Uśmiałem się na tym filmie bo moim zdaniem jest bardzo zabawny i wiele w nim bzdur i głupot
naszej współczesnej rzeczywistości, która bardzo zniekształcenie postrzega tamte czasy, jakże
bliskie a jednak jakże nam odległe. Więckiewicz za bardzo udaje. Owszem świetnie naśladuje,
ale jak ktoś określił niżej, wychodzi mu takie "małpowanie", to odbiera powagi już w pierwszych
minutach filmu!
Wybrany jako motywu przewodni wywiad przeprowadzony przez pewną równie kontrowersyjną i
okropną, pełną nienawiści kobietą jaką byłą Oriana Fallaci jest może i nawet nie najgorszy, ale
nie zastosowano konfliktu postaci, obie osoby są autorytarne (jak sam bohater mówi na
filmie;p) jedyna różnica to taka, że ona włoszka, a Wałęsa nie.
Okropne też były moim zdaniem wtręty do czasów obecnych. Nie wiem czy Wałęsa tak
powiedział Fallaci, czy był to celowy zabieg, ale tekst w którym stwierdza, że dzisiaj go kochają
jutro nienawidzą jest co najmniej zabawny. Ja rozumiem, że to miało być odwołanie do
podzielonej Solidarności w latach 80, która już wówczas coraz mniej ufała Wałęsie, ale niesie
to również skojarzenia z naszą dzisiejszą rzeczywistością. Zabawne jest również pojawienie
się Wellman w roli pewnej pani, która nic znaczącego nie zrobiła w tamtych czasach, a dzisiaj
okrzykniętą ją wielką działaczką na rzecz wolności Polski. Pani Tramwajarka zagrana również
w taki sposób by naśladować perfekcyjnie zachowanie nikomu nie znanej Krzywonos również
wydawało się zabawne jak z programu Szymona Majewskiego a nie poważnego filmu.
Wreszcie ta scena pokazała, że nawet jeśli zatrzymanie tego tramwaju było wielkim wyczynem,
to i tak nic nie dało. Pogadali sobie stoczniowcy z szefostwem i do domu ruszyli, panią
tramwajarkę mając w nosie - takie to prawdziwe i takie zabawne.
Wreszcie historia Wałęsy przedstawiona z perspektywy Wałęsy, bo nawet jeśli on nie miał nic
wspólnego z tym filmem, to jednak wiele godzin spędził z Wajdą i rozmawiał między innymi o
swoim wkładzie do obalenia komuny. Wybielony więc zostaje Wałęsa: na początku pokazany
jak superbohater (pokroju Popiełuszki czy JP2), który rozdziela dzielnie walczących ze sobą
milicjantów i stoczniowców z okrzykiem "jesteśmy braćmi". Następnie podpisuje dla rodziny
papiery, których treści nie zna. A później już udaje wielkiego bohatera, który nic więcej nie
podpisze. I co ciekawe. Wałęsa gdy w pierdlu siedział, to jakoś ciężko nie miał, wszyscy po
głowie dostawali a on nie. A jak z interny wrócił to się nawet spasł. Więc jednak ten film
pokazuje pewne prawdy, ale nie potrafi w pełni się do nich ustosunkować.
Pamiętam, że Wałęsa stwierdził, że Więckiewicz przedstawił go jako bufona. I rzeczywiście zbyt
słabo zaprezentowano bufonadę Wałęsy. Za to świetnie ten film pokazuje dwie sprawy. Raz, że
Wałęsa albo wo góle nic nie ogarniał co się dzieje, tylko gadał, co ludzie chcieli słyszeć i stał
się kim się stał, albo wiedział co robi i działał na dwa fronty (pewnie wydruk który dostaje
Wałęsa zaraz przed zwolnieniem z internowania, gdzie jest napisane, że podziemie pisze o
nim, że jest zdrajcą nie było sfałszowane bo już wtedy krążyły takie rzeczy, ale opozycja już
wtedy była podzielona co do tego zdania, tym lepiej to pokazuje postać Zamachowskiego, który
jest zdziwiony, że Wałęsa powracający z internowania jest tak ochoczo witany, bo naiwniaków
wciąż jeszcze było wielu. Drugie, ten film pokazuje, że Wałęsa był niepotrzebny w historii polski.
Komuna prędzej czy później by upadła, już i tak się kończyła. Jedyne komu się przyczynił to
komunistom, którzy mogli płynnie przejść z PRL do rzekomej demokracji. Nie wiem czy to jego
wiejska naiwność, dobre chrześcijańskie serce, czy chciwość pchnęła go do tej decyzji. A film,
no niestety, dostanie Oscara, bo tam w USA to mają pierdla na punkcie Walesy, ale ten film nic
nie wyjaśnia i taki Amerykanin nie zrozumie w ogóle o co chodziło i jakim cudem Wałęsa obalił
komunę, tylko dowie się, że to zrobił, a to akurat większość z nich wie. Ale ile w tym prawdy? Na
szczęście to tylko film. Życie jest bardziej skomplikowane. ( i zal dupę ściska, bo sale świecą
pustkami, nawet szkołom się nie chce na ten film iść).
A propo, Wajda jest bardzo podobny do Wałęsy. Obaj panowie świetnie prezentowali swoją
osobowość, a sami nic nie zdziałali, gdyby nie ludzie, którzy wokół nich się kręcili i z wiedzy
których panowie obaj czerpali garściami i przelewali niesłusznie na swoje konto. oto początki
końca dwóch wielkich oszustów z Polski pochodzących, których wszyscy na świecie kojarzą;P