PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=334999}
6,8 116 tys. ocen
6,8 10 1 115892
4,9 39 krytyków
Warcraft: Początek
powrót do forum filmu Warcraft: Początek


Fani już przed premierą wieścili przełom w ekranizacjach gier, ba, nawet zwiastowali godnego konkurenta dla Władcy Pierścieni. Po premierze za wiele się nie zmieniło. Krytycy się mylą, wszyscy poza fanami to debile, a Warcraft to przełomowe i epickie fantasy, którego w dzisiejszym kinie próżno szukać. Można zgodzić się tylko z tym, że gatunek fantasy nie jest zbyt pożądany i popularny w obecnym mainstreamie. Cała reszta to stek bzdur, bo Warcraft to toporny twór, pocięty przez szalonego producenta, w którym bohaterów zastępują koślawo wykreowane NPC, a stylistyka może i przypomina grę, ale śmierdzi plastikiem i chińską lakierbejcą.
Ktoś, kto grał w cokolwiek z gatunku fantasy lub czytał jakąkolwiek książkę nie powinien czuć się zagubiony. Są tu orkowie, ludzie i magowie, czary inkantowane są za pomocą słów, Spaczenie to taka trochę nekromancja, a i nawet golem się pojawia. Problemem również nie jest rozmach świata, w którym jest jeszcze wiele do pokazania, tu chodzi o coś innego.
Nasuwa mi się kilka rzeczy:
1. Bohaterowie, a raczej NPC bez wyrazu. Ktoś tam przeżywa rozdarcie wewnętrzne, ktoś inny kocha ponad podziały rasowe, ktoś jeszcze inny walczy za swoje plemię. Klisze i schematy, których nie ratuje zniuansowanie przez małpowanie Jacka Sparrowa (Lothar) czy żarciki, dowcipkowanie i w końcu daremne poświęcenie (Durotan).
2. Pocięcie filmu. Wiele scen mogłoby trwać i trwać i już abstrahuję od tego, że i tak by to nic nie dało, ale często cięcia są aż nazbyt widoczne. Akcja biegnie od jednej lokacji do drugiej i po drodze sceny kończą się wrednym zawieszeniem akcji niczym w serialu. Widać, że coś jest pomiędzy, że bohaterowie musieli się jakoś gdzieś dostać i ich decyzje się skądś biorą. Nie wiadomo skąd. Duncan zrobił swój film, studio wypuściło swój.
3. Sztuczność świata przedstawionego. A niech sobie będzie "żywcem wyciągnięty z gry". Wszystko co nie jest wytworem CGI, które swoją drogą gdy dominuje na ekranie jest nieźle, jest po prostu plastikowe. Krzaczki posadzone w kuwetach, czyści i wyglancowani wieśniacy, rycerze w zbrojach dopiero co umytych, miasta zrobione z tektury i styropianu.
4. Toporność. Przede wszystkim w zwrotach akcji, które przypominają skrypty - coś się dzieje, aby się po prostu działo. Nagle ktoś kogoś zabija, ktoś inny ucieka, a akcja staje w miejscu, bo...trzeba czekać na nowy dodatek, którego premiera za rok. Wszystko nastawione na potencjalny sequel, którego prawdopodobieństwo jest znikome. Bardzo niefajne poinformowania widza, że ktoś czeka na jego portfel. Nic by się nie stało, gdyby ten film był odrębną częścią, którą można obejrzeć i nie ruszać niczego dalej.
Władca Pierścieni to to nie jest. Brakuje mu wyrachowania, pasji, praktycznych efektów specjalnych, bohaterów z krwi i kości, czystej magii, która pozwala zawiesić akcję w epicki sposób (Drużyna Pierścienia) i przede wszystkim dobrego scenariusza, który pozwoliłby łyknąć zwykłemu Kowalskiemu ten świat. Nie pokazali zbyt wiele, jedynie zalążek konfliktu, kilku bohaterów i parę zwrotów akcji, a ja czułem znużenie jakbym obejrzał cały sezon Mody na sukces. Nie wiadomo, kto z kim i po co, można się jedynie tego domyślić. A jak się już człowiek domyśli...łup! klisza
Orkowie fajnie się nawalają, magia fajnie wygląda, są fajne pomysły (zasilanie bramy duszami), są fajne przetasowania (honorowi orkowie nie chcą niehonorowego wodza), nawet jeśli nie mają one sensu i nie implikują niczym. To wszystko jest po prostu fajne. Nie jest epickie, nie jest przełomowe, nie jest nawet niezłe. To kolejny blockbuster, który wyrabia dolną granicę normy średniackich filmów. Szkoda, bo fantasy w kinie to rzadkość. Może i Duncan grał w Warcrafta, ale tutaj trzeba czegoś więcej niż serducha i wielu przegranych godzin. Potrzeba umiejętności, pleców w wielkim studio i lepszego skryptu. Takie podstawy, zwykłe podstawy filmowe.

ocenił(a) film na 7
katedra

Przede wszystkim trzeba było zrobić normalny film. Taki który przedstawia nam bohaterów, ich charakter, co nimi powoduje. Sprawić żeby widz przywiązał się do nich, kogoś polubił, kogoś znienawidził, komuś kibicował i przejął się historią. Taki wstęp jest w każdym dobrym filmie tego typu, a w Warcraft został on pominięty. Film był bardzo "szybki". Ta jedna historia powinna obsłużyć przynajmniej taką długość taśmy filmowej jak dwie części Władcy Pierścieni. Zagrożenie, które stanowi główny wątek powinno być zapowiadane, bohaterowie powinni się do niego zabierać w konkretny sposób i z konkretnych powodów. Świat trzeba widzowi przedstawić, bo go nie zna. W końcu to świat fantastyczny. Tak samo trzeba przedstawić widzowi bohaterów i główny wątek fabularny, a nie wrzucić widza od razu w środek tego wszystkiego i oczekiwać, że od razu się wciągnie. Widz to nie gracz, a film to nie gra. Szkoda, że reżyser tego nie wiedział kręcąc ten film, bo potencjał świata Azeroth jest wielki i mogło powstać działo na miarę Władcy Pierścieni.

ocenił(a) film na 7
Buka_8

PS. Ale CGI był na najwyższym poziomie ;)