6,7 44 tys. ocen
6,7 10 1 44308
6,5 19 krytyków
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

Niby jest ok - zachwycające efekty specjalne (wizerunki słońca, tarczy statku), rozmach, dobre zdjęcia, fantastyczna estetyka detali (np. skafander zaprojektowany trochę w stylistyce art deco) i sensowna muzyka. Również - mimo idiotyczności fabuły - dobre napięcie w dalszej części filmu.
Jednak nie ok jest gra aktorska (ta zabawna scena kajania się przez gościa, który spaprał zmianę trajektorii), reżyseria (początek jest powolny i nieciekawy, środek nawet niezły, a końcówka - mimo dobrego tempa - strasznie mętna), a przede wszystkim idiotyczny scenariusz. Tak z brzegu:

OCZYWIŚCIE UWAGA NA SPOJLERY

- załoga jest zbyt młoda i niedoświadczona jak na misję ocalenia Ziemi; owszem, mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy potrzebna będzie siła fizyczna, ale stawiałbym raczej na wiedzę i kojarzenie faktów - czyli na dodatkowe kilka siwych głów. A już na pewno kapitan powinien być starszy
- odpalanie ładunków wewnątrz płonącego Słońca raczej niesie za sobą nieprzewidywalne skutki (może rozpalić Słońce na nowo, ale i może spowodować eksplozję w novą)
- a w ogóle odpalenie ładunku gdzieś z boku Słońca (co to są CZAPY POLARNE na Słońcu???) chyba niewiele pomoże
- co to znaczy, że "Icarus II" ma całe zasoby pierwiastków rozszczepialnych z Ziemi? Skąd ta pewność? A w takim razie - z czego była bomba w "Icarusie I"?
- skafander (ile ich mieli?) jest złoty, choć najlepiej promienie słońca odbija kolor biały
- statek dogania "Icarusa I" i się z nim zrównuje (a nie przypominam sobie, żeby hamował), a potem rusza w dalszą drogę (a przypominam, że rozpędzanie się do jakichś konkretnych prędkości i wyhamowanie z nich trwa bardzo długo i wiąże się z poważnymi przeciążeniami)
- geniusz projektujący system komputerowy umieścił jakieś istotne węzły, które mogą kiedyś wymagać naprawy, wewnątrz chłodziwa
- facet wkłada rękę do chłodziwa i prawie mu ją zamraża; potem dwukrotnie NURKUJE w chłodziwie (które ma temperaturę bardzo mocno ujemną)
- SI jest zaprogramowana w sposób idiotyczny, wykłóca się z załogą, a niekiedy najpierw informuje, co zrobi, a dopiero potem to robi, mimo że od jej działania zależy być albo nie być statku i załogi
- "Icarus I" jest statkiem chłodnym (mimo, że wnętrze długo smażyło się w promieniach Słońca przenikających z kabiny obserwacyjnej - następnego idiotyzmu, który stanowi słaby element w konstrukcji i może doprowadzić do rozszczelnienia i zniszczenia statku - co więcej: sala nie ma żadnej śluzy)
- załoga "Icarusa II" badająca "Icarusa I" nie nosi kombinezonów (a co, jak tam nie ma atmosfery?) ani masek tlenowych (mieli jakieś tampony, które zresztą szybko zdjęli, z lubością - jak rozumiem - wdychając resztki kolegów po fachu)
- zamiast wysłać gościa w skafandrze do otwarcia śluzy w "Icarusie I", wysyłają kamikadze
- nikt też nie pomyślał, żeby podrzucić skafandry kolegom z sąsiedniego statku
- dlaczego ciążenie w śluzie "Icarusa II" pojawia się dopiero po zamknięciu śluzy? Przecież jest zależne od ciążenia, a nie od obecności tlenu?
- przez łagodną śmierć dla kolegi członek załogi rozumie posłużenie się jakimś mechanicznym świderkiem
- dlaczego SI "Icarusa II" dopiero po godzinie (czy ilu tam) była łaskawa poinformować JEDNEGO członka załogi, że na statku jest pasażer na gapę?
- Pan Słoneczny (że tak głupio go nazwę) nabył tych cech rozmywania się optycznego i wytrzymywania gigantycznych temperatur, ponieważ albowiem dlatego, że tak
- kto wysłał boję z "Icarusa I"?
- z czego była ta koziołkująca kostka-bomba, skoro nie paliła się w gigantycznej temperaturze Słońca? I skoro ludzie wewnątrz nie byli nawet specjalnie spoceni? I skąd - koziołkując - miała ciążenie pozwalające na swobodne chodzenie?
- czy mam rozumieć, że bombę i tak ktoś miał odpalić ręcznie? Jaka jest szansa, że to się nie uda przy takiej liczbie guziczków do wciśnięcia i kabelków do wetknięcia?

Generalnie ja tu widzę potworny przerost formy nad (wątpliwą) treścią (te wszystkie wyczarowane korytarze, śluzy i zakamarki na statku dla ośmiu osób? po cóż w ogóle tak ogromny statek?)

Innymi słowy - to nawet nie jest niezłe widowisko. Taki "Dzień Niepodległości" był głupim filmem, ale świetnie się oglądał, a "W stronę słońca" tylko wkurza. Dlatego - 3/10 (za stronę wizualną)