6,7 44 tys. ocen
6,7 10 1 44308
6,5 19 krytyków
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

Mialem duze oczekiwania wobec Sunshine, swietny trailer, znakomity rezyser, bardzo dobre recenzje.
Poszedlem zatem na premiere aby obejzec niezly film SF, z naciskiem na S (science).

Niestety film jest jednak w sumie porazka. Postacie sa plaskie, ich kolejne decyzje skutkujace zwrotami akcji - dla mnie niezrozumiale. Jesli chodzi o kwestie naukowe - bzdura za bzdura. Pod wzgledem watkow sensacyjnych (thriller) - bardzo daleko mu do czysto rozrywkowego "Event Horizon". A klimatu nie ma w ogole.
Pamietacie remake "Solaris"? Akcja toczy sie powoli, ale ten klimat..., wprost nie mozna oderwac oczu od ekranu.

Ale ... podobaly mi sie zdjecia i watek blednej decyzji pilota. To jednak za malo na rekomendacje...

tko

tomasz_kulakowski

Kolega chyba raczy żartować... Solaris i nie można oderwać oczu? Raczej ich otworzyć, bo się po prostu zasypia. Wątpię aby Kolega kiedykolwiek miał książke pana Lema w rękach, bo nigdy nie zbluźniłby twierdząc, że Solaris z Georgem Clooneyem był fascynujący. Nie wspominając, że pierwsza scena z książki została po prosu wycięta, a to ona robiła za nastrój. Jest to najgorsza ekranizacja jego powieści ze wszystkich 4. Na siłę na pierwszym miejscu postawiłbym Solaris, ale Tarkowskiego z 1972 bodajże. Notabene pan śp Lem nie miał szczęścia do ekranizacji... ale może to i dobrze?

Co do filmu, to wolę, że to element ludzki stał się elementem thrillerowym. Wolę to ponad jakieś dziwne stwory z kosmosu (nie uwłaczając Alienowi:). Sam film choć w końcówce mało prawdopodobny, jest z założenia całkiem racjonalny. Polecam oficjalną stronę sunshine (http://www.sunshinemovie.com), gdzie naukowcy wypowiadają się na temat filmu.

a_patch

Wybacz, ale ten film jest naukowo poniżej dna. Konsultant z CERNu? Przepraszam, ale czy ktoś go w ogóle słuchał? Film jest jedną wielką bzdurą naukową i nie było potrzeba psychopatów na pokładzie żeby misja była niewykonalna. Jeżeli ktoś się spodziewał, że załoga wróci do domu to był naiwniakiem. Sama konstrukcja Ikarusa II nie pozwalała na drogę powrotną. Kto projektował ten statek? Zamiast zrobić krótki i szerszy pojazd schowany bezpośrednio za osłoną słoneczną zbudowali tasiemca, który przy byle przechyle wyłaniał się z cienia tarczy? Ten statek projektował szympans składając z klocków a nie naukowiec. Scenarzyści naoglądali się stacji kosmicznej Alfa i myśleli, że będzie fajnie zrobić podobny statek do filmu. A może sugerowali się "długością" Discovery z 2001: Odysei kosmicznej? Problem w tym, że konstrukcja ukazana w filmie nie ma racji bytu w takiej sytuacji. Grawitacja na statku to jakaś wielka zagadka naukowa. Facet z CERNu nie powinien się w ogóle przyznawać, że udzielał rad scenarzystom, bo dzięki temu na Nobla to on nie może liczyć.
Rozmowy z naukowcami na stronie filmu? Weź przestań. Żaden szanujący się naukowiec nie podpisze się pod tym filmem. Oczywiście autorzy mogą cytować ich wypowiedzi do swoich potrzeb przekręcając odpowiednio znaczenie ich słów. Sam naukowiec też nie pogardzi plikiem banknotów. Powiem ci, że Armageddon konsultowało podobno NASA i co z tego, skoro jest tam tyle idiotyzmów, że aż głowa mała. Tutaj to samo. Naukowiec powie dwa zdania, że można by polecieć z bombą na Słońce i tak wygląda konsultacja. Resztę tworzy wybujała wyobraźnie niedouczonego scenarzysty.

Wątek psychologiczny filmu to kolejna pomyłka. Kto wysłał bandę niestabilnych psychicznie osób w taką misję? Wiadomo, że pewniejsza jest śmierć załogi niż szczęśliwy powrót. Z takim nastawieniem powinni lecieć na ta misję. Tymczasem każdy z nich ma jakieś obsesyjne pragnienie aby zginąć w ogniu gwiazdy. Wariaci normalni. Ciekawszym sposobem na skomplikowanie misji byłaby zwykła awaria statku a nie religijny fanatyk na pokładzie.

Pierwotna historia o ratowaniu Słońca schodzi na dalszy plan żeby zrobić miejsce na kolejne bezsensowne śmierci i zabójstwa. Nie tego człowiek spodziewa się po takim filmie. Mam nadzieję, że Boyle więcej się nie weźmie za kina SF bo zepsuć tak ciekawy temat mógł tylko ignorant albo kretyn.

lucasalfa

Chodziło mi o założenia filmu a nie o sposób wykonania misji. Założeniem było, iż wygasające Słońce można zainicjować ponownie za pomocą bomby gwiezdnej - i to jest w teorii możliwe. Oczywiście tylko i wyłącznie w teorii gdyż jak na razie nie możemy ujarzmić czarnej masy ani tym bardziej wywołać czegoś podobnego do wielkiego wybuchu. Nie oponuję, że twórcy ubarwili film, ale stricte naukowy wykład na temat tworzenia nowej gwiazdy mógłby uśpić najwytrwalszych. W wypowiedzi naukowców na temat filmu jest bardzo ważne zdanie, że (cyt.) "... film przyjmuje za pewne wielką część rozważań teoretycznych".
"Banda niestablinych psychicznie osób" :) to mnie najbardziej ubawiło. Ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak będę zachowywał się podczas pożaru, a co dopiero podczas misji samobójczej w stronę Słońca z zadaniem uratowania ludzkości. A nie zaliczam siebie do soób niestablinych psychicznie. Nie wydaje mnie się, że jest możliwe wybadania, tudzież wytrenowanie człowieka na Ziemi do takiej misji. Zawsze coś może pójść nie tak. Nawet kamikadze mieli kaski na własną prośbę :)

a_patch

Wszystko fajnie tylko, że nikt nawet nie powiedział dlaczego Słońce gaśnie. Przecież jest dopiero w połowie życia, a tu ot tak sobie okazuje się, że ktoś je zdmuchnął. Teraz lecą z zapalniczką żeby je podpalić. Wiem, że taki zabieg jest logiczny i oczywisty w przypadku rozpalenia ogniska czy dorzucenia chrustu, ale kiedy chcemy zapalić Słońce to trzeba jednak coś wyjaśnić, zwłaszcza że takie rzeczy jak nagłe zgaśnięcie gwiazdy nie dzieją się w naturze. Nie wiem czy istnieje jakiekolwiek wytłumaczenie takiego zagadkowego zdarzenia. Skoro nie istnieje, to trzeba jakieś wymyślić na potrzeby filmu i jakoś je uzasadnić. Nie można udawać, że to jest oczywiste, bo nawet każdy nastolatek wie, że Słońce jeszcze długo będzie świecić.
Założenia filmu są świetne, jednak za realizację wzięli się ludzie, którzy nie mają pojęcia o podstawowych sprawach w tej tematyce.

Co do załogi, to ja lecąc z taką misją mimo zapewnień naukowców, inżynierów i prezydenta, że wszystko będzie dobrze nie robiłbym sobie planów na przyszłość. Znacznie pewniejsze było to, że się zginie, niż to że się wróci. Zresztą widać to nawet w filmie, gdzie każdy załogant bardzo chce spłonąć na Słońcu. Skoro zdają sobie sprawę, że mogą zginąć to nic nie powinno ich już dziwić. Ani nagły pożar, ani wariat na pokładzie. Kiedy człowiek pogodzi się z pewnymi faktami może łatwiej funkcjonować w stresujących warunkach. Załoga była na takie przygody nieprzygotowana. Ja zamiast nich wysłałbym marynarzy z okrętu podwodnego, albo dawną załogę stacji kosmicznej MIR (raczej jej przyszłego odpowiednika), przyzwyczajonych do długotrwałego zamknięcia na małej przestrzeni z tymi samymi ludźmi, potrafiącymi samemu poradzić sobie z każdym zagrożeniem. W łodzi podwodnej nie dzwoni się p

ocenił(a) film na 8
tomasz_kulakowski

Równiez musze sie nie zgodzi ze stwierdzeniem ze SOlaris to dobry film. ten film do byla poraszka totalna najgorzej zepsuta ekranizacja Bestsellera. sunshine jeszcze nie ogladalem ale zamiezam jak obejze to cos opowiem.pozdrawiam!!

grot84

oj ludzie ludzie ludzie wiem ze pewnie jestescie tymi starszymi panami co juz jak cos w dacie produkcji ma 2000 to znaczy ze jest zle ale solaris zamiatalo akurat jestem czlowiekiem ktory knige Lema mial w rekach bardzo czesto film tarkowskyego tez widzialem no mistrz byl ale nowa wersja jest bardzo dobra moze nie jako adaptacja ale jako film porostu