mniej niż odległość z Ziemi do Księżyca). Wysyłają SOS, strzelają do siebie i co się dzieje? NIC! W pobliżu nie ma żadnego statku, ani okrętu wojennego, ani satelity obronnego, a dowództwo floty jest chyba ślepe, bo nawet nie wysyła zapytania "co się dzieje" do żadnego okrętu - że o rozkazie natychmiastowego zaprzestania walki nie wspomnę. Potem największy i najpotężniejszy ziemski okręt wojenny zostaje przejęty przez terrorystę i co się dzieje? Znowu - NIC. Nikt na Ziemi nie reaguje. Nikt do niego nie strzela, nie próbuje go przejąć, w okolicy nie ma żadnego okrętu który spróbowałby go zniszczyć zanim ten zdecyduje się np. ostrzelać kwaterę floty i większe miasta z orbity (wszak to terrorysta - wszystkiego można się spodziewać). No ale nic to, widocznie admirał który był przekonany że wojna z Klingonami jest nieunikniona nie przekonał nikogo do tego, by zapewnić ziemię ochronę choćby przed atakiem jednego marnego krążownika, których Klingoni mają na pęczki - Ziemia nie ma okrętów mogących obronić planetę ani żadnej obrony planetarnej, która mogłaby powstrzymać wrogi okręt.
Potem dzieje się jeszcze ciekawiej - wrogi okręt zaczyna spadać i wchodzi w atmosferę, a do tego bierze kurs na centrum dużej metropolii, usiłując zniszczyć kwaterę główną floty. I co się dzieje - ponownie: NIC! Nie zostaje wystrzelona ani jedna rakieta, do lotu nie podrywa się ani jeden myśliwiec - Ziemia najwyraźniej pozbawiona jest absolutnie obrony przeciwlotniczej. Gdy okręt terrorysty w końcu uderza w miasto, ponownie - nie dzieje się NIC! Nikt nawet nie próbuje zatrzymać sprawcy tej tragedii, nikt nie wysyła na miejsce korpusu marines aby zatrzymać sprawcę, ani nawet strażaków by pomóc ewakuować ludność ze zniszczonych budynków. Jedynie Spock, z jakiś niezrozumiałych dla mieszkańców Ziemii powodów próbuje schwytać sprawcę i goni go przez całe miasto, nie napotykając nikogo, kto by na to zareagował! Rozumiem, wszyscy marines byli na urlopach, ale żeby w wielkiej metropolii nie było nawet policjanta, wskazującego drogę staruszkom i turystom??
Generalnie końcówka jest jednym wielkim NIC - sprawia wrażenie jakby cała ziemia nagle zamarła, i zaczęła wcinać popcorn oglądając Galaxy Questa, a nie znalazła się w centrum przedstawionych w filmie wydarzeń.
Można by jeszcze długo wymieniać te nie logiczne sytuacje ale sporo czasu to by zajęło :) Mnie najbardziej drażnił kapitan (Ameryka) ?Który mając pod sobą zapewne kilka tysięcy ludzi wszystko musi załatwiać sam na ten przykład zamiast wysłać jakichś komandosów co by udupili Khana ale oczywiście to byłoby zbyt proste więc wyrusza osobiście .
Interesuje mnie jeszcze jedno , czy wszystkie rasy w uniwersum Star treka są humanoidalne ? Trochę bije to po oczach że w całej galaktyce dominujące formy życia rozwinęły się praktycznie tak samo jak na ziemi .
W serialu jest kilka ras, które nie są humanoidalne: poczynając od Borg (resistance is futile) aż po przeróżne niematarialne mgły itp.
Bardzo dobrze napisane :)
Mnie rozwaliły te super nowoczesne telefony, dzisiaj już wyglądające jak przeżytek :D Kolejną rzeczą wyglądającą co najmniej podejrzanie, było przeniesienie ponad 70 kapsuł z torped w mniej niż ile? 2- 3 minuty :D?
Powiedzcie mi po co im była potrzeba akurat krew Khana do ratowania kapitana jak mieli na pokładzie 72 zamrożone osobniki z taką samą krwią? No to już mnie rozwaliło całkiem.
ale w tych torpedach byli ludzie i przecież jest pokazane jak te torpedy po jawiają się na tym większym statku.
Nie wiem jak oglądałeś ten film, ale Spock wydobył ludzi Khana przed wysłaniem torped. Widać ich na końcu, w innych podach obok zamrożonego Khana.
Na końcu pokazane są te kapsuły, które były wmontowane w torpedy ... nie ma nigdzie sceny gdzie Ci ludzie są wydobywani z torped i gdzieś przenoszeni.
Tak poza tym cały film nie trzyma się kupy. Przecież Khan był przekonany, że jego ludzie są razem z nim na pokładzie, a postanowił staranować Londyn narażając ziomków.
Jeżeli ludzie Khana zostali na Enterprise, to czemu Spock nie próbował wykorzystać tego i nie powstrzymać Khana przed atakiem.
Po prostu ilość bzdur była porażająca, dlatego końcówkę oglądałem jednym okiem.
Nie jestem pewien czy trollujesz czy tak na serio, ale odpowiem. Nie jest pokazane, jak ich wyciągają bo ma to być zaskoczenie dla widza. Po detonacji kiedy Kirk ma w końcu kontakt z załogą, zostaje poinformowany, że ludzie Khana zostali wyciągnięci z torped. Khan spada na Londyn PO tym jak wybuchają mu na pokładzie torpedy, przez co myśli, że jego ludzie zginęli, wpada w szał i nie ma już nic do stracenia. Kiedy niby Spock miał to wykorzystać? Przehandlował torpedy za kirka, zdetonował, statek Khana spada. Nie wiem jak ty oglądałeś ten film, chyba wersję cam bez napisów.
"Khan spada na Londyn PO tym jak wybuchają mu (...)" - statek Khana spadł na San Francisco a nie na Londyn :)
Pewnie i tak było;) Wziąłem ten Londyn z wypowiedzi dybusa. Sam widzisz jak on oglądał ten film :D
Właśnie też doszedłem do takigo wniosku. Mimo wielu niedociągnięć podobał mi się ten film. Na pewno zakupie go na DVD i uzupełni w ten sposób moją filmotekę.
Nie jestem pewien czy tylko udajesz czy naprawdę tak bardzo nie ogarniasz co się dzieje W TAK BANALNIE PROSTYM filmie. Jeżeli ty dajesz 3 temu filmowi bo go nie rozumiesz to boje się tego jak oceniasz inne filmy....
Tak , Khan był przekonany, że jego ludzie są z nim na pokładzie bo Spock zrobił go w balona i wysłał mu uzbrojone torpedy, w których już nie było ludzi. Zostali oni na Enterprise, ponieważ wydobyli ich przed wysłaniem torped. Następnie jakbyś nie zauważył było wielkie BUM - chyba potrzeba eksplozji bomby atomowej żeby zwrócić twoją uwagę.... Tak czy siak torpedy zostały zdetonowane na tym większym statku, na którym był Khan, on myślał zatem, że wysadzono jego załogę i pozostał już sam, nie ma nic do stracenia i zrobił kamikaze w Londyn.
Wytłumaczyć jeszcze prościej? Czy starczy?
Nie mogli wydobyć kapitana z komory, bo nie mieli już mocy. Do teleportu jest wymagana duża ilość energii, a statek zużywał całą na to, by w ogóle utrzymać się w powietrzu.
po co w ogóle oglądacie filmy s/f? jak się macie kłócić o te wszystkie rzeczy że to niemożliwe a tamto nienowoczesne...
star trek to zawsze były jakieś tablice jak w sputniku z tysiącem lampek to zamist tych nienowoczesnych telefonów maja latać z ajfonami?
a sam film był spoko jeden z fajniejszych kinowych w tym roku póki co :)
btw. jarałem sie star trekami jak byłem mały i ten mi się podoba
Ja oglądam dla relaksu i odstresowania. Ostatnio widziałem również Oblivion i podobnie jak po Star Treku, mimo błędów logicznych, byłem zadowolony. W końcu to kino SF i nie można się domagać zachowania wszelkich praw fizyki :)
Również jarałem się uniwersum Star Treka za dziecka i cieszy mnie, że nowe filmy są jakby alternatywną historią i, że się sprzedają. Jestem fanem JJ.Abramsa od lat i może doczekamy się kolejnych części.
Oblivion jest milion razy bardziej logiczny od star treka 2, te teleportacje to faktycznie jakaś kpina. Zostały wykorzystane tak, żeby zapełnić dziury w scenariuszu. Między innymi po schwytaniu Khana od razu można było teleportować oddział z więźniem na Ziemię. Nie czepiam się rzeczy typowych dla sf, np: silniki zdolne poruszać się z wielokrotnością c, czy lasery, ale typowe błędy w logice to plucie widzom w twarz.
Nie tylko silniki poruszały się z wielokrotnością c, w trakcie lotu z prędkością nadświetlną jeden statek strzelał do drugiego czyli "amunicja" (laser?) było jeszcze szybsze (światło szybsze od światła) i towarzyszyły temu piękne efekty dźwiękowe, ale przecież bezgłośne strzały i wybuchy nie byłyby już takie fajne :)
z wiki: "statek generuje tzw. pole warp, czyli lokalne zakrzywienie czasoprzestrzeni. Przestrzeń zagęszcza się przed statkiem i rozciąga za nim, dzięki czemu statek pokonuje ogromne odległości, nie przekraczając prędkości światła. Można to porównać do deski surfingowej generującej swoją własną falę."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prędkość_warp
A ja mam taki błąd (przynajmniej moim zdanie) chyba że się mylę - poprawcie mnie.
Fazery są swego rodzaju laserami - zatem ich maksymalna prędkość to prędkość światła.
A skoro tak to w jaki sposób można strzelać z nich lecieć z prędkością powyżej warp 1? Chodzi o bańke warp dookoła statku ???
Nie jestem specjalistką od Star Treka, ale ogladając film odniosłam wrażenie że prędkość warp to coś w rodzaju tunelu np.moment gdy Enterprise strafiony przed admirała wypada z prędkości warp- wyglądało to jak tunel, w którym wszystko porusza się w warp.
Jeśli dobrze pamiętam to przy prędkości WARP można było używać tylko torped, no ale to inny Star Trek, który cały kanon wywrócił do góry nogami - teleportacje na ogromne odległości, dziwaczni klingoni, nurkujące i latające w atmosferze okręty federacji. Biedny film, bardzo biedny. Jedynie co go ratuje to dobór aktorów do ról - tu jest genialnie. Szkoda tego potencjału.
Podczas pościgu w Warp wszyscy są zdziwieni że dogania ich o wiele bardziej zaawansowany statek admirała a przecież we wszystkich Star Trekach można było dogonić inny statek w Warp a nawet prowadzić walkę.
Mi sie podobało jak Spock zadzwonił do siebie w przyszłość.
Tak poprostu, jakby wybrał w komórce numer i zadzwonił
A ten z przyszłości : Nie moge ci nie powiedziec ale...nie ufaj Kanowi
No super a najakiej podstawie mogliby mu ufac. Najpierw wysadzil labolatorium, ostrzelal taki bialy dom przyszlosci, zabil best frenda/ojca kabitana, kombinuje ale trzeba po taka informacje zadzwonic w przyszlosc
On nie dzwonił w przyszłość. Stary Spock jakimś sposobem ( nie do końca pamiętam) znalaał się w obecnych czasach. W 1 Star Treku to jest pokazane
Najfajnieszy był pisk opon, gdy Khan przebiegał przez dwupasmówkę - zauważcie, ze te pojazdy nie miały opon, tylko unoszą się nieco nad ziemią :D
Absolutny hit, lepszy niż dźwięki w kosmosie :)
A co do tajemniczych telefonów, które nie wiadomo jak działają to nie ma co się przejmować - takie już jest uniwersum ST.
To w końcu tak wymyślono dzisiejsze rozkładane telefony a pewnie i też smartfony, które wyglądają jak ulepszone trikordery :)
"A mje sie podobało"
Poza tym zgadzam się, że piszczące przy hamowaniu lewitujące pojazdy to prawdziwy szok technologiczny (jak oni to zrobili)
Aaa tak
KHAAAAAAAAAAAAAAANNNNNNNN!
razy dwa.
Serio jak na "Sikłel-remejk sikłela" to nawet nieźle im wyszło...
Tylko te zasrane flary i kurz na obiektywie kamery...
Nie że bym się czepiał ale to mnie najbardziej irytowało. Bardziej niż przewidywalna fabuła KHAAAAAAN!