Ktoś napisał bardzo dobrą historię, ale wykonanie tej animacji było genialne. I tak jak napisałem w temacie, to nie jest zwykła bajka, to cybernetyczna poezja. Poezja ma to do siebie, że nie każdy ją rozumie i docenia. Ktoś kto zobaczy, że oceniłem ten film 10/10, a ostro skrytykuję jakiś "ambitny" film znanego reżysera dla (nad)wrażliwych, pewnie wytknie mi tę ocenę palcem. Mam nadzieję, że poczuje się lepiej. Ale już nie zawracając sobie takim komentatorem głowy, napiszę, że w tej futurystycznej oprawie można odnaleźć najistotniejsze prawdy życia. Ten film można śmiało porównać do "Małego Księcia" Antoine de Saint-Exuperego. A jeśli ktoś stwierdzi, że obie pozycje są przeznaczone głównie dla dzieci, to cóż, pozwólmy mu tak myśleć, bo ma takie prawo. Jednym słowem - majstersztyk!
Żałuję, że ni wiedziałem tego dzisiaj (tzn. wczoraj), ale z tego, co pamiętam bardzo mi się "Wall-E" podobał. Zarówno pod względem wykonania, jak i przekazu, jaki ze sobą niesie (bo rozumiem, że pod pojęciem "poezji" przemycasz właśnie przekaz, tak?).
Podobała mi się krytyka konsumpcyjnego stylu życia naszych społeczeństw i wizja nas, jako opasłych leniuchów intelektualnych, którzy jednak budzą się z tej iluzji i zaczynają się buntować.
Nie wiem czy dobrze pamiętam.
O to Ci chodziło?