Samotna walka kobiety z "czymś" z lasu. Praktycznie to jedno zdanie charakteryzuje cały film. Kobietą tą jest Cerina Vincent, której walory fizyczne niestety przesłaniają umiejętności aktorskie. Praktycznie na jej barkach spoczywa ciężar bycia postacią, której perypetie zatrzymają widza przy ekranie. Udało się to połowicznie. Mało tu się dzieje, bodycount jest niski i mniej cierpliwy widz przełączy na inny kanał. Z drugiej strony mamy tu leśne ostępy z "czymś", które bohaterka chce przechytrzyć. Zatem są tu pewne elementy survivalu. Czy jej się uda? Tyle powiem, a raczej napiszę, że owe "coś" to daleki krewny Smakosza, który przebudzony przez grupę grotołazów zabija wszystko co się rusza. Trzeba przyznać, że końcowe starcie z potworem jest dość widowiskowe i nie razi sztucznością efektów. Jak dla mnie to solidna produkcja, co prawda niezbyt oryginalna ale nie tego oczekuję we współczesnych horrorach. Wystarczy, że obejrzę film bez znudzenia i z ciekawością co do dalszych losów bohaterów.
6/10