W jakim celu w scenie procesji (ta scena w środku filmu + amerykański rock całkowicie bezsensowne swoją drogą)
mamy zbliżenie na tył bluzy jednego z chłopaków i ok. 5 sekundowe ujęcie napisu "Vancouver Canucks"? Bo co?
Dlaczego? Bo amerykański rock w tle? Przecież to kanadyjski zespół. Co ma wspólnego NHL z letnim polskim
pejzażem, że poświęcono mu pięciosekundowe ujęcie? To jakiś product placement? Tak się reklamuje
amerykańska liga hokejowa? Ksiądz też nosił T-Shirty "Illinois" i "France-Denmark 0-2" ale temu nie poświęcono
osobnego ujęcia?! Ja rozumiem, że się nie przelewa i nosi się byle co, szczególnie tanią, sportową odzież z
podrobionymi markami i nazwami klubów ale dlaczego otrzymujemy osobne ujęcie na ten konkretny napis?
Generalnie film mnie mocno rozczarował. Trailery mnie zaintrygowały, liczyłem na dobre kino. Uprzedzając ataki - nie,
nie jestem uprzedzony w którąkolwiek ze stron. Nie popieram ani lewicowego, żydo-komuno-masońskiego,
zachodnioeuropejskiego bla bla bla pro-gejowskiego lobby ani środowisk polskiej tzw. prawicy (faszyzmu). Problem
nie jest wydumany ani forsowany na siłę, jednak mam wrażenie, że reżyserka "Małgośka" (ksywa-żenada) poleciała
na tanią sensację pokazując całkowicie bez potrzeby m.in sceny seksu. To w końcu dramat obyczajowy, który ma
zwracać uwagę na jakiś problem czy film artystyczny ukazujący piękno ludzkich ciał w czasie stosunku? Wiem, że
jedno nie wyklucza drugiego w jakimś stopniu ale dla mnie to szukanie sensacji na siłę (BO TO PRZECIEŻ KSIĄDZ,
DO TEGO NAGO (!) I DO TEGO JESZCZE UPRAWIA SEKS(!!!!!!!!!!!!!!).
Rozczarowanie.