Brakowalo relacji z krwii i kości pomiedzy dwoma głównymi bohaterami... podobał mi się cynizm bohatera granego przez Crowe'a i mnóstwo świetnych tekstów w stylu "Ratuje cywilizacje, kohanie". Ale co do samej fabuły i Di Caprio... jak na rezysera z takim potencjałem jak Scott to dość przeciętnie. Pamietacie telefoniczna pomiedzy Al Pacino a Crowe'em w końcówce "Informatora" Manna? Miedzy nimi aż iskrzyło, a tutaj było mało charyzmy.

kochanie* ........................................

Nie rozumiem czego chciec od DiCaprio....no oki...film może i nie wyszedł...ale problem w tym, że akurat DiCaprio dostał taką sobie rolę....w innych , poprzednich filmach z pewnością udowodnił, że jest jednym z bardziej utalentowanych aktorów.
Kiedyś słyszałam wypowiedź jednego z ludzi pracujących przy produkcji "Krwawego Diamentu", a film był kręcony dosłownie w buszu, że nawet tam mieszkańcy rozpoznali go....a wiekszośc z nich niema nawet dostępu do TV! Prawda jest taka,że jego kariera to fenomen,
Po prostu film poległ na scenariuszu....a w takim przypadku to nawet Marlon Brando nie pomoże....

Di Caprio to naprawdę doskonały aktor, ale tutaj zagrał bardzo przeciętnie jak na swoje możliwosci (zapewne cześciowo przyczynił się do tego wtórny scenariusz)... jak dla mnie taka mniej udana powtorka z "Infiltracji".

W pełni się zgadzam. W tym filmie próbowano połączyć Syrianę ze sztampową hollywood'zką fabułą typu: ratunek w ostatniej chwili, "dla ciebie wszystko kochanie" - oddać agenta z mnóstwem cennych informacji za mglistą możliwość wypuszczenia jego dziewczyny? "Lipa z sosną razem rosną!" Dało się obejrzeć ale film poniżej moich oczekiwać. Ocena 6.