Animacja cyfrowa szaleje na ekranach już od kilku dobrych lat, coraz to powstają nowe filmy które są świetne technicznie i zabawne, ale oryginalnych coraz mniej... Szybko można zauważyć ze wiele takich animacji powiela schematy szczególnie w warstwie scenariuszowej, co nie jest złe, ale powoli zaczyna nużyć i być przewidywalne.
Tu mamy powiew świeżości, jak z resztą w każdy kolejnym filmie Pixara który rozwija się wspaniale i ciągle podnosi poprzeczkę.
Wall.E jest powrotem do starej dobrej animacji, właściwie pozbawionej dialogów, przez co jest filmem w czystej postaci - bazuje na warstwie wizualnej. To naprawdę sztuka i wyzwanie w dzisiejszych czasach zdominowanych przez przegadane telenowele, oprzeć film na obrazie.
Widziałem wiele komentarzy że film jest nudny, cóż ... w sumie tak, ale jest nuda na najwyższym poziomie. Po prostu przyzwyczailiśmy się do animacji gdzie akcja kipi jak szalona, dialogi wprawiają nas w rechot i nie dają chwili wytchnienia. Może teraz nastąpi lekki odwrót od takiego stylu, byłoby miło. Ten film to scenariuszowy i techniczny majstersztyk, a moja ośmioletnia córka nie nudziła się ani chwilę tak jak ja :)
Watro także wspomnieć o krótkometrażowce, która jak zwykle pojawia się przed filmami Pixara. Tym razem jest to opowieść o iluzjoniście, króliku i zaczarowanym cylindrze. Tu także dialogów brak, i dobrze.
Jest genialna, normalnie się spłakałem ...