Oglądając Warcrafta momentami miałem wrażenie, że oglądam fabularyzowany dokument o wojnie między orkami i ludźmi..brakowało jedynie wejść panów Wołoszańskiego lub Kotarskiego, którzy dokładnie wyjaśniliby nam wydarzenia.
Tak upchanego w wydarzenia, zwroty akcji, gnającego filmu nie widziałem chyba nigdy. Niestety o ile w większości filmów byłyby to plusy, to w tym jest to największa wada. Jako widz nie miałem czasu poznać głównych bohaterów, identyfikować się z nimi. Także relacje między poszczególnymi postaciami są dośc płytkie i trudno nam w nie uwierzyć. Moim zdaniem lepiej by to wyszło jeśli przedstawioną historię pokazanoby w dwóch-trzech filmach i na spokojnie wyjaśniono wszystkie wątki. Poza tym to jednak dobry film, który nie wiem czemu tak mocno krytykowany jest przez dziennikarzy- ani minuty się nie nudziłem, historia jest wciągająca, obraz bardzo widowiskowy. Po prostu rasowe fantasy przygodowe.
P.S. Travis Fimmel swoją intensywnością wyrażania emocji nieco mnie irytował. O ile w Wikingach ten sposób gry pasował do przedstawianej postaci, to tutaj nie mogłem go strawić. Mieliście podobnie?