Nie zgadzam się. Równia pochyła to jest właśnie W stronę słońca. Zaczyna się obiecująco, a potem powietrze schodzi.
Nie wyklucza. To logiczne. Ukryty wymiar podobał mi się bardzo, a W stronę słońca do połowy. Uważam, że pomysł był lepszy w Wymiarze.
Mi w obu przypadkach do połowy. W stronę Słońca traci klimat po powrocie na Ikarusa II - niewykorzystany Ikarus I, aura tajemniczości, po macoszemu potraktowana śmierć załogi, żadnych tajemnic, żadnych niezwykłych zdarzeń. W takim miejscu już same nietypowe odgłosy robiłyby wrażenie. Trochę podobnie mam z Horyzontem. Na początku jest tajemnica, są schizy, potem już wszystko jasne i zaczyna się zabawa w berka.
Zgadzam się co do Słońca. W Wymiarze zaś moim zdaniem to jest dobrze poukładane, bo nawet kiedy tajemnica jest odkryta, to tak naprawdę nie całkowicie. No bo co to jest piekło? Miejsce? Stan? Tu jest jeszcze miejsce na wyobraźnię widza. I to, że nie ma niedomówień uważam akurat za plus. A poza tym sam klimat Wymiaru sprawia, że film trzyma się kupy: od początku jest złowrogo i coś wisi w powietrzu. A jak to coś wyłazi na wierzch, to ciary przechodzą.
Nie przeczę, że jest miejsce na wyobraźnię. Klimat jednak idzie w dół. Zresztą podobne odczucia mam (skoro już porównujemy) w przypadku filmu Descent - do połowy jest rewelacyjny, mrok, niebezpieczeństwo, coś tam się czai, ale nie wiadomo co, świetne klaustrofobiczne sceny. A dalej to już tylko rąbanka i hektolitry krwi :(.
Mi się Descent też jakoś specjalnie nie podobał. Co zaś do odsłaniania tajemnic, to według ciebie jest to nie potrzebne? Czy dobrze rozumiem? Rozmawiamy o filmach, w których schemat wygląda tak: osią fabuły jest jakaś tajemnica, potem przestaje być tajemnicą i staje się - najczęściej - śmiertelnym zagrożeniem co prowadzi do mniej lub bardziej krwawej konfrontacji. Czy jest jakiś film, który podobał ci się przez to w jaki sposób została odsłonięta tajemnica i czym się okazała? Pytam o horrory/sf.
Nie chodzi o nie odsłanianie tajemnicy, tylko o opóźnianie tego momentu jak najdłużej. Myślę, że dobrym przykładem jest Pandorum, gdzie na samym końcu okazuje się, że niby-kapitan nie jest kapitanem, tylko oficerem, któremu odbiło. A jeszcze większe wrażenie wywołała scena, gdy zorientowali się, że tak naprawdę nie lecą, są już dawno rozbici, na dodatek pod wodą.
Ha! Pandorum to dla mnie w pewnym sensie przełom w kinie sf. Serio. Właśnie przez zakończenie. Tego jeszcze w kinie nie było (a przynajmniej ja wcześniej czegoś takiego nie widziałem). Dla mnie jednak niekoniecznie trzeba opóźniać odsłanianie tajemnicy, choć zgodzę się, że im później tym efekt może być lepszy. Czasem nie chodzi o to kiedy, ale o to co jest pokazane i jak. Na przykład Matrix - wiem, nie jestem oryginalny, ale to dobry przykład w tym wypadku. Przecież film mógłby być poprowadzony tak, że dowiedzielibyśmy się, że Neo pływa w pojemniku 10 minut przed końcem filmu. A tak kawa na ławę i jedziemy :)
Zgadza się, ale Matrix miał tę przewagę (rozmawiamy o 1-szej części), że oferował także cieszące oko, nowatorskie efekty specjalne no i widz czekał na to, czy faktycznie okaże się wybrańcem - więc tak naprawdę niektóre tajemnice były ciągnięte aż do końca.
Pandorum może nie nazwałbym przełomem w kinie s-f, natomiast jest niewątpliwie przełomem w stosunku do tego, czym raczyli nas twórcy kina s-f przez ostatnie lata. Jest fajna historia, jest akcja, jest sporo horrorowego klimatu. Oglądałem z przyjemnością (kilka razy).
Nie muszę dodawać, że obsada była świetna :P. Bena Fostera uwielbiam od momentu obejrzenia (i to byl pierwszy film z nim, który widziałem) "Bang, bang, you're dead".
Tak w Matrixie "niektóre tajemnice były ciągnięte aż do końca", ale główną wywalili na wierzch bardzo szybko. A poza tym czekanie na to czy Neo jest wybrańcem czy nie było powiedzmy sobie umowne, bo i tak czułeś, że jest (pewne żelazne, hollywodzkie zasady happy endu są w większości przypadków nie do obalenia). Jeżeli scenariusz jest dobry, to już po dziesięciu minutach możesz odsłonić większość kart a film i tak nie straci na atrakcyjności. Ja widziałem z Fosterem tylko Punishera i Pandorum. Aha i jeszcze Osaczonego. Kawał talentu, nie ma co.