6,7 44 tys. ocen
6,7 10 1 44308
6,5 19 krytyków
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

W pamięci zostanie mi przede wszystkim jedna scena, dlatego ja może przede wszystkim o niej?
Kiedyś o tym filmie, mając przed oczami jedynie plakat tego obrazu przedstawiający astronautę, którego twarz oślepiona jest promieniami słońca pisałem następująco?


W ostatnich latach mieliśmy "nieprzyjemność" oglądać błazenady w stylu 'Supernova' ("Nawet mi nie pozwolili nakręcić filmu do końca"), "Jądro Ziemi" ("Wiercimy dziurkę, cholera wie po co, a w ogóle, wg starego dialogu z radia, nikt nie wie "o co chodzi jakby"), czy 'Mission to Mars' ("Jesteśmy Marsjanami, a to się autorzy Biblii zdziwią"). Te i inne, bardziej, lub mniej żałosne filmy o eksploracji kosmosu wołały o pomstę do otchłani kosmosu. Teraz jednak swoje trzy grosze wrzuca Boyle, twórca naprawdę znakomitych filmów, który może, nie jeśli zrewolucjonizować gnijący temat eksploracji kosmosu, to przynajmniej gruntownie go odświeżyć. Zwykle nie mam zwyczaju polecać, bądź zachwalać coś, czego nie widziałem, ale...

(...)Ukazuje, bowiem pojedynczego człowieka, który przybywa z mroku kosmosu, z pustki, która jest jego domem, który stając w szranki ze świetlistymi promieniami słońca, musi zamknąć oczy, by nie stracić wzroku. Oszołomiony światłem, pięknem kosmosu jednocześnie staje w obliczu ogromnej siły, która gotowa jest zdusić jego życie. Kto wie, może jeśli otworzy oczy- otworzy je na piękno, które nigdy dotąd nie było mu znane, którego nigdy nie mógł dostrzec, a może wręcz przeciwnie, jeśli je otworzy- zginie w mroku siły, która jest potężniejsza od wszystkiego, czego ludzie kiedykolwiek widzieli...

(...)symbolizującego ułomnego człowieka, który dotyka oślepiającej potęgi kosmosu, potęgi, która wznosi się ponad wyżyny jego umysłu. Potęgi stojącej wyżej od nas...




Te słowa pisałem gdy jeszcze film czekał na swoją premierę, jakie było więc moje zaskoczenie, gdy w końcowych fragmentach ujrzałem podobną do moich oczekiwań scenę. Człowiek otwiera się na nieznaną mu prawdę, piękno, Boga?

Boyle wkroczył na zupełnie nieznany sobie teren, jednak mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że się na nim nie pogubił, lecz muszę też zaznaczyć, że bał się jednocześnie wyjść poza jego obszar, poszukać jeszcze czegoś dalej. Film jakkolwiek urzeka swym wykonaniem, pięknem i niesamowitym wizjonerskim wyczuciem, to niestety zatrzymał się gdzieś w połowie drogi między ?Event Horizon? Andersona a ?Odyseją kosmiczną 2001? Kubricka.



Plusy ? piękna wizja podróży w kierunku Słońca, scenografia, zdjęcia trikowe, pomysłowe ustawienia kamery, niezwykle klimatyczna muzyka
Minusy ? schematy znane z podobnych filmów, nie do końca wykorzystany potencjał
Moja ocena ? 7/10

ocenił(a) film na 9
Grifter

Może jestem sentymentalny (to chyba przychodzi z wiekiem :) ) ale koncowa scena jak siostra na spacerze z dzieciakami otrzymuje przekaz , bądź oglada go n-ty raz wywarła na mnie duże wrażenie.
Bardzo fajny film.