cieszyłem się przez dobrych kilkadziesiąt sekund (tak bez ruchu - siedząc w fotelu), gdy film dobiegł końca. on nie bawi notorycznie do łez - nie ma tu żadnej systematyki, ani momentów, w których należy się śmiać. tutaj absurd łowisz sam - bez drogowskazów i śmiejącej się głośno sitcom'owej publiczności. wyłuskujesz głupotę i cieszysz się nią jak głupi. później zacierasz wyrównujesz oddech i znowu skupiasz wszystkie zmysły. bo ten film uczy. przede wszystkim pokory. ależ fajnie on uczy pokory. całym sobą mówi takie jasne i całkiem logiczne przecież: "spokojnie".
Bardzo spodobała mi się Twoja wypowiedź odnośnie tego filmu. Jest taka... hmmm plastyczna... Płyta z tym filmem leży w domu na półce, ale jakoś nie obejrzałam go dotąd, nie wiem dlaczego. Ale skoro uczy pokory, jak piszesz, no to muszę go jak najszybciej obejrzeć. lekcja pokory każdemu sie przydaje... :) Dzięki. no i czekam na twoje kolejne komentarze filmów:) pa