Film jest bardzo dobrym obrazem SF. Fala krytyki jaka spada na film spowodowana jest w moim odczuciu tym, iż niektórym brak dystansu. To nie jest przecież film dokumentalny. Nie należy odnosić tego co wiemy i co uznajemy za pewniki do każdego filmu, w którym mowa o prawach fizyki. Kopernikowi podróże w kosmos wydawały się zapewne co najmniej dziwne. Kto wie co będzie za kilkaset lat. Nasze wyobrażenia też mogą zostać wdeptane w ziemię...
Zgadzam się, że można się czepiać (szczególnie osoby zajmujące się astronomią zawodowo czy z zamiłowania), że przecież w kosmosie nie ma dźwięku, że brak realizmu, itp. itd.
Mam zastrzeżenia także do scenariusza. Wątek z nieśmiertelnym kapitanem zalatuje mi brakiem pomysłu na dalszą część filmu. W dodatku te napomknięcia dotyczące sfery religijnej ocierają się o jakieś brednie...
Dla mnie jednak te "braki" schodzą zdecydowanie na drugi plan, gdyż film broni się pięknymi efektami wizualnymi i cudowną muzyką. Dylematy moralne bohaterów nie są roztrząsane w nieskończoność, są zarysowane w sposób wystarczający.
Danny Boyle znów udowadnia swoją reżyserską solidność.
Dałem się ponieść magii (tak nawet to nazwę) tego obrazu i będę urzeczony jeszcze przez długi czas. A dla drwiących malkontentów mam jedną radę - Discovery Science.