22 lata. Dokładnie tyle lat minie w grudniu, gdy po raz pierwszy zgrałem w "Warcraft: Orcs & Humans". Oczywiście trwało to tylko kilka chwil, bo komputer i gra były prezentem gwiazdkowym mojego kolegi, więc nie mogłem się nią nacieszyć. Ale to wystarczyło by zasiać w mojej wyobraźni chęć poznania tego świata. I tak już zostało po dziś dzień...
Na wieść o ekranizacji "Warcrafta" cieszyłem się jak mały chłopiec, który po raz pierwszy może sobie pograć... ale czułem też niepokój, bo niejeden film widziałem i widziałem jaki może być efekt końcowy.
Film zaczyna się klasyczny pojedynkiem Orka i człowiek, swoisty prolog i hołd złożony w stronę gry. Grzmiący głos należący do Durotana, młodego wodza klanu Frostwolf, wprowadza nas w realia świata Orków, ich celach i zmartwieniach. To bardzo krótkie wprowadzenie wyjaśnia widzowi wszystko co musi na tą chwile wiedzieć: ziemia Orków umiera, dlatego muszą znaleźć nowy dom. Od tej chwili akcja nabiera temp.
Mógłbym szczegółowo opisać każdą scenę filmu póki mam go świeżo w pamięci, ale nie zrobię tego, bo niewiele osób przeczyta taki długi tekst. Jeśli spojrzymy na ten film obiektywnie, można go opisać jako mroczne fantasy ze świetnymi efektami, widowiskowymi scenami akcji, fabułą wartą poznania i niezapomnianym klimatem. Teraz każdy z tych aspektów postaram się rozwinąć i rzetelnie uzasadnić. A więc:
*Na ekranie wielokrotnie jesteśmy świadkami "spaczenia" czyli fel magic. Wysysanie dusz i sprawianie wrogą cierpienia to podstawowa umiejętność głównego antagonisty Gul'dana. Swoją drogą świetnie odegrana i przedstawiona postać, ale jednocześnie najgorzej wykonany komputerowo Ork. Nie zabrakło sporej ilości krwi (głównie zielonej Hordy), odciętych kończyn, głów czy zniszczonych ciał. Na mroczną atmosferę wpływa też postać Medivha, z którym od początku zdaję się być "coś" nie tak. Jego umiejętności i potęga budzą niepokój w równym stopniu co fel magic Gul'dana.
*CGI w tym filmie budziło kontrowersję już od pierwszego trailera. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że efekty komputerowe stoją na wysokim poziomie, osiągalnym dla naprawdę niewielu filmów. Postacie Orków są wykonanie niesamowicie szczegółowo, wiarygodnie i różnorodnie. Jak już wspomniałem tylko czarnoksiężnik odbiega poziomem od reszty, choć Daniel Wu jako ten "zły do szpiku kości" kupił mnie całego. Sceny gdzie Orkowie dzielili ekran z ludźmi również były przedstawione bardzo dobrze, wszystko przebiegało bardzo sprawnie i nie było czuć sztuczności czy braku dopasowania żywych aktorów do CGI. Jedyna scena gdzie efekty mi przeszkadzały, to wykonanie magicznej studni Medivha i jego golem. A jeśli już chodzi o sceny magii, to bardzo pasują do stylistyki świata przedstawionego w filmie i są wykonane i odegrane wspaniale (po za wyjątkiem wspominanym wyżej).
*Walki, pościgi konne, podróże gryfem. Dynamizmu temu filmu nie można odmówić. Miecze, młoty i topory nie raz idą w ruch przeplatając się wystrzałami z "boomsticków" i magicznymi zaklęciami. Kocioł bitewny jest bardzo przyjemny dla oczu, a akcja cały czas trzyma w napięciu. Nie ma czasu na nudę.
*Fabuła zostało nieco spłycona na potrzeby filmu, choć to może za dużo powiedziane. Powiedzmy wprost, film był za krótki żeby pomieścić te wszystkie wątki. Widz wychodzi z kina z trudem, bo chce więcej! Ucierpiały na tym niektóre postacie, jak chociażby Orgrim. A sceny jego rozmów z Durotanem słuchało się z uśmiechem na ustach, czuć było braterską więź między nimi. Dobrze przestawiono charaktery Orków jako pojedynczych postaci jak i całej ich społeczności honorowych wojowników. Ale jak już wspomniałem, aż się prosiło o więcej scen z niektórymi bohaterami. Po stronie ludzi nie czuć aż takiego niedosytu. W filmie nie brakuje zwrotów akcji, część naprawdę zaskakujących. Nie można też mówić o happy endzie, bo wiele postaci z którymi można było się zżyć umierało na ekranie.
*Klimat skutecznie budowany od samego początku płynnie wkręca nas w świat magii. Muzyka to pomaga go rozniecić, to cichnie i ginie wśród wojennych rogów i bębnów. Wszelkie odgłosy, okrzyki, to też działa zdecydowanie na plus. O stronie wizualnie nie muszę już chyba pisać, wszystkie krainy są piękne. Od szczytów gór Khaz Moda, po gęste lasy Elwynn i budynki stolicy ludzi. Obawiałem się zbyt cukierkowej grafiki do jakiej przyzwyczaił nas "World of Warcraft", ale nie ma to odzwierciedlenia w filmie. Na wzmiankę zasługują też smaczki dla fanów gier jeśli już o WoWie mowa, ale nie będę pisał jakie... na pewno sami będziecie chcieli je wyłapać!
Podsumowując chciałbym zaznaczyć, że film nie wystrzega się wad. Oprócz długości trzeba też wspomnieć o braku logiki w niektórych sytuacjach, ale na pierwszy rzut oka nie razi to aż tak bardzo. A wynika to (o zgrozo) z krótkiego czasu filmu. Choć reżyser wykazał się niemałymi zdolnościami mieszcząc tak obszerną fabułę w niecałych dwóch godzinach! Muzyka momentami przyprawia o szybsze bicie serca, ale w ogólnym zestawieniu prezentuje niższy poziom od tego do czego przyzwyczaiły nas gry.
Film zasługuje na solidne 8/10. Dla fanów fantasy, kina akcji, osób lubiących dobre efekty oraz po prostu lubiących dobrą rozrywkę pozycja obowiązkowa. Czas w kinie mija zaskakująco szybko. Ci jednak którzy liczą na coś dłuższego niech poczekają na wydanie dvd reżyserskiej wersji filmu.
Ja dzięki temu filmowi poczułem się znowu jak 9 letni chłopiec, grający w "Warcrafta" pierwszy raz. Za to film ma u mnie oczko wyżej. A w przyszłości może nawet 10/10.
Miłego seansu.
Wszystko ok tylko ja bym to inaczej ujął odnośnie Guldana. Jest bardzo dobrze wykonany ale w porównaniu do innych orków widać ,że nie jest prawdziwy O! Bo jak dla mnie wygląda świetnie.
Dokładnie, to miałem na myśli :) dziękuje za sprostowanie. Mnie tylko zastanawiało jako on włożył ponownie ten swój płaszczyk na takiego garba w tak krótkim czasie :D
Największym minusem tego filmu jest jego długość. Marne 2 godziny to za mało na przedstawienie tak obszernego świata jak Azeroth. Wychodząc z kina miałem ogromny niedosyt i najchętniej już od razu chciałem zobaczyć następną część. Obym długo nie musiał czekać bo jak Ostrze mrozu głodne jest na dusze tak ja głodny jestem na Warcraft :D
Na Ostrze mrozu przyjdzie nam jeszcze poczekać :/ ale może już w kolejnym filmie pojawi się Ner'zhul i zaczną rozwijać podstawy pod Warcrafta 3. Thralla już mamy. Też czuję niedosyt, nie jakością filmu tylko chciałbym więcej i więcej. A wystarczyłaby dodatkowa godzina i byłbym zadowolony jak nigdy :)
Ja tak samo. Jakby film tak nie pędził dostałby ode mnie solidne 10/10, bo wszystko oprócz pośpiechu bardzo mi się podobało. Nawet jak Khadgar, Lothar i Garona siedzieli przy ognisku czułem ten pośpiech twórców. Szybko, szybko, mówcie po kolei swoje historie i lecimy, bo nie ma czasu!
Moim zdaniem kontynuacje powinny mieć po 3h w normalnej wersji, bo tutaj nawet się nie wyrobili z całą fabułą Warcrafta 1 :(
Tak więc część druga powinna być końcówką War1+War2:Tides of Darkness, a część trzecia War2:Beyond the Dark Portal.
A kolejna trylogia niech będzie o Warcrafcie 3.
W tej scenie tego nie czułem, bo chyba wszyscy się śmiali i nie zwracałem na to uwagi. Ale za to scena zasadzki w Blackrock to już zupełnie inna para kaloszy. Nie nagadali się panowie a tu Bang! Już się napieprzają. Dobrze, że Medivh wkroczył i nastąpił zwrot akcji. A tak to nic by z tej sceny nie wynikło, tylko "Planuje bunt, bo Gul'dan to kawał drania. Pomożecie ludzi? Zaufacie nam?"
Z rozplanowaniem jak najbardziej się zgadzam, czasem trwania też. Może producenci przejrzą na oczy.
I niech się wezmą za te filmy razem, żeby w rocznych odstępach wchodziło do kin bo tak to będę pod 50 podchodził jak Warcraft 3 wejdzie do kin :)
Ja tak szczerze bardziej wyczekuję drugiej wojny by zobaczyć Zul'Jina. Arthas'a kampania była bardzo szczegółowo przedstawiona i sama w sobie była jak film animowany.
Ale W przypadku Leśnch trolli niewielu ludzi jest świadom, że oni chcieli odbić ziemie które do nich należały, że to Elfy są tymi złymi. I bardzo chciałabym aby w końcu zmieniły się proporcje, bo zawsze elfy były ukazywani jako "ci dobrzy". Niewielu wie, że w świecie Warcrafta to uzurpatorzy, złodzieje i naprawdę egocentryczne i aroganckie istoty.