6,7 44 tys. ocen
6,7 10 1 44305
6,5 19 krytyków
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

szacuje ze ok 99% ludzi tutaj ogladalo ten film na monitorze ok 15 cali i o glosnikach o mocy 1-2 wata (niektorzy pewnie jeszcze na wersjach rmvb ok 200mb) i uwazaja, ze moga cos powiedziec o tym filmie. Ja poszedlem na ten film zupelnie przypadkowo (nie wiedzialem na co isc a ze lubie Sci-Fi mowie "Ide") i szok. Ok 7 osob oprocz mnie w kinie i im dluzej ogladam coraz bardziej mnie wciaga: NIESAMOWITY klimat ! (jak dla mnie w stylu "Solaris" Lema szczegolnie poczatek ksiazki), Fantastyczne zdjecia dobra muzyka i jeszcze do tego mroczny klimat ! A wy mi piszecie ze ma wiele niescislosci i bledow kurde jak bym chcial miec film popularno-naukowy to bym wlaczyl Discovery
Polecam wszystkim chociaz szkoda ze nie obejrzycie juz go w kinie ABSOLUTNIE bez porownania (no chyba ze macie wypasione kino domowe i wielka plazme :)

ocenił(a) film na 6
wolan007

w kosmosie to tak przypadkowo nie doświadcza sie braku grawitacji? pewna byłam ze ludzie w statkach kosmicznych są w stanie nieważkości...

anja1207

Kolejna wypowiedź z cyklu wypowiedz Rodaka domorosłego naukowca, nie chiałbym cię razić, ale stan nieważkości nie oznacza iż grawitacja nie występuje, jakbyś choć troche się zastanowiła, to zuważyłabyś, iż obecnie statki krążą po orbicie ziemi, więc jakim cudem siła ta miałby tam nie istnieć. Chce uprzedzić mało ambitne odpowiedzi i podpowiem ci, iż zjawisko niewazkości wystepuje również w spadjącej windzie, zresztą rzeczą bezsenowną jest skupiać się na rzeczach, które pozostawia się wyobraźni autora, to on decyduje w jaki sposób rozwiąże daną kwestię.

ocenił(a) film na 5
kat_7

Tyle, że anja1207 nie napisała nigdzie, że stan nieważkości oznacza brak grawitacji, a raczej, że brak grawitacji wywołuje stan nieważkości. O ile pierwsze twierdzenie jest nieprawdziwe, to drugie już nieprawdziwe nie jest. Inna sprawa, że o ile mi wiadomo, w naszym układzie słonecznym, tak jak we wszystkich innych, o zjawisku braku grawitacji nie ma raczej mowy, bo dzięki niemu właśnie Ziemia i inne planety krążą wokół Słońca, a Księżyc wokół Ziemi. Zresztą przecież tam gdzie jest masa pojawia się grawitacja. Tyle, że w moim rozumieniu można uznać to powszechne uproszczenie i mówienie o braku grawitacji wtedy, kiedy ten wpływ jest bardzo niewielki.

Co do skupiania się na rzeczach, które pozostawia się wyobraźni autora, to oczywiście, że on decyduje, w jaki sposób rozwiąże daną kwestię. Ale z kolei my decydujemy, czy jego rozwiązanie nam się podoba, czy nie. Mnie wiele rozwiązań z tego filmu nie przypadło do gustu, a czasami wręcz drażniło.

użytkownik usunięty
anja1207

A oglądałaś jakikolwiek film s-f? O sztucznym generowaniu grawitacji słyszałaś? Właśnie... :-P
Co z tego, że takie rozwiązania nie istnieją. O ile pamiętam, nikt nie twierdził że Sunshine to dokument ;-)

ocenił(a) film na 5
wolan007

W zasadzie oglądałem go dawno w kinie i średnio mi się spodobał. Pamiętam tylko, że fabuła nie trzymała się kupy, a dobre zdjęcia nie były dla mnie na tyle dobre, żeby oglądać ten obraz dla samych obrazków. Po połowie byłem już znudzony, a końcówka była dość idiotyczna. Jak dla mnie tylko OK (5/10) na razie. Może kiedyś obejrzę jeszcze na DVD i moja ocena się zmieni, ale póki co na więcej nie zasługuje.

ocenił(a) film na 8
a_majcher

Absolutna prawda. Nic niestety z tym nie zrobisz... Filmy Boyla mają jedną wspólną cechę - magię. Ten również ją posiada i jestem zadowolony z seansu. Przyjemne kino rozrywkowe, pozwala zapomniec o otaczajacym swiecie. Niewatpliwie pomocna w tym byla świetna muzyka.

ocenił(a) film na 8
Wojt4s

"fabuła nie trzymała się kupy"

Uwielbiam debilne argumenty. Co jest niespójnego w tej jakże prostej fabule:

Naukowcy lecą z bombą ocalic słońce, bomba wybucha, słońce ocalone.

Pieprznij się w łeb zanim następnym razem napiszesz coś równie głupiego.

Film rzeczywiście jest prosty i najeżony błędami czysto fizycznymi, ale niespójnośc fabuły? ;o OMG

ocenił(a) film na 5
Wojt4s

"Naukowcy lecą z bombą ocalic słońce, bomba wybucha, słońce ocalone."

Po co w ogóle lecą tam naukowcy?

"Pieprznij się w łeb zanim następnym razem napiszesz coś równie głupiego."

Pieprznij się w łeb zanim następnym razem napiszesz coś równie chamskiego. Powyższym zdaniem podsumowałeś sens prowadzenia z Tobą dalszej dyskusji.

a_majcher

O ile cytowane przez ciebie słowa obraźliwe, da sie usprawiedliwić twoja wcześniejszą niemadrą wypowiedzią, o tyle twoje są w dalszym ciagu niemądre.

ocenił(a) film na 5
kat_7

Zastanawiam się, co takiego niemądrego jest w mojej wypowiedzi? To, że napisałem, że film mi się średnio podobał? To, że uważam fabułę za kiepską i dlatego napisałem, że według mnie nie trzyma się kupy? To, że stwierdziłem, że nudziłem się na nim w kinie? A może to, że mam własne zdanie na temat tego filmu jest według Was niemądre? Bo Wasza jest racja i to jest święta racja, prawda?

A co do "debilnych argumentów", to na samym początku podkreśliłem, że oglądałem go dawno w kinie. Tak się składa, że nie notuję sobie fabuły każdego filmu w notatniku, żeby później móc pisać ze szczegółami na forum, co konkretnie mi się w nim nie podobało. Nie mam też fotograficznej pamięci, a filmów oglądam na tyle dużo, że nawet nie staram się zapamiętywać szczegółów tych, które nie wywarły na mnie większego wrażenia. To co napisałem było ogólną oceną filmu, którą zresztą wystawiłem jako "OK". Jak uda mi się gdzieś zdobyć DVD, to być może obejrzę go jeszcze raz i wtedy moja ocena się zmieni. Być może wtedy też napiszę tu jakiś esej poparty setkami argumentów, po to, żeby już nie było żadnych wątpliwości z czego wynika moja ocena, ale na razie uznałem, że nie ma takiej potrzeby, a wersji na DVD akurat nie mam.

Wydaje mi się, że niemądre to jest odpowiadanie na jakikolwiek post w taki sposób w jaki zrobił to Wojt4s. Mam wrażenie, że odpowiedzi niektórych sprowadzają się do tego:

"- Nie podoba mi się czerwony kolor.
- Ty jesteś po$%*!@!!! Jak można nie lubić czerwonego. Przecież to za!##@% kolor. Podaj k&@$%@ jakieś argumenty, dlaczego go nie lubisz, bo jak nie, to znaczy, że jesteś #%$#@%$#"

Tak, to jest zapewne bardzo mądre. Zastanawiam się tylko o czym to świadczy? Bo na pewno nie o tym, że dana osoba chce wysłuchać zdania innych na temat jakiegoś filmu.

a_majcher

Faktycznie masz racje twoja opinia jest jak najbardziej prawidłowa, wyraża tylko twoje zdanie, wpadłem w wir odpowiadania ludziom którzy przytaczają tutaj jakieś pseudonakowe pierdoły, nie goraczkuj sie dyskujsa tutaj niestety nie stoi na najwyższym poziomie.

ocenił(a) film na 8
kat_7

"Po co w ogóle lecą tam naukowcy? "

Hmmm "pobudzic" słońce na nowo do działania ?

Czy Ty masz problemy z kojarzeniem przyczyna-skutek ?

Chocby nie wiem jak głupie to było, jest to jednak fabuła i (tak!) "trzyma się kupy".

ocenił(a) film na 8
Wojt4s

A co do tego

"Wydaje mi się, że niemądre to jest odpowiadanie na jakikolwiek post w taki sposób w jaki zrobił to Wojt4s."\

Wybacz, niestety wygląda to tak, że naczytałem się tu na forach już wiele i odpowiadałem na wiele. Zazwyczaj właśnie padają tego typu argumenty, stąd ta "krótka piłka" z mojej strony. Jak krótka tak i niemiła. Przeczytałem tylko tekst o niespójności fabuły i to już mnie rozłożyło na łopatki, ponieważ uważam, że temu filmowi naprawdę można zarzucic wszystko, ale niespójności fabularnej chyba nie.

Spróbuję Ci ją naświetlic.

Ot sobie scenarzysta wymyślił, że Słońce gaśnie. Czemu nie? Jak wiemy coś takiego ma nastąpic, owszem nie tak szybko jak to się dzieje w filmie, ale jednak. No ok. Naukowcy sobie wymyślili, że bomba powinna wszystko załatwic. Tak więc wyruszają by ratowac Słońce. Tyle...

Jeżeli Twoje zarzuty odnoszą się tego, że po co oni właściwie lecieli, mogli puścic rakietę bezzałogowo. Jednak nie puścili. Powiedzmy że tak odległy lot potrzebował kogoś na pokładzie, ponieważ mogło zdażyc się wszystko.

ocenił(a) film na 8
Wojt4s

zdarzyc* | a btw 5/10 to nie jest wcale taka zła ocena. Nie mówię, że to wspaniałe kino. Ma jednak wg mnie tą pewną magię, której ja się poddałem i oglądało się przyjemnie.

ocenił(a) film na 5
Wojt4s

"Jeżeli Twoje zarzuty odnoszą się tego, że po co oni właściwie lecieli, mogli puścic rakietę bezzałogowo. Jednak nie puścili. Powiedzmy że tak odległy lot potrzebował kogoś na pokładzie, ponieważ mogło zdażyc się wszystko."

W sumie jak się nad tym zastanowić, to rzeczywiście można wyjść z założenia, że ludzie byli tam, żeby robić korekty, naprawiać uszkodzenia, albo reagować na nieprzewidziane sytuacje. Co do "fabuły nie trzymającej się kupy", to mnie tak naprawdę chodziło właśnie o te błędy logiczne (chociaż może po części też o dziwne zwroty akcji), o których wspomniałeś, a możliwość lotu bezzałogowego, to pierwsze, co przyszło mi do głowy jak odpowiadałem na Twój wcześniejszy post. Może rzeczywiście bardzo (za bardzo) uprościłem i stąd nieporozumienie.

"a btw 5/10 to nie jest wcale taka zła ocena."

Bo w żadnym wypadku nie uważam, że ten film to, hmm... gniot. Absolutnie nie. Co więcej, uważam nawet, że jest wart obejrzenia i pewnie zobaczę go wkrótce jeszcze raz. Ale, tak jak pisałem wcześniej, "W stronę Słońca" oglądałem w kinie, a było to już dość dawno, więc trudno mi sobie przypomnieć wszystkie szczegóły fabuły. Po prostu tak go zapamiętałem. Wiem, że masa rzeczy mnie drażniła. Może to był po prostu dzień, w którym szukałem dziury w całym, a że "W stronę Słońca" ma tych dziur sporo, to skończyło się jak się skończyło. Na szczęście na FilmWeb można zmienić ocenę, więc być może tak się właśnie stanie po kolejnym seansie, ale w tym właśnie pomagają raczej argumenty, dlaczego się myliłem, a nie ataki personalne ;).