twórcy filmu nawet nie pokusili się o zakonspirowanie ewidentnego ściągania poszczególnych elementów czy całych scen z różnorakich filmów animowanych czy familijnych. Przykłady to przede wszystkim "Krótkie spięcie" (jeden z głównych bohaterów wygląda wręcz identycznie jak ten z wymienionego tytułu), czy Toy Story.
Można jednak więcej wymienić. Jak ktoś jeszcze wygrzebie jakiś rodzynek plagiatorski, jaki przeoczyłem, temu złoże gratulacje.
Krótkiego Spięcia nie oglądałam, więc się nie wypowiadam, ale jakby nie patrzeć TOY STORY też jest z PIXAR-a więc ta zżyna nie jest już znowu taka karygodna;] Mimo to nic nie zmieni faktu, że ta Wall.e jest nie byle jakim wydarzeniem wśród zalewającego nas potoku kolejnych identycznych bajeczek typu Madagaskar...
pozdrawiam
nic nie bede szukal i nigdzie gzrebal w poszukiwaniu jakichs rodzynow.
moze i wall e wyglada jak johny 5 i co z tego, film jest dobry spoko sie go oglada, to musial sie znalezc taki co zawsze pod prad , na sile chce miec swoje odmienne zdanie,
Uważasz, że nie warto mieć własnego zdania a najlepiej iść z prądem tylko dlatego, że większości się film podoba?
Nie nazwałabym tego plagiatem. Twórcy z Pixara oddają w ten sposób hołd twórcom, którzy stworzyli takie filmy jak przytoczone przez Ciebie "Krótkie spięcie". Odniesień takich jest mnóstwo w niemal wszystkich produkcjach Pixara, a dla kinomanów gratką jest ich wyszukiwanie.
Zreztą nie tylko Pixar tak robi. Jest np. dużo filmów, w których postacie są zaczerpnięte z "Gwiezdnych wojen", ale nie dlatego, że reżyser nie miał pomysłu, ale dlatego, że w ten sposób daje wyraz uznania dla Georga Lucasa za stworzenie filmu, który zmienił oblicze kina.
a właśnie...ja mam takie pytanie...koajrzycie tą scenę, kiedy statek z tymi ludźmi się przechyla, oni wszyscy lecą w bok, łapią się za ręce itd. czy ta scena nie przypominała wam tonięcia Titanica;]? konkretnie ten moment gdy jedna część już szła na dno. Nie wiem czemu, ale mi od razu to się skojarzyło;]
DiCaprio tłuściejszego tam szukałem :] Za to scena z zatrzymaniem przez Eve tego... czegoś ciężkiego przypominała mi Hulk/Hancocka/, jako że te filmy oglądałem w tym samym tygodniu. Ale to już przypadek, ewentualnie nawiązanie do starszych filmów o superbohaterach.
A w filmie ciekawa wizja ludzi za 700 lat. Ostrzeżenie przed McDonaldem?:) Na pewno przed brakiem ruchu.
Ja również lubie nawiązania do innych filmów, czy specyficzne hołdy. I bardzo lubię wyszukiwać takie smaczki. No ale właśnie - wyszukiwać.
Problem zaczyna pojawiać się, gdy film jest jakimś jednym wielkim zbiorem cytatów. To już jest mniej fajne, bo wychodzi na to, iż twórcy sami nie mają nic do powiedzenia.
Ale czy ten film jest jeno takim zbiorem cytatów? IMO rozmaitych smaczków było tu znacznie mniej niż np. w "Shrekach".
To bardzo ciekawa wypowiedź. Z "Shrekami" jest jednak ewidentnie jasna sprawa. Jest to parodia różnorakich bajek (vide Shrek 1). W zasadzie w drugiej części pojawiały się także elementy z innych filmów (np. motyw "Jeźdźca bez głowy" czy "Mission impossible"). No ale właśnie - Shrek parodiuje, a co za tym idzie, jest to inna kategoria filmów animowanych.
Shrek to parodia, poszczególne elementy "WALL-E", m.in. wygląd gł. bohatera i Auto, to raczej pastisz. Różnica subtelna, ale jednak. Ja pytałem o co innego: czy uważasz, że film ten to tylko wspominany wór cytatów i jego twórcy nie mają nic do powiedzenia? Bo moim zdaniem absolutnie tak nie jest. Pzdr.
No cóż, w moim odczuciu twórcy włożyli niewielki wkład pod względem fabularnym a stanowczo za dużo polegali na sprawdzonych receptach czy zapożyczonych elementach. Możliwe jednak, że coś przegapiłem w momencie, gdy się uprzedziłem.
Wiesz, zbytnio zachwiane proporcje. Bodajże użytkownik o imieniu Czesio stwierdził coś w stylu, iż twórcy filmu poszli na łatwizne, czyli połączyli ze sobą jakieś elementy sprawdzone w starszych produkcjach, zrobili nowy cover i tyle. A ludziom się spodoba, ponieważ rzeczywiście jest to przejmujący obraz. I muszę stwierdzić, że sam chwilami miałem takie odczucia.
WALL-E rzeczywiście może być pastiszem, ale niestety w przypadku jakoś mi to przeszkadzało. Z czysto subiektywnego punktu widzenia. Może dlatego, że ostatnio stykam się ciągle z naśladownictwem a nikt nie chce zrobić nic nowego. A może dlatego, że właśnie pokładałem sporo nadziei w tym filmie i się nim rozczarowałem z tego powodu.
oddaja hold , daje wyraz uznania ? co Ty pleciesz. probuja zbic kase na wczesniejszym udanym pomysle, jesli robili by to za darmo, w kinie lecial by ten film za darmo to ok moze dal bym sie przekonac na ten hold czy uznanie, w innym wypadku, sorry ale dla mnie to nie wiele warty COVER. Mlody to lyknie. Ale ja wole oryginal. pozdr
Ale, jeśli nawet (na upartego) zżyna, to tylko wyglądu głównego bohatera, fabua i wymowa filmu jest zupełnie inna.
Swoją drogą, George Lucas mocno "zerżnął" wygląd C3PO z Mechanicznego Człowieka z "Metropolis". Co to oznacza?
Z zasady nie dyskutuję z gimnazjalistami, tudzież licealistami klas pierwszych, za stary na to jestem. Ale tym razem zrobię wyjątek. Po pierwsze Kolego: "zrzynać", zżynać to można zboże, a nie fabułę w filmie. Po drugie, sięgnij do słownika języka polskiego i dokładnie przestudiuj znaczenia rzeczowników "konspiracja" i "plagiat", potem wypisuj banialuki. Po trzecie, stosując się do Twojej nomenklatury, w filmie znajdziemy mnóstwo cytatów i zapożyczeń, ale akurat z kina familijnego żadnego, chyba że m.in. "Blade Runner", "Alien", "2001 Odyseja kosmiczna", a nawet przywoływane przez Ciebie "Krótkie spięcie", to kino familijne. Skoro tak, będę pierwszym, który rękoma i nogami będzie optował za zablokowaniem możliwości zamieszczania postów na FilmWebie przez każdego, bowiem czytanie takich kwiatków, jak Twoje, może człowiekowi niepotrzebnie podnieść ciśnienie, a i portalowi wystawia wyjątkowo złą reputację. I na koniec - jak rozumiem każdy film Pixar Studio to jedna wielka "zżyna", bowiem już od czasów "Toy Story" Pixar słynie właśnie z genialnej gry cytatami. Dla Ciebie najwyraźniej to za wysokie intelektualne progi.
Mój drogi docencie,
przede wszystkim stosowanie argumentacji typu "zrobiłeś błąd ortograficzny" podczas dyskusji z merytoryką ma niewiele wspólnego i jedyny cel jaki w tym widzę, to usilne ośmieszenie swego rozmówcy przy braku rzeczowych argumentów. To, że zrobiłem błąd ortograficzny to rzecz oczywista i bije się w pierś. Jestem niezwykle wdzięczny za tą uwagę.
Druga sprawa, chęć zamknięcia ust każdemu, kto ma inne zdanie na temat filmu niż ty i w sposób wyrazisty to okazał (jednocześnie nie trollując), jest tym bardziej szkodliwe dla każdego portalu z forami dyskusyjnymi. Ciśnienie ci skoczyło, że film uważam za zlepek cytatów? Twój problem, nie mój.
Nigdzie nie napisałem, że wymienione przez ciebie tytuły filmowe są kinem familijnym. Stosujesz nadinterpretację spowodowaną przez swoją bezpodstawną furię.
"I na koniec - jak rozumiem każdy film Pixar Studio to jedna wielka "zżyna", bowiem już od czasów "Toy Story" Pixar słynie właśnie z genialnej gry cytatami."
Kolejna nadinterpretacja. Z łaski swojej nie wciskaj mi w usta coś, czego nie powiedziałem. Odniosłem się konkretnie do tego filmu, który jest według mnie przerostem ilości cytatów nad ilością osobistego wkładu.
Bardzo mi przykro, że uraziłem twoje wysoce wysmakowane gusta, zabrałem twój bezcenny czas poświęcony na napisanie posta, a w dodatku nadszarpnąłem zdrowie z powodu skoku ciśnienia.
W każdym razie możesz sobie odpuścić swoją nadętą protekcjonalność, "kolego".
"Nigdzie nie napisałem, że wymienione przez ciebie tytuły filmowe są kinem familijnym"
Z wyjątkiem Krótkiego Spięcia oczywiście.
"chęć zamknięcia ust każdemu, kto ma inne zdanie na temat filmu niż ty"
"Z łaski swojej nie wciskaj mi w usta coś, czego nie powiedziałem."
Hipokryta z ciebie. On chce zamknąć usta każdemu, kto gada głupoty (vide Ty), nie każdemu kto ma inne zdanie na temat filmu niż on.
Proponuje, byś jednak raz jeszcze przeczytał nasze posty, a nie wyciągał wnioski z wyrwanych z kontekstu wypowiedzi (zresztą niezbyt trafione porównania)
Mam prawo pomyśleć, że osoba, która dała 10/10 temu filmowi mogła zareagować zbytnio emocjonalnie w postaci zajadłego ataku bezpośrednio na moją osobę przy minimalnym użyciu merytorycznych argumentów, czego przykład ewidentnie mamy powyżej.
Po pierwsze zgadzam sie w 100% z 'andreossi' a po drugie jeżeli myślisz, że używając słów których sam nie rozumiesz, zaimponujesz komuś swoją ooooogreomną wiedzą to się mylisz
Zawsze uważałam obecność błędów ortograficznych albo za przejaw niedoedukowania, albo lenistwa/ braku szacunku względem rozmówcy (och jej, jak ten słownik ortograficzny daleeko leży), albo jeszcze innych przywar, których opisywania sobie oszczędzę.
Pozdrawiam.
Dlatego bije się w pierś, bo zwykłem zwracać uwagę na takie rzeczy. I co? Mam dać się ukrzyżować? Pojechać do San Vincente na co roczne biczowanie się pokutników? Ja staram się szanować rozmówców, czy to walną jakiegoś byka czy nie, jeśli tylko wyrażają chęć podyskutowania. A błąd można dyskretnie wytknąć, ale nie czynić z tego głównego argumentu obalającego wytoczone tezy.
Ja poszedłem do kina i świetnie się bawiłem. Podobała mi się fabuła oraz realizacja całego projektu. Poza tym, super zostały oddane emocje Wall-ego, które działają na człowieka (przynajmniej na mnie). Nie jestem takim kinomanem, żeby wyłapywać podobieństwa z innymi filmami (z resztą z tych wymienionych nie wszystkie widziałem). To jest animacja (nawet z przesłaniem i na czasie), a nie film, w którym obowiązują jakieś normy. Mamy się po prostu dobrze bawić, a na końcu trochę się zastanowić nad naszą egzystencją.
Ja się bawiłem wyśmienicie.
Aleś się uczony nagle zrobił. Przyznaj się , że jesteś zadłużony intelektualnie i emocjonalnie, i że piękne, wzruszające filmy na Ciebie nie działają, ewentualnie zadziałały i sam się ich wstydzisz, atakując film czujesz się lepiej (jeśli tak to radzę skontaktować się z psychologiem). Tak czy siak, omawiany film prezentuje pewne ponadczasowe wartości, działa na widza wzbudzając konkretne uczucia, za pomocą uniwersalnego języka filmu, którego większość ludzi zdążyła się nauczyć. W-g mnie, to nie jest kwestia LUBIĘ/NIE LUBIĘ/PLAGIAT/ ale kwestia pewnej wrażliwości, której kolega nie ma. Bo każdy kto tę wrażliwość posiada, z pewnością odczuje emocje przekazywane w tym filmie i spojrzy nań z innej perspektywy - dzieła, które wzrusza, bawi, i przekazuje uniwersalne wartości. Zgadzam się, masz prawo nie rozumieć języka filmowego oraz odniesień do twórców dawnych lat i ich znaczenia, tylko nie prezentuj tego na forum bo robisz z siebie tylko pośmiewisko, naprawdę. Naprawdę smutno mi bardzo, że tacy ludzie istnieją. Gdyby nie istnieli nie byłoby wojen, braci Kaczyńskich i innych złych rzeczy...Dobra to sie zagalopowałem... Ale tak serio, to uważam, że ludzie którzy nie rozumieją bajek Disneya to po części socjopaci albo ludzie niedojrzali emocjonalnie...Takie jest moje zdanie i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
Nie rozumiesz.
Nie uważam, że film jest płytki, gniotem, czy jakkolwiek inaczej negatywnie go określić. Bardzo przyjemnie się ogląda ową produkcję i wartości w niej poruszane są godne uwagi. Musisz jednak wiedzieć, że trzeba pewne rzeczy rozróżniać. Film powstał w moim przekonaniu na bazie składników (już nawet nie na samej recepcie), z jakich składają się kapitalne filmy, które po części zostały tu już wymienione. Nic dziwnego zatem, że wyszło coś ładnego, bo Pixar to nie amatorzy, i umieją robić filmy. Pokazał się bardzo dobrze od strony montażowej, realizatorskiej i ogólnie technicznej. Oczywiście dobrze, że jest to film wartościowy, a nie kolejna papka o charakterze taniej rozrywki. Co nie oznacza, że mam być ślepy na pewne kwestie. W zasadzie, to co ma piernik do wiatraka?
Zdecydowanie się zagolopowałeś. Ty jako człowiek wrażliwy sądząc po tym co widzę, mówiący o emocjach i wartościach wyższych zacząłeś pluć we mnie jadem. I to w bardzo brzydkim stylu. Wyobraź sobie, że całkiem podobnie jak jakieś czołowe osoby z partii PiS, o których wspominałeś. Nie robię nikomu wycieczek osobistych i oczekuję tego samego wobec mnie. Sam wychowałem się na bajkach Disneya i osobiście moją ulubioną jest Król Lew. Ty pewnie i tak nie uwierzysz, bo sobie szufladkujesz ludzi. No tak, bo śmiałem skrytykować film, który Ci się bardzo spodobał. Może jeszcze raz przeczytaj swój post i zastanów się kto tu bije w tym momencie niedojrzałością emocjonalną?
W sumie może masz rację, że za ostro zareagowałem. Jestem w stanie Ci uwierzyć i moim ulubionym filmem animowanym też jest Król Lew:P nie mniej jednak zrzyna to określenie które w żaden sposób nie pasuje do tego filmu. Odkryłeś dużo cytatów - fakt, ale jest to w pewnym sensie znak rozpoznawczy Pixara - wystarczy zajrzeć do poprzednich produkcji takich jak np. obie części Toy Story - fakt, tam cytaty wykorzystane były w sposób komediowy. Nie mniej jednak jestem skłonny bronić WallEgo z tego względu, że tematyka wybrana przez twórców po prostu implikuje z góry pewne nawiązania których albo nie da się uniknąć, albo po prostu nie uchodzi zacytować pewnych dzieł takich jak Odyseja Kosmiczna Kubricka.
Poza tym cytaty nie zawsze muszą być wykorzystane w pastiżu. Dobrym przykładem jest tu np. film Nietykalni Briana DePalmy, który jest cytatem na cytacie z wczesnego filmu gangsterskiego lat 30, co więcej najbardziej znana scena z wózkiem na schodach jest oczywiście cytatem i to dość obszernym z Pancernika Potiomkina Sierieja Eisensteina. W żaden sposób nie uchybia to dziełu, co więcej, podnosi jego wartość artystyczną.
Pozdrawiam
poprawka: *albo po prostu nie uchodzi NIE zacytować pewnych dzieł takich jak Odyseja Kosmiczna Kubricka.*
Możliwe, możliwe. Niemniej jednak film "Nietykalni" De Palmy niezbyt mi się podobał ^^", ale to już jest moja czysto subiektywna ocena i jej nie forsuję. Film oglądałem stosunkowo dawno, by przywołać jego estetykę, choć scenę z wózkiem pamiętam i zgadzam się w tym przypadku.
Ok, rozumiem twój punkt widzenia, aczkolwiek w przypadku WALL.Ego mi się to wydawało nachalne i miałem wrażenie, iż twórcy po prostu poszli na łatwiznę. Bo wiadomo, film wzruszający, wartościowy (bo w końcu odwołuje się do różnorakich dzieł kinematografii) i ludziom się spodoba a zrobiono nowy cover. WALL.E może być filmem roku w swoim gatunku, ale dawanie mu 10/10 czy okrzyknięcie (jak to przez niektórych) animacją wszechczasów jest według mnie zdecydowaną przesadą.
Dałem dziesięć bo film mi się wyjątkowo podobał pod względem animatorskim
, sam jestem studentem animacji i zwracam czasem uwagę na rzeczy, które mogą nie być oczywiste dla innych. Możliwe, że jak ochłonę to dam 9, nie mniej jednak PIXAR potwierdził swój prymat w dziedzinie animacji, Disney Animation Studios mogą się schować w mysią dziurę. Siłą PIXARA jest właśnie pieczołowite pielęgnowanie wszystkich zasad animacji stworzonych przez Walta Disneya, gdzie jego "spadkobiercy" chyba o nich zapomnieli...
Wall-E może arcydziełem wszech czasów nie jest, bo PIXAR ma duże szanse na zrobienie czegoś lepszego - ciekawie zapowiada się "UP". PIXAR się wyrobił plastycznie i technologicznie - stąd filmy wyglądają lepiej, ale myślę że pod względem humoru i fabuły mogą z nimi spokojnie konkurować filmy z serii Toy Story.
Podsumowując, film Wall-E jest swietnie zrobionym, swietnie zaanimowanym i dobrze przemyslanym zbiorem cytatow, doprawionym wspaniałą muzyką, fantastycznymi zdjęciami - a wszystkie składniki zostały zmieszane z sercem tworząc dzieło, które bawi, wzrusza, ale także przestrzega ludzkość przed grożącymi niebiezpieczństwami:P
mi sie podobało, Tobie mniej. W końcu każdy ma prawo do własnej opinii popartej czystym subiektywizmem:P
Tak jak wspominałem, nie mam nic do zarzucenia stronie technicznej. PIXAR zna się na tym i tyle :). A WALL-E zdecydowanie bardziej mi się podobał od Toy Story, którego nie trawię. Co do UP'a, zgodze się, iż zapowiada się interesująco.
Jeszcze co do WALL-Ego możliwe, iż miałem po prostu inne oczekiwania. Raczej coś w stylu, że do tego filmu będą później odwołania przy innych produkcjach, a nie właśnie odwrotnie.
Pozdrawiam