ładna animacja, ale poza tym straszna nuda. Wall-E nie trafił do mnie.

I właśnie po to powstała ta strona - by uwzględnić każdy głos. ;)

No ja może w całości go nie połknąłem ale rzeczywiście, dosyć nudne, przede wszystkim te długie sceny z tymi dwoma robocikami.

Zupełnie się z Tobą zgadzam. Mam takie same odczucia. Gdy pierwszy raz widziałam reklamę Wall.E była w kinie z klasą. Pokazali tylko słodkie oczka robocika jak patrzył w przestrzeń. Byłam wtedy mała, więc byłam nim oczarowana. Niestety, film okazał się niewypałem. Po prostu nudziłam się na połowie filmu, gdy jedynymi dźwiękami była tylko cicha muzyka i piski wydawane przez roboty. Nawet mój młodszy brat i tato, którzy lubią filmy science fiction przyznali, że im się nie podoba.

Nuda, bo brak akcji? Dość dziwny argument.

Mnie wcale nie dziwi. Z reguły ciekawi nas, kiedy coś się dzieje. Kiedy coś dźwięczy, kiedy się rusza itp. Tak działają nasze mózgi. Jeśli ktoś nastawia się na film animowany, gdzie tempo jest idealnie przemyślane pod tym kątem, aby cały czas utrzymać uwagę widza, może mieć problem z tym, że trzeba się przez chwilę skupić i przestać pytać: "Co się teraz stanie?". Nic się nie stanie. Pierwsza część filmu jest bardzo ekspozycyjna, oprowadza nas po świecie i przedstawia bohaterów. Wiele filmów Disneya używa skrótów myślowych, wykorzystuje pewne schematy, aby szybko zarysować świat i sylwetki bohaterów (idealnym przykładem jest, moim zdaniem, "Mulan"). Tutaj twórcy pozwolili sobie na swobodę artystyczną. Jest masa nawiązań do różnorakich dzieł kultury - ja po pierwszym seansie czuję, że wszystkiego nie wyłapałam. Jednak aby to docenić, trzeba do tego filmu podejść z nieco innym nastawieniem, niż do animacji przygodowych czy typowo komediowych - a takie obecnie dominują w zbiorowej świadomości.

No taaaak, ''chleba i igrzysk!''.

Niestety, mam podobne odczucia, chociaż nie napisałabym, że WALL·E był nudny, jednak - co padło już w tym temacie - bez rewelacji.
Ładnie było i mądrze też było, ale czuję niedosyt.
Wszystko przez ludzi. Wszędzie ludzie.

Podepnę się pod tę wiekową już opinię.

Po lekturze komentarzy widzę, że większość osób rozczarowanych dobrze ocenia pierwsze 30-40 minut filmu, potem już gorzej.

U siebie zauważyłem to samo. Po odlocie z Ziemi scenografia staje się monotonna, a plastikowy wystrój statku kosmicznego męczy. Również animacja na tym cierpi, bo w sterylnych warunkach statku nie ma czego pokazywać, nie ma czym się zachwycać.

Miałem nadzieję na dużo dobrego humoru, dostałem odrobinę. Historia przewidywalna, ale jak to z miłością, można szukać nowych rozwiązań, ale w bajce najlepiej klasycznie, bez kombinowania na siłę.

"Wall-E" to bajka bardziej dla dzieci, a sporo najbardziej cenionych animacji pełnometrażowych udanie łączy wszystkie pokolenia i każdy znajdzie coś dla siebie. Z drugiej strony dla młodszych dzieci 90 minut to może być za długo, bo jest sporo zbyt rozciągniętych scen, w których jednak niewiele się dzieje. Owszem, sceny są dynamiczne, ale tak naprawdę sytuacja się nie zmienia, a akcja nie posuwa do przodu (pogonie po statku, scena w śmietniku statku).

Dla mnie film 6/10 i ratuje go - miejscami - bardzo ładna animacja, fragmenty humorystyczne i uniwersalna opowieść. Ale całością jestem rozczarowany.

Na płycie DVD, która do mnie trafiła, są dwie świetnie krótkometrażówki: "Presto" oraz "Burn-E". Obie są dobre, na "Presto" szczerze się roześmiałem.

"Wall-E" to właśnie taka składanka dobrych krótkometrażówek z mało interesującymi przedłużaczami.

Oczekiwania przed obejrzeniem miałem dużo większe.