nie rozumiem co niektorych... sa rzeczy, wytwory, dobra dla kazdego... powiedzmy piosenka
szturmuje listy przebojow, a tak naprawde jest pusta i moze oprocz chwytliwych taktow niz
po niej nie zostanie... Nie, nie... nie zamierzam wynosic ten film do arcydziel kina
swiatowego... Tylko, ze nie rozumiem ludzi, ktorym takie formy przekazu nie odpowiadaja.
Po co to ogladasz czlowieku?? Jest tyle komedii, folmow akcji, ogladaj, wypowiadaj sie,
zapisz sobie w swoim gloogu, facebooku,... Nie ogladaj tego, jak po 15 minutach nuda cie
zabija... zycie jest krotkie, po co tracic czas... Postaw jedna gwiazdke i idz spac...
Ech... Pfeifer bedzie dla mnie zawsze piekna... nie zauwazylem botoksu, jak co niektorzy sie
tu wypowiadaja... chyba mam slaby wzrok... Gra tu cudownie i znowu mnie urzeka... Kutcher,
hhmm... cos pisalem o nim ostatnio... Nie powiedzialbym, ze nie unosi dramatycznej roli...
bo sie stara jak cholera, ale... Ale wlasnie jakos patrze na niego podejrzliwie, ze mi tu jakis
kawal wywinie, jakas ukryta kamera... trudno tak odskoczyc od rol, z ktorych go znamy.
Ogolnie moze wnerwia mnie narrator, szczegolnie pod koniec filmu.... ale film spokojnie
moge polecic...