Teraz kazdy sie zachwyca, bo film jest na topie. Ale prawda jest taka, ze film po prostu przynudza. Oczywiscie mozna sie zachwycac animacja i doszukiwac sie roznych smaczkow (a to zycie konsumpcyjne, a to bunt maszyn), ale akcja jest dosc niemrawa, a i posmiac sie tez za bardzo nie ma z czego. Robot ktory czuje - to juz bylo w "Krótkim spięciu".
Do kogo ten film jest adresowany? Dla dzieci jest zbyt malo dziecinny,
doroslych moze zanudzic, bo chociaz sporo sie ganiaja, to jednak akcji jak na lekarstwo (pamietacie przygody w Monster Inc - tam sie dzialo !).
Film ewidentnie zrobiony z mysla o oscarze - tak aby bylo duzo emocji, aby cos przekazac, a akcja jest na drugim planie.
Nie mowie ze to film zły - bo jest bardzo dobry!
Ale po prostu mozna na nim zasnąć - to chyba najnudniejszy film animacji komputerowej jaki widzialem (a widzialem wiekszosc).
Kolega czasem nie dostrzega we własnej wypowiedzi sprzeczności? Film bardzo dobry ale nudny? Litości. Robot, który czuje to był już w "Gwiezdnych wojnach", nie mówiąc o "Metropolis" Fritza Langa, ale Kolega chyba za młody żeby w ogóle wiedzieć, że taki film istnieje. Akcja dość niemrawa? Jeżeli wyznacznikiem jakości filmu ma być ilość akcji to polecam "Mortal Kombat" - tam jest sama akcja bez krztyny sensu i logiki, ale jeśli ktoś preferuje takie filmy, to ja nic nie mówię, mogę mu jedynie wpsółczuć. Tak to jest, jak młodociani dorwą się do neta. I przy okazji - Kolega nauczy się w miarę chociaż poprawnie pisać, to niejako ułatwia ewentualną konwersację.
Sam czytaj uważnie!
Dobry film - znaczy dobrze zrobiony, z przesłaniem, dopracowany do perfekcji itp. Ale niestety zanudzić się na nim można, akcji mało, śmiechu wcale - a przecież to niby film dla dzieci.
Primo: nie przypominam sobie, żeby Pixar wrzeszczał, że nakręcił film dla dzieci. Co najwyżej nakręcił film między innymi dla dzieci. Zanim się coś powie, wypada się zastanowić nad tym, co się mówi.
Secundo: Jesteś, jak widzę kolejnym zwolnennikiem li tylko kina akcji. Czyli dziać się musi dużo, pewnie jak najwięcej wybuchów, strzelanek, bieganiny, jakiś fuck od czasu do czasu... To rozumiem, że film, na którym trzeba pomyśleć, wydaje się poza zasięgiem Twojego pojmowania. Dowód: film oglądałem dwa razy, pierwszy raz w Polsce, drugi w UK, w obydwu przypadkach widzowie na sali śmiali się nie raz, nie dwa. Ty się nie śmiałeś wcale? To masz problem.
Czlowieku, a co tu masz do myslenia ?
Film prosty jak kawał druta, zadnych zawilosci fabularnych.
Wcale mi nie chodzi o strzelankę i fucki (ciekawe skad wziales taka interpretacje mojej wypowiedzi !!!), ale o ciekawa fabule. A na tym filmie zwyczajnie mozna przysnąć. Na Shreku sie nie nudzilem, na Nemo sie nie nudzilem, na Monster Inc sie nie nudzilem i na Epoce Lodowcowej rowniez nie. Na Wall-E spogladalem na zegarek, bo po prostu niewiele sie dzialo. Brak dialogow (procz: łoli, ewa... i tak wyglada 90% dialogow w tym filmie) ta nude pogłębiał.
To ciekawe, bo ja na ten przykład na Shreku przysnąłem po 30 minutach. Nie przypominam sobie, żeby o wielkości filmu stanowiła ilość dialogów w nim zawartych. Z tego punktu widzenia genialny "Brzdąc" to gniot. Zresztą, dialog między bohaterami filmu nie zawsze polega na paplaniu przez nich non-stop, od tego są telenowele. W WALL-E dialogów jest od groma, a to że są inaczej nieco podane i realizują się w geście, "mimice", dźwiękach, to nieco inna szkoła jazdy. Dla Ciebie fabuła jest prosta jak drut. Dla mnie fabuła w Shreku jest prosta jak drut. Widocznie różnie podchodzimy do tematu film ciekawy.
Nie zgadzam się z Tobą. Moim zdaniem film wcale nie był nudny, a do śmiechu było baaardzo wiele scen. I jak już tu kolega zauważył film nie był otwarcie jakoś zadedykowany wyłącznie dla dzieci, a sam w sobie miał dosyć głębokie przesłanie jak i fabułę. Ale to czy Ci się podobał czy nie to są gusta a o gustach się nie dyskutuje.