Niewątpliwie film ten, nie jest tak znany jak serie Terminator, Obcy, czy historie o Ridicku. Jednak "W stronę słońca" jest świetnym obrazem, który zasługuje na uwagę. Po pierwsze dobra reżyseria Danny'ego Boyle'a. Jak trudnym zadaniem jest wyreżyserowanie filmu z tego gatunku wiemy nie od dziś. Pomimo trudności Danny'mu udało się stworzyć coś naprawdę interesującego. Sunshine, na pewno można pochwalić za klimat i akcję. Film ten trzyma w napięciu do ostatnich sekund i fascynuje widza.
Upsss scenariusz - może tym właśnie powinienem zacząć, ale chyba nie jest tak źle. Sam motyw przewodni jest czyś nowym i za to trzeba chwalić. Ale cóż, diabeł tkwi w szczególe. Bohaterzy naszego obrazu muszą za implikować Słońcu odpowiednią dawkę pierwiastków uzbieranych z Ziemi, bo nasza gwiazdka kiepsko zipie. Starczy powiedzieć, że to oryginalne, lecz zarazem idiotyczne. Na szczęście jest to jedyny duży mankament tego filmu (moim skromnym zdaniem).
Co z resztą fabuły? Historia równie niestworzona, co i ciekawa - to na pewno można powiedzieć. Grupa naukowców i pilotów na pokładzie Ikarus II, próbuje ocalić Świat, przed totalnym oziębieniem. Ciekawy dobór aktorów do tego obrazu jest czymś w rodzaju bryzy mającej lekko orzeźwić kinomaniaków znudzonych hollywoodskim pomiotem.
Dużą fraszką było dla mnie oglądanie Cillian'a Murphy'a w roli głównej filmu Sunshine. Postać w którą się wcielił tj. Cappy - fizyka na pokładzie Ikarusa, była, jakby to powiedzieć, kontrastem wszystkich marnot w kiepskich filmach SF, które widziałem. Nie twierdzę, że jest doskonałym aktorem, ale ma to coś, co intryguje. Chciałem powiedzieć, że naprawdę nadawał się do tej roli. Pozostałe kreacje aktorskie są dobre, ale nie wybitne.
Zdęcia! Kawał dobrej roboty panie Kuchler!
Efekty specjalne - w porządku.
Muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka. Tak dobrej muzyki filmowej ze świecą szukać. Kapitalne udźwiękowienie "W stronę słońca", dodaje temu filmu tzw. powera, buduje nastrój i klimat, intensyfikuje przeżycia i emocje widza, oglądającego obraz. To właśnie muzyka jest największa zaletą Sunshine. Świetne kawałki to m. in:
-Cassie Searches;
-Kanada's Death, Pt. 2;
-Welcome to Icarus II;
-Sunshine;
-Capa Meets the Sun;
Wszystkie autorstwa John'a Murphy'ego, oraz jeden
Peggy Sussed, grupy Underworld.
Gorąco polecam film <:)
"Tak dobrej muzyki filmowej ze świecą szukać."
No i się nie zgodzę, bo daleko szukać nie trzeba: soundtrack ze "Źródła" (The Fountain) i też Clinta Mansella muzyka do filmu "Moon". Mansell jest mistrzem tworzenia nastroju. "Źródło" oczarowuje i dźwiękiem, i obrazem. To film, który zrobił na mnie ogromne wrażenie i chyba jeden jedyny T A K I w ciągu ostatniego roku a może i dwóch lat.
W obydwu przypadkach, jak dla mnie, ścieżka dzwiękowa żyje bez obrazu, a to pewnie dlatego, że obie poznałam nim zobaczyłam filmy.