Bardzo mi się podobało, prawdziwa ukryta perełka. Fabuła przywodzi na myśl Dziecko Rosemary, ten pierwszy "realistyczny horror satanistyczny" (późniejsze Egzorcysta i Omen), z onirycznym klimatem rodem z również późniejszej Suspirii. Historia jest dość prosta i szybko staje się jasna, ale to zupełnie nie przeszkadza w jej śledzeniu.
Dobre wrażenie robią aktorzy, choć nie są to twarze znane szerszej publiczności. Paula to bohaterka, z którą łatwo się utożsamić - sympatyczna, przyziemna, nieco ironiczna. Alan Alda, który gra męża bohaterki, ma bardzo dobrą podwójną rolę. Świetny jest też Curd Jurgens, odtwórca roli złoczyńcy w jednym z lepszych filmów o Bondzie, tutaj również w dość demoniczne roli.
Scenografia buduje klimat - pomieszczenia wydają się zwyczajne i zarazem złowieszcze, zagracone różnymi sprzętami. Kalifornia, choć akcja raczej nie toczy się w plenerze, nigdy nie wydawała mi się tak wietrzna, duszna i nieprzyjazna.
Zachęcam do obejrzenia dla fanów starego kina, niekoniecznie horroru.
- There is no devil.
- But there is!
- Where? Introduce me :D