Nie patrzcie na zachwyty tzw. "krytyków". Stracone 2 godziny. Nawet jak lubisz filmy historyczne i kostiumowe, szkoda na to czasu.
Film jest przerażająco nudny, wielką sztuką jest na nim nie zasnąć. Nakręcony bez polotu, bez talentu. Nie ma w nim żadnego artyzmu , niczego co zasługiwałoby na pochwałę.
To nie jest, ani film historyczny, ani kostiumowy. Bardzo dobre feministyczne kino.
Jestem facetem i akurat to feministyczne kino bardzo mi się podobało. Obalenie tego mitu. Pamiętam z lat dzieciństwa Sissy z1955 r. i dla mnie to było i nadal jest chore. A akurat "W gorsecie" jest wspaniały. Pomijając niezgodności historyczne to ten film ma po prostu "jaja". Jestem zadowolony, że go obejrzałem.