Oglądając ten film cisnęło mi się na myśl, że w wyeksploatowanym do bólu kinie policyjnym nie da się już opowiedzieć niczego ciekawego.
Nawet mieszanie kina sensacyjnego z dramatem rodzinnym nie tak dawno mieliśmy już w „Królach nocy”, więc obraz O’Connora to żadne novum. Twórca nie mając oparcia w świeżej historii męczy wytarty schemat o skorumpowanej policji, która tłucze, bierze kasę, dopóki na jej drodze nie stanie pewien idealista.
Do klasy „Serpico”, dobrego kina policyjnego lat 70, czy kina Davida Ayera jednak daleko…
Moja ocena - 4/10