Mam wrażenie, że zaszło jakieś nieporozumienie. "Walc z Bashirem" to film dokumentalny, oparty na prawdziwych wydarzeniach, opowiadający historie prawdziwe. Co zatem macie na myśli, pisząc że fabuła jest beznadziejna? Że to bardzo nudne, co się dzieje na bliskim wschodzie? Nie rozumiem, jak można w ogóle dyskutować na temat fabuły w filmie dokumentalnym. Przede wszystkim w dokumencie nie ma fabuły, tylko są fakty i rozumiem, że może się nie podobać sposób ich przedstawienia.
Co do animacji i pomysłu na film, to oczywiście nic nowego: w podobny sposób został zrealizowany np. "Walking Life". Ale dlaczego miałoby to być coś nowego? Dla mnie nowość nie stanowi wartości per se.