Co ważne, reżyserowi udało się świetnie uchwycić losy bohaterów, zwykłych ludzi "uwikłanych" w historie, nie popadając przy tym, mimo "zabarwionego politycznie tematu" w jakieś wydumane rozważania na temat racji poszczególnych stron konfliktu. No ale to może znak rozpoznawczy filmów Sheridana z tego okresu. Na uwagę zasługuje również ukazanie aparatu policyjnego. Co prawda widzowi, który oglądał chociażby rodzime "Przesłuchanie" i zna specyfikę metod stosowanych przez władze PRL (lub w ogóle tzw bloku wschodniego) może się to wydać mało wymowne, jednak ja uważam, że pokazanie, że tzw 'błędy i wypaczenia" nie były domeną wyłącznie krajów komunistycznych, lecz miały miejsce również na "cywilizowanym" zachodzie, działa na wyobraźnię wystarczająco mocno.