Przypisali rozpadającemu się, zardzewiałemu robotowi cechy psa z kulawą łapą i ludzie łatwo to
kupili. To samo jest z "Jak wytresować smoka" gdzie smok zachowuje się po prostu jak pies. Mnie
film nie przekonał, robot to tylko robot - przedmiot niezdolny do uczuć. Może gdybym oglądał jako
dziecko to by się spodobał. Bardziej podobał mi się film A.I. Sztuczna inteligencja, gdzie główny
bohater też był robotem mającym wzbudzić litość i przekonać widza, że jest zdolny do uczuć i moim
zdaniem reżyserowi tam się ta sztuka udała, a w Wall-E - nie, nie wiem dlaczego.
Spielberg poszedł na łatwiznę. Naprawdę nietrudno uwierzyć w uczucia robota granego przez dzieciaczka o urodzie cherubinka nieskalanego niczym łąka na wiosnę.