To jedyne słowo, które mi przychodzi na myśl po obejrzeniu tego filmu.

Jest to świetny i bardzo wzruszający film. Nie jest to typowa bajka typu "Shrek", lecz ambitny film animowany poruszający kilka poważnych tematów (zanieczyszczenie naszej planety, miłość, czy apokaliptyczna przyszłość naszego gatunku). Film ten jest zlepkiem gatunków, mamy tutaj sci-fi, romans, dramat i komedię.

Poza bardzo dobrą historią, oraz apokaliptycznym przesłaniem, mamy tutaj perfekcyjnie wykonaną pod względem technicznym animację. Wielu użytkowników Filmwebu używa określenia "przełom" i chyba coś w tym jest. Nie widziałem wszystkich animacji komputerowych więc zdaję się na opinie internautów. Oglądając tą animację ma się wrażenie, że ogląda się prawdziwy film. Wszystko w tej bajce wygląda sugestywnie, no może poza "cukierkowym" wyglądzie ludzi (nie chodzi mi o ich otyłość, lecz o sposób animacji postaci ludzkich). Poza świetną oprawą wizualną film oferuje także świetną ścieżkę dźwiękową. Najbardziej mi się spodobało wykorzystanie znanego francuskiego arcydzieła "La vie en rose" wykonywanego przez Louisa Armstronga na początku filmu, kiedy Wall-E chciał zaimponować Ewie. Bardzo dobre też było wykorzystanie utworu Richarda Straussa "Also sprach Zarathustra" będącego wizytówką filmu "2001 : Odyseja Kosmiczna" (w WALL.E mamy też kilka nawiązań do tego filmu).

Moim zdaniem murowany Oscar w dziedzinie Najlepszej Animacji. A może pokusi się o coś jeszcze (Najlepszy Film) ?

Wystawiłem WALL.E-mu ocenę maksymalną, choć to i tak za mało. Na prawdę ten film to Arcydzieło pisane przez wielkie "A".