Ten film wygląda jakby go robił jakiś fan amerykańskich filmów akcji klasy B. A porównywanie go do "Porachunków" - ten z kolei produkcji UK - to obrażanie Guy'a Ritchie'go i Jason'a Statham'a. Ten film jest jak jego plakat - posklejany z różnych kawał(ków) z pustką w tle...