Oczywiście jestem świadom wszystkich bzdur i nielogiczności zawartych w tym filmie (włącznie z panem grzanką ;)) i może bym go nazwał niemiłosiernym gniotem, gdyby nie to że film mnie po prostu nieziemsko oczarował! Olałem te wszystkie "usterki" i chłonąłem film od początku do końca. A było co chłonąć! Fantastyczne zdjęcia, fascynujące efekty specjalne (niektóre ujęcia ze słońcem w roli głównej robią ogromne wrażenie), kapitalna hipnotyzująca muzyka, świetnie aktorstwo i przede wszystkim kosmiczny klimat, KLIMAT, i jeszcze raz KLIMAT! Te kapitalne ujęcia opustoszałych korytarzy i pomieszczeń, surowy wygląd tychże lokacji to zawsze na mnie działa w filmach sci-fi, zadziałało i teraz. I do tego jeszcze emocje, które towarzyszyły mi podczas seansu, autentycznie zżyłem się z bohaterami i po prostu chciałem by im się udało (sekwencja uruchomienia bomby i "przeskoku" Capy przy tej znakomitej muzyce wgniata w fotel). Uff, ale nabazgroliłem ;) Jakieś wady? Jak wspomniałem na początku, pełno nielogiczności i bzdur scenariuszowych, szczególnie razi Pinbacker, wyjęty jakby z innej bajki, chociaż dzięki niemu przeżywamy momenty grozy (ujęcia z jego sylwetką widziane jakby przez załzawione oczy "robią" ;)), ale kompletnie mi one zwisały (bardzo dobrze, że i reżyserowi też). Film budzący skrajne emocje, do mnie trafił i to cholernie celnie! Jedyne czego żałuję, to to że nie widziałem go w kinie, wrażenia pewnie by byłe jeszcze lepsze. 9/10