Oglądając zwiastun i czytając kilka skrótowych informacji film wydał mi się interesujący. Pomyślałem, że przedstawia kontrowersyjny problem kościoła w obiektywnym świetle.
Zdjęcia i muzyka zasługują z pewnością na uznanie. Jednak fabuła, początkowo pokazująca dylematy i rozterki bohatera zmienia się w prymitywną. Reżyser ewidentnie chciał przekazać że każdy ksiądz to niewyżyte seksualnie zwierze a instytucja koscioła to wylęgarnia zboczeńców. Z tego powodu uważam film za nieobiektywny, bazujący na doniesieniach medialnych, krzykliwy a jednocześnie nie mający głębszego przesłania. Początkowo dający do myślenia, później płytki, prosty i zbyt przewidywalny. Film bez głębszego przesłania, pokazujący problem w krzywym zwierciadle, w sposób obrzydliwy.
Osobiście uważam, że taka opinia o filmie jest totalną bzdurą i świadczy o jakimś braku umiejętności w postrzeganiu filmu, albo ktoś może po prostu na kilka scen wyszedł a widział tylko te, które chciał.
Trudno mi przyjąć "Reżyser ewidentnie chciał przekazać że każdy ksiądz to niewyżyte seksualnie zwierze a instytucja koscioła".
Ksiądz miał rozterki, nie chciał tego robić, świadczą o tym dwie sceny. Przynajmniej dwie. Pierwsza gdy chciał się wyspowiadać w innym kościele. Może chciał pomocy, wsparcia by wytrzymać w swych ślubach czystości, by pomóc sobie. Niestety nie dostał tej pomocy.
Druga scena na końcu, jak jechał już na inną parafię, widział w lusterku Łukasza (nie mylić ze Szczepanem jak filmweb). Mógł się zatrzymać, mógł do niego wrócić, mogło do czegoś dojść. Nie doszło. Pojechał dalej. Miał siłę jechać dalej. Miał też siłę jechać na nową parafię, porzucić swoje zauroczenie w tym młodym mężczyźnie. Potrafił oprzeć się pokusie. Wielokrotnie.
No i sceny biegania. To też pokazanie ucieczki od swojej seksualności.
Aaa... a jeszcze kto kazał wersalkę wyrzucić? I po co? Tak robi niewyżyte seksualne zwierzę? To raczej Ci młodzi tak wyglądali, kopulując. Ksiądz jednak chciał temu zakazać. I kazał pozbyć się wersalki.
A sceny z Ewą? Przecież do niczego nie doszło. Takie z niego "niewyżyte seksualnie zwierze". Cz myśmy na pewno widzieli ten sam film?
Chciałbym by kościół był taki na tym filmie. Przy najmniejszym donosie, ks. Adam został przeniesiony, za "uśmiechy" do chłopaków w oazie. Taa.... film jest nie obiektywny, bo kościół w rzeczywistości zachowuj się jeszcze gorzej? To chciałeś powiedzieć?
Za bardzo nie wiem gdzie jest on krzykliwy?
Ani obrzydliwy? No chyba nie mówisz o tych dwóch scenach... może 15 sekundowych z nagimi pośladkami? To dziwne i zastanawiające, dlaczego ludziom po tym filmie głównie w ich głowach utrwala się obraz pośladków. Jakiś dziwny z nas naród, że tylko męskie pośladki nam w głowie. Nie mam pojecia skąd to obłąkanie.
Dziwny to naród, któremu jeden gej potrafi przysłonić cały film... smutne. Może ktoś ma jakiś problem, obsesję.
Ks. Adam walczył z sobą. Ze swoimi słabościami. Każdego dnia.
Nie uważam, go za księdza z krwi i kości. Z powołania. Od urodzenia.
To osoba, która chciała uciec przed swoimi słabościami w wiarę. W Boga.
Jak widać nie udało mu się to.