Ten film jest po prostu... piękny. Bije od niego jakiś nieopisany blask.
Być może blask samego słońca?
Wzruszył, niesamowicie poruszył moje serce mimo iż to przecież "bzdurne
science - fiction", do tego stopnia, że płakałem na końcówce. Nazywajcie
mnie cipką jeśli chcecie, ale tak działało na mnie to małe dziełko.
Wszystkie absurdy związane z historią ratowania słońca mi nie
przeszkadzały, nawet ich nie dosztrzegłem. To przecież film, a nie
lekcja fizyki, geografii, chemii czy czego tam jeszcze. Rządzi się
swoimi prawami. Warto zapomnieć czasami o nauce i dostrzec piękno
czystej niewiedzy.